Bóg, Honor, Ojczyzna!

Bóg, Honor, Ojczyzna!

Potrzeba nam teraz poczucia, że nasza polska historia pisana jest przez życie takich Bohaterów, jak Rotmistrz Witold Pilecki! Każdy na swój sposób, jedni przez lekturę, inni na wykładach, jeszcze inni przez współczesną patriotyczną muzykę – poznajemy losy tych, których PRL, a później niedobitki czerwonych starali się wykreślić z naszej pamięci.

Podczas Kibicowskich Patriotycznych Pielgrzymek na Jasną Górę – wszyscy słuchamy wykładów w Żołnierzach Wyklętych Niezłomnych.

Prawda jest już dostępna!

Ale mordercy naszych Bohaterów żyją sobie spokojnie! Żyją też osoby, które nadal opluwają polską historię i wstrzykują jad w naszą krew. Wśród nich były (na szczęście) Komorowski, który bredzi o „ofiarach tych Żołnierzy Wyklętych” na państwowych uroczystościach. Jest też towarzyszka Senyszyn Joanna, jest też towarzyszka Tokarczuk Olga i kilka innych parszywych postaci.

To, wbrew pozorom nie jest margines! Tego, wbrew pozorom, nie można lekceważyć! Skrzek Senyszyn i jej podobnych to nie jest jeszcze „skrzek ich ostatni”. Musimy sobie uświadomić, że „oni” są pod ścianą! I gryzą!

Dlatego ze wszystkich sił musimy docierać do wszystkich naraz i każdego z osobna z prawdziwą historią Polski! Czy to przez utwory muzyczne, czy to przez wykłady, patriotyczne oprawy kibicowskie, informację „z ust do ust”.

Stawką jest Pamięć!

Kibice, Kibole, Patrioci! Nieście Pamięć wszędzie i na każdy sposób. To nasza misja! Miejcie świadomość, że coraz już mniej wśród nas osób, które pamiętają czasy czerwonego terroru w PRL. A historyków – też niewielu!

Dlatego serdeczne dzięki dla tych muzyków, którzy swoją twórczością upamiętniają Bohaterów.

List do Rotmistrza!

Nowość od Dempsey-muzyk! „Polska nie zapomni,każdy Patriota Pamięta! Witoldzie Pilecki, Rotmistrzu, ARMIO WYKLĘTA!”

Płyta do kupienia na stronie Dempsey-Muzyk

Dempsey-List do Rotmistrza prod Tune Seeker „Bóg, Honor, Ojczyzna II”

drugi film od: valdemarbaldhead

Jeszcze słowo!

Jeszcze tylko dodam tu dwa komentarze pod utworem ze strony Dempsey-Muzyk

„W trzech minutach streściłeś to co najważniejsze w temacie dotyczącym Rotmistrza Witolda Pileckiego… SZACUN! SZACUN!! I JESZCZE RAZ SZACUN!!! CZOŁEM WIELKIEJ POLSCE!!!”

„Zaczynam wierzyć że jest nas wielu i że jeszcze nie wszystko stracone, Boże daj doczekać wielkiej Polski!”

Marsz Niepodległości 2015

Marsz Niepodległości

Transmisja Marszu Niepodległości 2015 z Warszawy – Telewizja Trwam. Półtorej godziny relacji z Marszu Niepodległości. Było wspaniale, dostojnie i… spokojnie. Pani Nowicka (chyba Barbara) ma jednak inną diagnozę:

Łyse, zakapturzone hordy będą próbowały „certyfikować” polskość. Gdy dodamy do tego dodamy ksenofobiczne, dzielące, wykluczające wypowiedzi liderów partii wkrótce rządzącej, obraz wspólnoty jest coraz bardziej niewyraźny, zbrukany.”

Tak! Tak towarzyszko Nowicka!

Jesteśmy łysi i kochamy naszą Ojczyznę! A pani nie ma Ojczyzny, towarzysze nie mają Ojczyzny!

My słuchamy księdza prałata Romana Kneblewskiego, który:

„Kocha młodych, polskich nacjonalistów”

– i nie boi się tego mówić, bo:

„dobrze rozumiany nacjonalizm jest cnotą. Są dwie cnoty pokrewne, które się wzajemnie dopełniają i uzupełniają. To cnota miłości Ojczyzny i cnota umiłowania własnego narodu”

Wszystkim polecamy też inny głos księdza prałata na Kibole.pl w którym mówi szerzej o sprawie miłości Ojczyzny.

Film od Telewizja Trwam

Kolejny grób…

Czy to na pewno kolejny grób ofiar „Małego Katynia”?

Miejsce wskazali leśnicy. Mieści się na terenie Puszczy Augustowskiej, w lesie, przy drodze prowadzącej ze wsi Rygol na Białoruś. Jest oznaczone zniszczonym, drewnianym krzyżem.

W komunikacie IPN czytamy:

„Na bardzo niewielkiej głębokości stwierdzono w nim szczątki dwóch osób. Z pierwszych oględzin tych szczątków wynika, że jedna z osób, która została pochowana jako pierwsza, miała owinięty długi drut wokół lewej nogi, na wysokości kostki. Zarówno ta okoliczność, jak i układ szczątków pozwalają przypuszczać, że osoba ta została wciągnięta do jamy grobowej przy pomocy ww. drutu. Druga osoba miała nogi owinięte kablem, a także uszkodzoną czaszkę. Odnalezione szczątki zostaną poddane szczegółowym oględzinom, zostanie też pobrany z nich materiał DNA, który następnie trafi do Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów w celu dokonania identyfikacji. […] Podjęte zostaną wszelkie czynności mające na celu wykazanie, czy odnalezione szczątki mają związek z Obławą Augustowską [*] lub innymi zbrodniami. W trakcie prac poszukiwawczych prowadzonych w dniach 5 i 6 listopada przeszukano łącznie pięć miejsc wskazanych przez leśników oraz biegłego z zakresu kartografii, jednak wyniki poszukiwań w pozostałych czterech miejscach nie przyniosły efektów.”- dodaje autor.

[*] Obława Augustowska to operacja przeprowadzona w lipcu 1945 roku przez oddziały Armii Czerwonej siłami 385 Pułku Strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz wydzielonymi oddziałami LWP i UB. Miała ona na celu rozbicie i likwidację oddziałów podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego w rejonie Suwałk i Augustowa. Obława augustowska nazywana jest niekiedy „Małym Katyniem”. Podobną akcję antypartyzancką przeprowadzono w sierpniu 1945 roku również na Litwie.

źródło i fot: Fronda.pl

Czesław Kiszczak oczami Michnika

Michnik Adam żegna „człowieka honoru” i wspomina jego dokonania. Niedługo wyjdzie na to, że to Kiszczak wspólnie z Michnikiem obalili… komunę.

„Potem był Okrągły Stół… I to była historyczna data, zasługi Kiszczaka dla Okrągłego Stołu są gigantyczne, przesądzające. Ale i Jaruzelskiego, niedaleko był Rakowski… Ale to on siedział przy okrągłym stole, dogadywał się z nami i chciał się dogadać. Zrobił wiele, by to porozumienie było respektowane przez stronę, że tak powiem, reżimową. […] To było odkupienie win, dlatego, że wcześniej wielka zmiana nie była możliwa. (…) Oni usiedli do stołu z ludźmi, których skazali na nieistnienie, dogadali się… Polska na tym wyszła bardzo dobrze i to wielka zasługa gen. Kiszczaka, którego nigdy nie zapomniałem przez te wszystkie lata, gdy go sądzili i tak dalej… ”

Fajny gość w sumie był…

Michnik wspomina:

„Schowałem się tam na końcu, myślałem, że tam nie stoi i nie czeka. A on twardo czeka, więc mu podałem rękę i mu powiedziałem: „panie generalne, znamy się dotychczas tylko z korespondencji”. On się uśmiechnął. Potem wielokrotnie go spotykałem, rozmawiałem z nim, to był bardzo niebanalny i sympatyczny człowiek, ciekawy rozmówca. Chociaż o pewnych sprawach nie lubił mówić i ja zrozumiałem, że go o to nie można pytać.”

O Przemyku… nie wiedział…

Zdaniem Michnika:

„Mnie się wydaje, że dość jasno on się opierał na informacjach, które miał od służb… Nie zakatowali go na jego polecenie przecież… (…) To jest bardzo delikatna sprawa – czy Ty ufasz swoim podwładnym? Gdybyś Ty kogoś potrącił samochodem i mi powiedział, że to nie Ty potrąciłeś, tylko po pijanemu wszedł Ci pod samochód, to dlaczego mam wierzyć komu innemu, a nie Tobie? Ja Ciebie znam, więc wierzyłbym Tobie… Ja tu jestem raczej, wiesz, wierzyć generałowi, że jego okłamali. Wiesz, dla mnie przykładem jest jego postawa po zamordowaniu ks. Popiełuszki. To on doprowadził do tego, że znaleźli winnych… W tym sensie ja jestem skłonny przypuszczać, że generał jeżeli mataczył ws. Grzesia Przemyka, to mataczył w dobrej wierze – on był przekonany, że broni swoich podwładnych przed zmasowaną kampanią organizowaną przez opozycję solidarnościową.”

 zdjęcie od: Blisko Polski

Patriotyzm i poczucie humoru

Patriotyzm i poczucie humoru

Wszelkie ruchy społeczne i obyczajowe mają swoje odbicie komercyjne. Każde święto, czy to kościelne, czy świeckie, ogólnopolskie, czy indywidualne (zaręczyny, ostatnio nawet rozwody [ponoć]) mają swoje, teraz już obowiązkowe, gadżety. Nikogo nie dziwią „targi ślubne”, (czy nawet funeralne).

Sprzedaż gadżetów rozpoczyna się na kilka miesięcy przed nadchodzącym świętem. Troska o „obudowę” święta prywatnego (np. zaręczyn, czy ślubu) często zajmuje w umysłach więcej miejsca, niż samo święto.

Każde święto obrasta też w „jarmarczne” obyczaje. Weźmy choćby „pańską skórkę” dostępną jedynie na cmentarzach, czy watę na patyku popularną na jarmarkach. Nie ma w tym niczego złego.

Każdy świąteczny obyczaj wywołuje też satyryczną reakcję na nieuchronne „przegięcia”. Ludzie młodzi buntują się przeciwko obyczajom rodziców i to też jest w zasadzie naturalne.

Odkąd produkcja odzieży z nadrukami stała się łatwa – pojawiła się moda na demonstrowanie swoich poglądów na koszulkach i bluzach. Dziś, w Polsce nie ma bardziej chwytliwych tematów na koszulki, czy bluzy, niż tematy patriotyczne.

Okazuje się, że „lajkry” też mogą być „patriotyczne”.

Lajkry patriotyczne

Czy nie jest to jednak „przegięcie”? Moim zdaniem – tak! Sam pomysł na „patriotyczne” rajtuzy jest przegięciem, a obrazek – niesmaczny.

Pytam jednak Was – Czytelnicy a – szczególnie osoby młodsze. Przegięcie, czy nie?

Poczucie humoru

Dochodzimy do tytułowego zagadnienia – patriotycznego poczucia humoru! Może być ono „patriotyczne”, czy nie? Moim zdaniem może być i może nawet polegać na eleganckich drwinach z pewnego uroczystego „nadęcia” jakie zdarza się zawsze przy takich okazjach.

Jednak – aby robić sobie żarty (nawet lekkie) z kwestii patriotyzmu – musi być spełniony jeden warunek. Ten patriotyzm musi być już ugruntowany i stabilny! Taki, jaki był w Polsce międzywojennej.

Przytoczę przykład z polskiego teatrzyku Qui Pro Quo, o którym opowiadał mój stryjeczny dziadek Józef Galewski (scenograf). Otóż:

Fryderyk Jarosy – legendarny konferansjer, poliglota, który cynicznie wykorzystywał swoją (niby) słabą znajomość polskiego, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje żarty – był na bankiecie po premierze. W saloniku siedzieli artyści i oficerowie. W pewnym momencie jeden z oficerów wniósł toast:

„Wiwat artyści Qui Pro Quo, szwoleżerowie polskiego teatru!”

Na to Jarosy odpowiedział toastem:

„Wiwat szwoleżerowie, Qui Pro Quo polskiej armii!”

Obecni oficerowie już chwytali za szable, gdy dotarło do nich, że wspaniały konferansjer – być może – nie zna polskiego dość dobrze, żeby wyczuć potworną drwinę swojego powiedzonka. Sprawa skończyła się solidnym pijaństwem… A Jarosy otrzymał od szwoleżerów tytuł „Polak humoris causa”.

Fryderyk Jarosy

Żeby takie żarty przechodziły bez zgorszenia potrzebni są szwoleżerowie! Potrzebni są tacy artyści, jak byli wtedy. Od dziadka wiem, że autorami tekstów [pod pseudonimami] bywali często oficerowie „dwójki”, w tym mój krewny Tadeusz Wittlin, późnej aresztowany przez sowietów i wywieziony do Workuty, następnie u Andersa i na emigracji w USA.

Tak było w Polsce międzywojennej…

Wyobraźcie sobie dziś – taki tekst wesołej, wojskowej piosenki o poszczególnych jednostkach polskiej armii.

„Księżyc w czole, w dupie gwiazda, to tatarska nasza jazda. Lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń!”

Żurawiejki, bo tak się te pioseneczki nazywały, traktowały dowcipnie i dobitnie, często nieco wulgarnie o każdym pułku kawalerii w Rzeczpospolitej. Ta zwrotka konkretnie o 13 Pułku Ułanów Wileńskich, który po wyprawie kijowskiej 1920 przejął część żołnierzy i tradycje Tatarskiego Pułku Ułanów imienia pułkownika Mustafy Achmatowicza.

Posłuchajcie każdej zwrotki i pomyślcie – jak bardzo „poukładana” była wtedy nasza Polska. Jak mocny był wtedy patriotyzm, że pozwalano sobie na takie żarciki. Pomyślcie też, co by się stało dziś, gdyby ktoś w podobnym tonie wyraził się o jakiejś mniejszości narodowej.

Prowadzę do tego, że wbrew temu, co lansują lewacy – patriota nie musi być wiecznie smutny, czy rozmodlony! Może się śmiać, mało tego – może się śmiać bardzo wesoło, na cały głos, może być radosny!

To lewacy nie mają powodów do radości, bo oni nie mają Ojczyzny i Boga!

Oni mają kłopoty z… nie, nie napiszę z czym bo mogą nas czytać dzieci:-)

Patriotyczne pijaństwo

Czy wypada na szybie baru wypisywać takie oto nazwy drinków? I to w okolicach dnia Wszystkich Świętych? Stawiam to pytanie Wam, Szanowni Czytelnicy. Moja opinia? Pamiętam scenę z filmu „U pana Boga za piecem” gdy świadek koronny, nawrócony gangster, grany brawurowo przez Emiliana Kamińskiego kupuje na wynos dwie butelki wina – białe i czerwone. Mówi przy tym, że będzie pił „patriotycznie”:-)

Patriotyzm i poczucie humoru

Przyznam się, że ta scena mnie ubawiła lekko i nie wzbudziła jakiegoś żachnięcia się, że to śmiech z naszych barw narodowych.

Jednak do baru, z takimi nazwami drinków nie wszedłbym na pewno. A, Wy?

Jeszcze jedno! Pisałem, że nie mam poczucia humoru. Za tą Kotwicę Polski Walczącej dałbym w mordę temu co to zrobił! Jestem stary, ale przypierdolić umiem.

film od: Nacjonalizm zamiast globalizmu! / zdjęcia:  dziennikpolski.pl / historykon.pl