Skandal w TVN!

Skandal w polskojęzycznej stacji TVN!

Dziś, około godziny 19:30 odbyła się rozmowa. Widziałem tylko kilka sekund, ale zdążyłem zrobić zdjęcie. Wyszło dobrze, popatrzcie!

Ten pan, weteran NSZZ Solidarność (nie znam nazwiska) przyszedł w Polsce do telewizji, rozmawiać o polskich sprawach, z polską flagą wpiętą „do góry nogami”!

Nikt w polskojęzycznej stacji nie zwrócił na to uwagi! Nie dziwię się! Nawet tej „chodzącej reklamie niedomytych włosów”, która z nim rozmawiała. W końcu – skąd ma wiedzieć?

On jednak powinien wiedzieć, że flagi się nie ogląda. Flagę się „czyta”!

Czyta – od góry do dołu i jest biało-czerwona;

Czyta – od lewej do prawej i wtedy też jest biało-czerwona!

Pomylić się może jedynie… lewo, lewo… leworęczny:-)

To wiedzą małe polskie dzieci, które wczoraj były na uroczystościach pogrzebowych Pułkownika Zygmunta Szendzielorza „Łupaszki”!

One miały barwy przypięte prawidłowo.

Niech pan, panie „demokrato” spojrzy na nasze ubrania kibicowskie, na czapki, na kurtki. Nas – Kiboli – proszę traktować, jako wzór patriotyzmu!

Pogrzeb „Łupaszki” – obecność obowiązkowa!

Pogrzeb „Łupaszki” – obecność obowiązkowa!

Posłuchajcie nagrania – Andrzej Turkowski:

W najbliższą niedzielę 24 kwietnia z kościoła pod wezwaniem św. Karola Boromeusza w Warszawie w asyście najwyższych władz państwowych, na lawecie i w asyście posterunku honorowego i spieszonego ułana z koniem, w swą ostatnią drogę wyruszy ppłk Zygmunt Szendzielarz, legendarny „Łupaszka”, zamordowany przez komunistów dowódca V Wileńskiej Brygady AK. Wrzucony do zbiorowej mogiły, dzięki staraniom IPN odnaleziony i zidentyfikowany. Zostanie pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w grobie rodzinnym.

Msza żałobna pod przewodnictwem biskupa polowego WP Józefa Guzdka rozpocznie się o godz. 15. Około godz. 16. ruszy kondukt, który poprzedzi pododdział konny w barwach 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

W sobotę w godzinach od 10.30 do 19 w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu będzie wystawiona trumna wraz księgą kondolencyjną.”
muzyka: Andrzej Kołakowski
realizacja: chłopcy z lasu / film od: chłopcy z lasu & komitet figli

Żegnając majora „Łupaszkę”

Z Wojciechem Łuczakiem, prezesem Fundacji Niezłomni ze Szczecina, współorganizatorem pogrzebu państwowego mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, rozmawia Rafał Stefaniuk.

W niedzielę, 24 kwietnia 2016 r., odbędzie się pogrzeb państwowy mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Jak ważny jest to dzień dla współczesnej Polski?

Wojciech Łuczak – Myślę, że jest to jeden z ważniejszych dni. Właśnie wtedy zostanie pożegnany bohater będący jednocześnie jednym z największych symboli walki z komunizmem, z okupacją sowiecką po 1945 r. Po 65 latach od jego śmierci będziemy mogli jako Naród dać symboliczny wyraz temu, jak ważna dla nas była to postać, jak istotna była walka z komunizmem i jak bardzo nasz Naród został doświadczony. W ten sposób przywracamy należny honor mjr. „Łupaszce”, ale także nam wszystkim – Polakom.

Rozmowa Wojciecha Łuczaka w TV Republika:

Pogrzeb będzie miał charakter wojskowy, a w jego organizację zaangażowały się Kancelaria Prezydenta i Ministerstwo Obrony Narodowej. To budujące, że przedstawiciele władzy zaczynają troszczyć się o bohaterów?

Wojciech Łuczak – Tak, to bardzo budujące, a przy tym oczywiste. Cieszy to, że Kancelaria Prezydenta i Ministerstwo Obrony Narodowej angażują się w to wielkie wydarzenie. Prezydent, premier, szef MON to osoby najważniejsze w państwie. Nie mogło ich zabraknąć w chwili, gdy Naród uczestniczy w jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich lat. W Łodzi i Warszawie będzie wystawiona trumna ze szczątkami majora, każdy będzie mógł osobiście go pożegnać.

Co takiego jest w naszym Narodzie, że oddawanie czci bohaterom przeszłości jest tak oczywiste jak oddychanie?

Wojciech Łuczak – Myślę, że to duma narodowa. Jesteśmy Narodem, który jest świadomy wartości swojej historii. Ale to odczucie nie jest bezpodstawne, bo mamy ku temu powody. To nasze umiłowanie nadrzędnych wartości sprawia, że czcimy naszych bohaterów.

Po Mszy pogrzebowej ulicą Powązkowską przejdzie kondukt żałobny na Powązki Wojskowe. Jak będzie wyglądał?

Wojciech Łuczak – Staraliśmy się, żeby ten kondukt przyjął jak najbardziej uroczysty charakter. Będzie prowadzony przez 4. Pułk Ułanów Zaniemeńskich, a więc kilkadziesiąt koni. Będzie także ciągnięta przez sześć koni przedwojenna laweta podobna do tej, na której spoczywała trumna z Marszałkiem Piłsudskim. Udział w kondukcie wezmą przedstawiciele najwyższych władz państwowych, organizacji społecznych, grup rekonstrukcyjnych, a przede wszystkim Polacy. Mam nadzieję, że będzie to kondukt, który stanie się manifestacją patriotyczną i oddaniem hołdu temu wielkiemu Polakowi.

To będzie największa manifestacja patriotyczna ostatnich lat?

Wojciech Łuczak – W kwestii liczebności raczej nie uda się zbliżyć do Marszu Niepodległości. Ale będzie to z pewnością najbardziej wartościowa i szczególna manifestacja. Bo powód jest – pogrzeb szczególnego bohatera. Dziękuję za rozmowę.

Artykuł opublikowany na stronie: Nasz Dziennik

Ostatnia droga Majora Łupaszki

Uroczystości w Łodzi

Dziś (12.04) w Łodzi o godzinie 12:00, w obecności Rodziny, major Zygmunt Szendzielarza „Łupaszka” zostanie złożony w trumnie. Do trumny włożone zostaną; kompletny mundur oficerski Pułku 4 Ułanów Zaniemeńskich, szabla, ryngraf z Matką Boską Ostrobramską oraz pierścień „Boże Chroń Polskę”.

Mundur Łupaszki jeden

Ostatnia droga Majora Łupaszki

W ubeckich piwnicach przestrzelone czaszki,

to Śpiący Rycerze Majora Łupaszki.

Wieczna Chwała Zmarłym, hańba ich mordercom,

Tętno Polski bije w przestrzelonym sercu.

Znana jest dokładna godzina rozpoczęcia uroczystości pogrzebowych polskiego Żołnierza Niezłomnego – legendarnego majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, dowódcy 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej.

Msza żałobna odbędzie się 24 kwietnia o godz. 14.30 w kościele pw. św. Karola Boromeusza, przy ul. Powązkowskiej 14 w Warszawie. Następnie szczątki naszego bohatera narodowego zostaną odprowadzone do rodzinnego grobu na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Pogrzeb państwowy i wojskowy

Mundur Łupaszki szablaPogrzeb będzie miał charakter państwowy i wojskowy, z udziałem Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, oraz kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej – organizatora uroczystości.

Wreszcie, po 65 latach od zamordowania go przez komunistów (uśmiercony strzałem w potylicę 8 lutego 1951 r. w katowni bezpieki przy ul. Rakowieckiej), oraz po wydobyciu go w 2013 r. z bezimiennego dołu na „Łączce” Powązek Wojskowych przez ekipę naukowców prof. Krzysztofa Szwagrzyka, major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” spocznie we własnym grobie.

Musimy być tam wszyscy, żeby pożegnać wybitnego Polaka, patriotę, dowódcę dwóch konspiracji – antyniemieckiej i antysowieckiej, Żołnierza Niezłomnego.

Mundur Łupaszki

Cześć i Chwała Bohaterowi!

film od: Zadymiarz88

Żołnierze „Bartka” odnalezieni

Od kilku tygodni Samodzielny Wydział Poszukiwań Instytutu Pamięci Narodowej pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka prowadzi czynności poszukiwawcze w pobliżu miejscowości Stary Grodków, wykonywane w ramach programu poszukiwań ofiar terroru komunistycznego.

ipn1 ipn2 ipn3

17 marca 2016 r. ujawniono szczątki ludzkie. Z uwagi na odnalezione wcześniej przedmioty w postaci odznak wojskowych oraz ryngrafów, jak i wcześniejsze ustalenia dokonane w ramach śledztwa prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach, zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż są to szczątki żołnierzy oddziału Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania „Bartka”. W kilku niewielkich dołach i jednej mogile znaleziono szczątki co najmniej siedemnastu osób. Są to dane wstępne, ponieważ szczątki są porozrywane i wymieszane. Stary Grodków to dopiero pierwszy krok. Szczątki oddziału mogą znajdować się ponadto w „Śląskim Katyniu”, we wsi Barut k. Gliwic.

Zdaniem prof. K. Szwagrzyka odnalezione szczątki ludzkie należą do żołnierzy oddziału „Bartka”. Zespół przeszukuje cały teren przewidziany do przebadania, ale koncentruje się na obszarze, gdzie stał barak i gdzie odkryto mogiły. Te zresztą są zlokalizowane bardzo blisko siebie. Zespół próbuje odkryć możliwie największą liczbę ludzi, których tutaj uśmiercono oraz sprecyzować, do ilu osób należą szczątki. To określi analiza sądowo-lekarska.

Według ekspertów z zespołu prof. K. Szwagrzyka mechanizm urazu, który widzimy na tych szczątkach, jak najbardziej odpowiada temu, czego się spodziewaliśmy, czyli mechanizmowi działania ładunków wybuchowych. Stwierdzono też obrażenia postrzałowe.

W dniach 4–6 kwietnia 2016 r. w Starym Grodkowie w czynnościach poszukiwawczych uczestniczyli prokuratorzy Oddziałowej Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach: prok. Ewa Koj i prok. Dariusz Psiuk oraz dr Andrzej Sznajder, dyrektor Oddziału IPN w Katowicach.

Jak twierdzi prok. Dariusz Psiuk: w trakcie tych badań szczątków kostnych, które zostały w tej chwili ujawnione będą przeprowadzone badania, aby zidentyfikować te osoby, pod względem płci, wieku, przede wszystkim przyczyn śmierci.

Szczątki trafią do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, gdzie zostaną przygotowane do analizy, a potem dokładnie przebadane. Wyposażenie na bieżąco jest przekazywane do Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, tam poddawane jest konserwacji i zabezpieczeniu.

Fotorelacja: Krzysztof Liszka.

źródło i zdjęcia: Instytut Pamięci Narodowej w Katowicach

Podwójne morderstwo!

Podwójne morderstwo!

Tadeusz Płużański:

„Na Żołnierzach Wyklętych komuniści dokonali podwójnego morderstwa. Najpierw wyeliminowali ich fizycznie, a potem starali się zabić pamięć o nich.”

Wywiad dla MyslKonserwatywna.pl – fragmenty:

Jak długo zajmuje się Pan tematyką Żołnierzy Wyklętych? Co spowodowało, że zagadnieniu temu poświęcił Pan tak wiele czasu i uwagi?

Tadeusz Płużański: Tematem tym zajmuję się już wiele lat. Zaczęło się w sposób nietypowy. W roku 1990 miał miejsce pierwszy proces rewizyjny wyroków stalinowskich. Państwo polskie postanowiło wtedy zrehabilitować rtm. Witolda Pileckiego i jego antysowiecką grupę, do której należał też mój Ojciec. Tato zabrał mnie na ten proces. Było ciekawie, bo sędziowie, którzy teraz mieli orzec, że rtm. Pilecki był bohaterem, jeszcze przed chwilą, za PRL-u twierdzili, że był on groźnym szpiegiem i bandytą. Chcieli zrehabilitować rtm. Pileckiego, na co nie zgodził się mój Ojciec, uważając, że rehabilitować można kogoś, kto popełnił jakieś przestępstwo. Ostatecznie w miejsce rehabilitacji wprowadzono formułę anulowania wyroków. To, że zainteresowałem się tą tematyką było wypadkową mojego wejścia w dorosłość, jednoczesnego końca komunizmu (tak to nam przynajmniej przedstawiano; dziś wiemy więcej o magdalenkowych ustawkach), oraz próbą odpowiedzi na pytanie, kto zamordował rtm. Pileckiego i kto chciał posłać do piachu mojego Tatę. To ostatnie się na szczęście nie udało. Wyrok zamieniono Tacie z kary śmierci na dożywocie. Chciałem dowiedzieć się, kim byli sędziowie, prokuratorzy i śledczy przesłuchujący więźniów na Rakowieckiej. Dlaczego byli bestiami.

Kiedy w Pana przekonaniu nastąpiła zmiana w postrzeganiu ŻW? I czym jest ona spowodowana?

Tadeusz Płużański:Proces ten był bardzo długi i skomplikowany. Trudności wynikały stąd, że na Żołnierzach Wyklętych komuniści dokonali podwójnego morderstwa. Najpierw wyeliminowali ich fizycznie, a potem starali się zabić pamięć o nich. Przez cały PRL nie można było pisać o tych ludziach, uczyć się o nich, robić filmów. Przez to, że III RP była kontynuacją PRL, a nie II RP, klątwa nad naszymi żołnierzami trwała. Bohaterami mieli być tow. gen. Jaruzelski, tow. gen. Kiszczak, Geremek, Mazowiecki, Michnik, Kuroń czy Wałęsa. Okrągłostołowcy, lansując siebie na bohaterów chcieli, żeby pamięć o naszych prawdziwych bohaterach nie wracała. Robili wszystko, aby zająć ich miejsce jako „ludzie honoru”, wybawcy narodu. Historia wyklętych była im nie na rękę, bo obnażała prawdę, że okragłostołowcy nie dorastają naszym żołnierzom do pięt. Walka o tę pamięć trwa zresztą do dziś.

Wydaje się, że obecnie tematyka ŻW, a także poszczególni żołnierze, coraz bardziej trafiają do odbiorcy masowego. Niemała w tym zasługa IPN i ludzi takich, jak Pan. Czy są oni już elementem patriotycznej popkultury? Lub czy mają szansę takowym elementem się stać?

Tadeusz Płużański: Nawiązując do poprzedniego pytania, należy wspomnieć, że przełomową w postrzeganiu Żołnierzy Wyklętych była prezydentura śp. Lecha Kaczyńskiego. Bez niego i bez ówczesnego szefa IPN, śp. Janusza Kurtyki, ta pamięć nie wróciłaby tak szybko. Zapomnianych przez komunistów i pozostających wciąż na uboczu III RP Żołnierzy Wyklętych ci dwaj profesorowie uczynili bohaterami narodowymi. Dzięki ustanowieniu 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych podnieśli ich do rangi państwowej. Potem rozlało się to na całą Polskę. Ten nurt odgórny spotkał się z nurtem oddolnym, który właśnie zaczynał kiełkować. Młodzi ludzie szukali wzorca, może nawet mitu, kontestując zakłamanie polskiej polityki. Znaleźli go w postawie Żołnierza Wyklętego/Niezłomnego. Ta niszowa jeszcze w latach ‘90 XX wieku sprawa stała się publiczną. Dziś prezydent Andrzej Duda też upomina się o naszych żołnierzy. Obok tych oficjalnych obchodów – w tym roku wyjątkowych, bo społeczno-państwowych – mamy szalenie ważny element popkulturowy. ŻW weszli już do kultury masowej, co oceniam bardzo pozytywnie. Wszystkie metody są dobre, aby propagować tą piękną ideę. Można pisać książki, robić filmy i wystawy, ale można tez rapować o ŻW, nosić koszulki z ŻW. I dobrze, że tak się dzieje. Wybieram koszulki z Pileckim niż z Bierutem czy Che Guevarą.

Całość na: MyslKonserwatywna.pl

Rozmawiał: Karol Kilijanek

Zbrodnie komunistyczne! Bez przebaczenia!

Apel o upamiętnienie miejsc zbrodni komunistycznych!

Zbrodnie komunistyczne! Bez przebaczenia!

Na stronie Upamiętnijmy miejsca zbrodni komunistycznych!

Zwracamy się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w zbieraniu podpisów popierających Apel o Upamiętnienie miejsc zbrodni komunistycznych w naszych miastach i gminach. Zamieszczamy wzór list podpisów osób wspierających tę inicjatywę.

Kontakt: [email protected]

Apel do Prezydenta RP, Posłów i Senatorów o upamiętnienie miejsc komunistycznych kaźni.

Historia funkcjonowania totalitarnego komunistycznego aparatu represji od kilkunastu lat jest przedmiotem badań wielu historyków. To właśnie dzięki ich zaangażowaniu oraz wsparciu środowisk patriotycznych w przestrzeni publicznej zaistniała definicja „zbrodni komunistycznej”. Niestety, za wspomnianymi działaniami nie nadążył wymiar sprawiedliwości III RP, który uniemożliwił osądzenie wielu komunistycznych oprawców. Równie zatrważający jest fakt, że szereg samorządów i instytucji publicznych traktuje zbrodnie komunistyczne z niezrozumiałym dystansem. Pokłosiem tego zaniedbania jest między innymi luka, jaka istnieje w sferze zachowywania w pamięci społecznej miejsc związanych z działalnością komunistycznego aparatu represji.

Obecnie nieruchomości po dawnych siedzibach powiatowych i wojewódzkich urzędów bezpieczeństwa, tajnych więzieniach, aresztach i obozach pracy MBP spełniają inne funkcje. W zasadzie o ich pierwotnym przeznaczeniu pamięta coraz mniej świadków. Powyższy fakt powoduje, że istnieje realne zagrożenie zatarcia w świadomości społecznej miejsc kaźni tysięcy Polaków. Dlatego, jako inicjatorzy i organizatorzy działań na szczeblu lokalnym, które zmierzają do przywracania pamięci o prawdziwych POLSKICH BOHATERACH, zwracamy się z apelem o pomoc w działaniach, które pozwoliłyby:

  • Po pierwsze, zabezpieczyć miejsca uświęcone krwią naszych przodków, aby przywrócić im należne uszanowanie. Zwracamy uwagę, że bardzo często są one wykorzystywane w sposób niegodny, wręcz uwłaczający pamięci ofiar, które przebywały tam przed laty wbrew swej woli.
  • Po drugie, prosimy o pomoc w uzyskaniu dostępu do tych miejsc. Niemal natychmiastowy i bezwarunkowy dostęp jest niezbędny do wykonania choćby podstawowej dokumentacji historycznej tych pomieszczeń, budynków czy innych obiektów.
  • Po trzecie, prosimy o pomoc w pozyskaniu takich obiektów z przeznaczeniem na organizację lokalnych miejsc pamięci.

Podkreślamy, że miejsca uświęcone krwią Polaków znajdują się niemal w każdej miejscowości. Obiekty, w których byli przetrzymywani i katowani POLSCY PATRIOCI, ludzie sprzeciwiający się wrogowi zewnętrznemu: zarówno sowieckiemu okupantowi, jak i jego polskojęzycznym kolaborantom. Wiele z tych miejsc uległo całkowitemu zniszczeniu. Bardzo często te zapomniane miejsca, którym udało się jeszcze przetrwać, są w opłakanym stanie technicznym i są również bliskie unicestwienia. Różni są też ich właściciele czy dysponenci. Są to zarówno instytucje państwowe czy publiczne, jak i osoby prywatne. Dlatego niezwykle ważne wydaje się podjęcia takich rozwiązań prawnych, które umożliwią udostępnienie tych miejsc wszystkim obywatelom.

Zdobywając się na podjęcie tej inicjatywy, wnosimy również o pomoc w zorganizowaniu na szczeblu powiatu małych ośrodków, które organizowałyby i prowadziły badania, mające na celu udokumentowanie i upamiętnienie lokalnej historii. Jednocześnie zwracamy uwagę na fakt, że tego rodzaju podmioty powinny być całkowicie niezależne od samorządów lokalnych, ściśle powiązane zaś z organami państwowymi. Uważamy, że kadra powinna zostać oparta na regionalnych pasjonatach historii, na osobach, które sprawdziły się dotychczas w takiej działalności. Obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych ukazują, że w całej Polsce mamy tysiące takich ludzi. To właśnie oni dotychczas badali lokalne dzieje, społecznie, bezinteresownie i, co wydaje się nieprawdopodobne, często byli piętnowani z tego powodu przez samorządowe koterie wyrosłe w okresie PRL-u.

Prosimy o poparcie niniejszej inicjatywy. Jednocześnie nawołujemy do wszystkich środowisk patriotycznych, niezależnie od zabarwienia politycznego, o przyłączenie się do tego apelu i jego propagowanie. Przerwijmy niemoc, a częstokroć i niechęć do nadania miejscom komunistycznych zbrodni odpowiedniej rangi. Otoczmy ochroną także miejsca związane ze zbrodniami niemieckiego okupanta. Przekażmy pamięć następnym pokoleniom.

IMIĘ I NAZWISKO DATA PODPIS

ps. Zwracamy się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w zbieraniu podpisów popierających Apel o Upamiętnienie miejsc zbrodni komunistycznych w naszych miastach i gminach. Zamieszczamy wzór list podpisów osób wspierających tę inicjatywę.
Kontakt: [email protected]

apel

Na stronie Upamiętnijmy miejsca zbrodni komunistycznych czytamy też:

Do wystosowania tego Apelu zainspirowała mnie marcowa wizyta w Kępnie. Dzięki p. Iwonie Chowańskiej i jej kępińskim przyjaciołom miałem możliwość obejrzeć piwnicę, w której był areszt miejscowego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Jeszcze zachowane elementy wyposażenia, oblachowane i zakratowane drzwi czy pobielone, ceglane ściany tych pomieszczeń wywarły na mnie kolosalne wrażenie. Jeszcze większe wrażenie wywołał ich opłakany stan. W trakcie tych oględzin wspólnie stwierdziliśmy, że taki stan jest nie do przyjęcia. Przecież te piwnice, to miejsce kaźni wielu Patriotów! Powinno to być zachowane dla potomnych!

zbrodnie UB
Nieco później zdałem sobie sprawę z tego, że właśnie tam przesłuchiwali kolegów mojego Ojca, a my razem, przed laty, przejeżdżaliśmy tamtędy, obok tego budynku rowerami. Zacząłem się zastanawiać: czy? i co? wtedy czuł.
Gdy wróciłem do domu moje myśli ciągle były skupione na tym co widziałem, i nad tym, co mógłbym z tym zrobić. Wówczas dotarło do mnie, że miejsca uświęcone krwią Polaków znajdują się niemal w każdej polskiej miejscowości. Obiekty, w których byli przetrzymywani i katowani Polscy Patrioci. Ludzie sprzeciwiający się wrogowi zewnętrznemu: zarówno sowieckiemu okupantowi, jak i jego polskojęzycznym kolaborantom.
W ten sposób dojrzał pomysł przedstawionego Apelu.
W tym miejscu chciałbym szczególnie podziękować p. Iwonie Chowańskiej za to, że to właśnie Ona, i Jej tytaniczna praca na rzecz upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych, były główną inspiracją do powstania przedstawionego Apelu. Nieocenionej pomocy przy redakcji treści tego Apelu udzielił p. Piotr Tomasz.

Iwono ! Piotrze ! Jeszcze raz serdecznie dziękuję za słowa i czyny wspierające mnie w realizacji pierwszych kroków tego przedsięwzięcia.

Darek

Dariusz Żurek – radny Rady Miasta i Gminy Krajenka, syn Jana, który był uczestnikiem zbrojnego Powstania Antykomunistycznego 1945 – 1956. Jan Żurek działał pod ps. „Groźny” i „Czarny” na Nowym Pograniczu, czyli na styku Ziemi Wieluńskiej, Kępińskiej i Śląska. Najpierw w oddziale Stanisława Panka, ps. „Rudy” (Bojówka „Tartak”), a potem w SOS „Oświęcim” Konspiracyjnego Wojska Polskiego u por. Alfonsa Olejnika, ps. „Babinicz”. Za swą działalność został skazany na karę 12 lat pozbawienia wolności.

Iwona Chowańska – opiekun Organizacji MAŁA GARSTKA z Sycowa i Przewodnicząca Społecznego Komitetu Pamięci Żołnierzy Wyklętych na Obszar Pogranicza Wielkopolski i Dolnego Śląska z siedzibą w Kępnie. Urodzona i wychowana w Pisarzowicach, rodzinnej miejscowości Żołnierza Wyklętego AK, Franciszka Olszówki ps. „ OTTO”.

Piotr Tomasz – członek Klubu Gazety Polskiej, współorganizator Pilskich Dni Pamięci Żołnierzy Wyklętych, autor publikacji na temat Bohaterów II konspiracji. Antykomunista:-)

Kołakowscy przed sądem

Na rozprawę przyszło około 100 osób. Byli też przedstawiciele zboczeńców. Ale nikogo nie obrażali tym razem.

Anna Kołakowska i jej mąż przyznali się do zablokowania manifestacji, jednak zdecydowanie podkreślili, że nie czują się winni popełnienia wykroczenia. Oboje odmówili odpowiedzi na pytania sądu, zgodzili się za to udzielać odpowiedzi na pytania swojego obrońcy. Przygotowali też długie, trwające kilkadziesiąt minut wyjaśnienia-przemówienia.

Dlaczego rodzina Kołakowskich zdecydowała się zatrzymać marsz?

„Manifestanci nieśli na banerze hasło „jesteśmy rodziną”. Ale oni nie są rodziną. To my jesteśmy rodziną. Rodzina usiadła na ulicy i zablokowała ich marsz. Broniliśmy zapisu konstytucji, który mówi, że rodzina to związek kobiety i mężczyzny”

– mówiła Anna Kołakowska.

„Chcieliśmy postawić tamę dla tezy, że homoseksualizm jest taką samą normą, jak heteroseksualizm, bo zabrania się nam mówić tego, że homoseksualizm jest perwersją. Jako katolik miałem obowiązek zareagować widząc cudzy grzech, bo pozostając obojętnym, byłbym współwinnym.”

– mówił mąż radnej, Andrzej Kołakowski, na co dzień adiunkt w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego.

źródło: trojmiasto.pl

 

Lech Makowiecki na swoim BLOGU po pierwszej rozprawie Państwa Kołakowskich.

2016-03-31 19:32

Takie miałem wrażenie wychodząc z Sądu Rejonowego w Gdańsku po rozprawie przeciwko Ani i Andrzejowi Kołakowskim. Ww. oskarżani są o to, że 30 maja ub. roku siedli wraz ze swymi dziećmi na trasie parady równości i stawiając bierny opór funkcjonariuszom policji zatrzymali (na chwilę) tęczowy pochód LGBT. Jak zgodnie oświadczają – zrobili to w obronie tradycyjnej, normalnej, heteroseksualnej rodziny.

W sądzie małżonkowie (odznaczeni przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego za działalność opozycyjną w stanie wojennym) przyjęli genialną linię obrony, cytując na swe usprawiedliwienie manifesty i deklaracje ideowe klasyków światowego ruchu gejowskiego. Wyłaniający się z tych cytatów obraz hedonistycznego świata opanowanego przez miłośników kopulacji ze wszystkim, co się rusza – na zmianę to bawił, to przerażał. Przyszłość bez żadnych hamulców moralnych, bez świętości i barier, gdzie nawet pedofilia czy kazirodztwo znajdą swoje usprawiedliwienie – miała być konsekwentnie wywalczana przez ludzi kultury, decydentów medialnych, elity rządzące czy kreowane naprędce „autorytety wolnościowe”… A głównym celem tego ataku miał być odwieczny związek mężczyzny i kobiety, zwany rodziną właśnie…

W gdańskim sądzie logiczne wywody dwojga przyzwoitych i inteligentnych ludzi (Ania uczy historii, Andrzej jest adiunktem na UG) wywarły – tak mi się wydaje – sympatyczne wrażenie na pani sędzinie. Nawet świadkowie-policjanci czuli się jakby nieco zażenowani sytuacją, w której uczestniczą. A 22-letni student Jakub Kardaś, który feralnego dnia przechodził akurat obok i dosiadł się na asfalcie do Kołakowskich – to (mam nadzieję) początek naszego powrotu do normalności.

Uwaga!

24 maja br kolejna rozprawa Kołakowscy contra parada równości. W związku z ogromnym zainteresowaniem opinii publicznej zarezerwowano już większą salę. Do zobaczenia!

Idziemy do sądu!

Idziemy do sądu!

Kto może musi przybyć! Potrzebne jest wyraźne poparcie dla Anny, Andrzeja, Jana i Marysi Kołakowskich! W najbliższy czwartek o godz. 9.00 w sali nr 24, w Sądzie Rejonowym w Gdańsku przy ul. Nowe Ogrody odbędzie się proces. Anna, Andrzej, Jan i Marysia oraz Jakub Kardaś potrzebują naszej obecności! Jesteśmy im to winni, za to co zrobili!

Na blogu księdza Jarosława Wąsowicza czytamy:

Prośba o wsparcie pp. Kołakowskich z Gdańska!

Otrzymaliśmy informację o rozpoczynającym się w czwartek (31 marca br.) procesie sądowym w związku z blokadą parady homoseksualistów w ubiegłym roku w Gdańsku. Przekazujemy prośbę o wsparcie oskarżonych obecnością na sali sądowej.

„W najbliższy czwartek o godz. 9.00 w sali nr 24, w Sądzie Rejonowym w Gdańsku przy ul. Nowe Ogrody odbędzie się nasz proces. Stajemy przed sądem w związku z zablokowaniem parady zboczeńców, która przeszła przez Gdańsk w ubiegłym roku. Na ławie oskarżonych zasiądzie nasza rodzina i Jakub Kardaś, który dołączył do blokady. Nie mamy obrońców ani żadnego wsparcia (zadbaliśmy tylko o adwokata dla Kuby), ale z pewnością naszymi obrońcami będą ludzie, którzy przyjdą wesprzeć nas na procesie. Obecność osób, chcących pokazać swoją solidarność z nami ma wielkie znaczenie moralne i da nam poczucie, że nie jesteśmy sami – tym bardziej, ze wkrótce czeka nas kolejny bój, bo szykuje się następna parada homoseksualistów.”

BARDZO PROSIMY O WPARCIE NAS OBECNOŚCIĄ NA SALI SĄDOWEJ I POZDRAWIAMY

ANNA, ANDRZEJ, JAN I MARYSIA KOŁAKOWSCY

film od: Żołnierz Wyklęty

Poszukiwania Żołnierzy „Bartka”!

Grodków na Opolszczyźnie. Prof. Szwagrzyk jest już blisko odnalezienia szczątków żołnierzy NSZ z oddziału kpt. Henryka Flame „Bartka” – prawdopodobnie odnalazł miejsce pogrzebania szczątków 70 ludzi wysadzonych w powietrze przez komunistów w ramach akcji UB „Lawina”. Odnalezione zostały dzisiaj szczątki jednego z Wyklętych!

Teren poszukiwań – pozostałości po starym niemieckim lotnisku w Grodkowie. W barakach tego lotniska UB wraz z NKWD umieściła 70 Żołnierzy NSZ kpt. Flame. Wysadzono ich w powietrze.

L1 L2 L3 L4 L5

Ekipa saperów z Brzegu, która bardzo pomogła w poszukiwaniach. Szacun Panowie!

Henryk Antoni Flame vel Flamme, ps. „Grot”, „Bartek”

W 1936 wstąpił na ochotnika do wojska, rozpoczynając naukę w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, którą ukończył w 1939, w stopniu kaprala pilota, dostając przydział do 123 Eskadry Myśliwskiej 2 Pułku Lotniczego stacjonującego na lotnisku rakowickim w Krakowie.

W wojnie obronnej Polski w 1939, jako pilot 123 eskadry myśliwskiej przydzielonej do Brygady Pościgowej, bronił nieba nad Warszawą przed samolotami wroga. 1 września w okolicach Zakroczyna doszło do pierwszej bitwy powietrznej II wojny światowej, w wyniku której maszyna kpr. Flame została zestrzelona, a on sam od tej pory znajdował się w dyspozycji prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego. Z 6 na 7 września 123 eskadra została wycofana z Warszawy na podlubelskie lotniska, a 17 września jej żołnierze przekroczyli granicę rumuńską. W tym czasie Henryk Flame dostał prawdopodobnie przydział do nowo sformowanej Eskadry Rozpoznawczej operującej na linii Lwów – Zaleszczyki.

Po 17 września został zestrzelony przez Rosjan w okolicach Stanisławowa, po czym zorganizował z luźnych grup żołnierzy z rozbitych jednostek konwój, który pod koniec września przekroczył granicę z Węgrami. Na Węgrzech Flame wraz z innymi żołnierzami został internowany i osadzony w tymczasowym obozie, z którego jednak szybko uciekł. Ukrywając się u węgierskiego gospodarza, został zadenuncjowany i przekazany władzom niemieckim, które umieściły zbiega w obozie jenieckim zlokalizowanym na ziemiach austriackich wcielonych do III Rzeszy. W drugiej połowie 1940, dzięki interwencji rodziny, Flame został wypuszczony z obozu. Po powrocie do Czechowic Henryk Flame podjął pracę jako maszynista na miejscowej kolei i związał się jednocześnie z konspiracją niepodległościową.

Założył organizację HAK podległą AK, która zajmowała się wywiadem i sabotażem. Na przełomie 1943 i 1944, zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem, wraz z podkomendnymi uciekł do lasu, gdzie zorganizował samodzielny oddział partyzancki operujący w podbeskidzkich lasach. Zauważony przez dowództwo NSZ otrzymał propozycję wejścia wraz z oddziałem w szeregi tej organizacji, z której to propozycji skorzystał i w październiku 1944 został zaprzysiężony na żołnierza NSZ.

12 lutego 1945 do Czechowic wkroczyła Armia Czerwona, a Flame, realizując zalecenia dowództwa NSZ, ujawnił się, i wraz z oddziałem, zachowując struktury konspiracyjne, oddał się do dyspozycji „władzy ludowej” i wbrew protestom miejscowych komunistów, objął stanowisko komendanta miejscowego komisariatu MO. W dalszym ciągu realizując wytyczne dowództwa NSZ, Flame obsadził swoimi ludźmi komisariat i podległe mu jednostki, a także gromadził wokół siebie ludzi opozycyjnie nastawionych do komunistów, gromadząc jednocześnie broń przygotowując się do nieuchronnej konfrontacji z komunistami.

W kwietniu 1945, kolejny raz, jak za okupacji niemieckiej, zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem, Flame uciekł ze swoimi ludźmi w pobliskie lasy. Od tej pory zaczął występować jako „Bartek”, odtwarzając oddziały partyzanckie VII Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego NSZ rozpoczynając tym samym „drugą konspirację”. Od maja 1945 do lutego 1947 stał na czele największego zgrupowania niepodległościowego na Śląsku Cieszyńskim, którego liczebność, w szczytowym okresie, wynosiła ponad 300 dobrze uzbrojonych i umundurowanych żołnierzy. Składające się z kilku oddziałów zgrupowanie przeprowadziło łącznie ok. 340 akcji zbrojnych.

Do największego wystąpienia zgrupowania pod dowództwem Flamego należało zajęcie 3 maja 1946 uzdrowiskowej miejscowości Wisła, w której przeprowadził, na oczach sterroryzowanych komunistów, dwugodzinną defiladę w pełni umundurowanych i uzbrojonych żołnierzy NSZ, co było ewenementem w państwach „władzy ludowej”.

We wrześniu 1946, w wyniku ubeckiej prowokacji, co najmniej 167 żołnierzy zgrupowania „Bartka” zostało wywiezionych na teren dzisiejszego województwa opolskiego i zamordowanych (masowe mordy miały miejsce w lasach w okolicach wsi Barut oraz okolicach lotniska w Starym Grodkowie). Od tego czasu zgrupowanie pod dowództwem Flamego zaczęło tracić inicjatywę na rzecz komunistów, którzy w licznych obławach dziesiątkowali podległe „Bartkowi” oddziały.

W obliczu beznadziejnej sytuacji podjął decyzję o ujawnieniu się przy najbliższej okazji, którą stała się uchwalona przez sejm na dzień 22 lutego 1947 amnestia. Sam „Bartek” z najbliższym otoczeniem ujawnił się dopiero 11 marca 1947 roku w Cieszynie. Był to dla komunistów ogromny sukces, który jednak przyćmiewał fakt, że Flame, ujawniając się na mocy amnestii, był bezkarny, a według nich musiał ponieść karę. Komuniści rozpoczęli więc kolejną prowokację, mającą na celu „ukaranie” Flamego.

Do skrytobójczego zamachu na Flamego doszło 1 grudnia 1947 w Zabrzegu pod Czechowicami. Zamachowcem był miejscowy milicjant Rudolf Dadak, który nigdy nie został osądzony za swoją zbrodnię, tak samo jak inspiratorzy zamachu (m. in. Henryk Wendrowski). Pomimo prowadzonego śledztwa, nie zostali oni ujawnieni ani postawieni przed sądem.

film od: strzelecbielsko