Śmierć żyda i śmierć Polaka!

Śmierć żyda i śmierć Polaka! – analizuje różnicę pani profesor! Robi się słabo…

Na wpis natrafiłem na profilu Marcin Rola MIKROBLOG. Komentarz cytuję w całości. Później poszukałem w necie i wpadłem na nagranie z datą 29.11.2012. Nie wiem kiedy padły te słowa, ale ni to jest ważne. Ważne jest to, co zostało powiedziane!

Pokażcie mi jeden, jedyny kraj prócz Polski, gdzie wyemitowany by został taki program!

Obejrzałem przed chwilą program Moniki Olejnik „Kropka nad i”…..i jestem w SZOKU!

Gościem była Barbara Enkelking – Boni, prywatnie żona Michała Boniego.

Ta pani jest UWAGA, „profesorem” Centrum badań nad zagładą Żydów. W programie mówiła krótko:

„Polacy mordowali Żydów, dla Polaka to była zwykła śmierć, dla Żyda, Tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…”

Wcześniej ta pani powiedziała, cytuje:

„nie mamy liczb, nie mamy dowodów, nie wiemy ilu Żydów przeżyło, poruszamy się na samych domysłach, czy było 200 tysięcy czy 250 tysięcy, ale Polacy ich mordowali…”

Ja się pytam, kto takim ludziom daje tytuł „profesora”? Ja nie mówię, że patologii nie było, ale do jasnej cholery, na takie stwierdzenia potrzeba jasnych konkretnych dowodów, zeznań świadków, papierów, zestawień, liczb…. a nie domysłów! To mają być badania naukowe? Widzę, że szkalowanie Polaków przyjęło lewel hard!

Pokażcie mi jeden, jedyny kraj prócz Polski, gdzie wyemitowany by został taki program! ABSOLUTNY SKANDAL I SZOK!

PS. czekam na idiotyczne zarzuty, że jestem antysemita, bo nie zgadzam się na ten wstrętny bełkot, zaniżajcie poziom bardziej…

film od: Kanał rodziny Koryckich

Szlak Wyklętych w Lublinie

Projekt autorstwa Karola Wołka, Wiceprezesa Zarządu Głównego Związku Żołnierzy NSZ i prezesa Fundacji im. Kazimierza Wielkiego, pt. „Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie”, został wybrany do realizacji przez mieszkańców Lublina w Budżecie Obywatelskim Miasta Lublin w 2014 roku. Projekt został zrealizowany w 2015 roku przez Fundację im. Kazimierza Wielkiego i Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Oddział Miejski w Lublinie i finansowany z dotacji w ramach Budżetu Obywatelskiego Gminy Lublin.

Link do przewodnika po szlaku w PDF: Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie.

Fundacja im. Kazimierza Wielkiego odpowiada za stronę historyczną projektu: treść tablic informacyjnych i przewodnik po Szlaku Pamięci Żołnierzy Wyklętych. PTTK odpowiada za wyznaczenie w przestrzeni Miasta Lublin szlaku turystycznego i uzyskanie zgód administracyjnych na jego oznakowanie. Wielkie podziękowania należą się członkom PTTK Oddziału Miejskiego w Lublinie, na czele z Wiceprezes Zarządu Panią Katarzyną Komisarczuk, którzy pomimo nieprzewidzianych trudności administracyjnych doprowadzili to zadanie do końca.

Trasa szlaku obejmuje kilkadziesiąt miejsc w przestrzeni miasta Lublina związanego z polskim podziemiem niepodległościowym i aparatem represji ustanowionym po II wojnie światowej przez okupanta sowieckiego. Integralną częścią Szlaku jest przewodnik turystyczny, który w przystępnej formie opisuje cały szlak pamięci Żołnierzy Wyklętych i rzeczywistość w czasie pierwszych lat okupacji sowieckiej Polski.

Sam przewodnik nie rości sobie prawa do tego, żeby być traktowanym jak wydawnictwo naukowe, choć jego twórcy dołożyli wszelkich starań, by zaprezentować najbardziej aktualną, dostępną historykom wiedzę o pierwszych latach okupacji sowieckiej Lublina. Przewodnik ma ułatwić poruszanie się po „Szlaku Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Niestety do tej pory nie wyszło żadne inne wydawnictwo, ani naukowe, ani popularne, w którym zostałyby opisane szczegółowo siedziby, areszty i katownie stworzone przez okupanta sowieckiego w Lublinie.

Celem przewodnika jest dostarczenie informacji na temat Żołnierzy Wyklętych i ich komunistycznych prześladowców z okresu okupacji sowieckiej na terenie Miasta Lublin. Codziennie ulicami Lublina tuż obok miejsc kaźni i tortur przechodzą dziesiątki tysięcy ludzi, bardzo często nie mając świadomości, że 70 lat temu mordowano tam polskich patriotów za to, że wykazali się postawą obywatelską i niepodległościową poprzez służbę dla dobra ogółu społeczeństwa.

Przewodnik ma pomóc w odnalezieniu tych miejsc i w dotarciu do podstawowych informacji o ich historii. Mamy nadzieję, że dzięki niemu liczba osób, których wiedza o miejscach pamięci w Lublinie znacznie wzroście, a samo miasto zyska dodatkową atrakcję turystyczną.

Długotrwały opór przeciwko okupacji sowieckiej na Lubelszczyźnie jest fenomenem na skalę całej Polski, z którego mieszkańcy Lublina mają prawo być dumni. Ich przodkowie dzięki wybitnym zdolnościom, postawom patriotycznym i zorganizowaniu, stworzyli konspirację, która trwała najdłużej, pomimo że w okolicy Lublina nie ma dużych kompleksów leśnych i gór, które naturalnie sprzyjają utrzymaniu się działalności konspiracyjnej i partyzanckiej.

Mieszkańcy Lublina mają prawo odczuwać zasłużoną dumę z postawy swoich przodków, którzy brali udział w Powstaniu Antykomunistycznym (1944-1953). Pomimo licznych prześladowań, konspiracja niepodległościowa utrzymywała się dzięki wsparciu tysięcy polskich rodzin z Lubelszczyzny aż do 1963 roku, kiedy to został zamordowany przez funkcjonariuszy SB i MO sierżant Wojska Polskiego Józef Franczak „Lalek”. Po wielu latach pamięć o wyklętych przez komunistów Bohaterach wraca i stają się oni wzorami godnymi naśladowania.

Przewodnik po Szlaku zostanie przekazany nieodpłatnie do wszystkich lubelskich szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych oraz do bibliotek w Lublinie, żeby ułatwić organizację wycieczek edukacyjnych. Zachęcamy do przeczytania przewodnika po Szlaku Pamięci Żołnierzy Wyklętych i do samodzielnego poznawania historii najnowszej Lublina. Do zobaczenia na szlaku.

Karol Wołek

Fundacja Kazimierza Wielkiego

Głos świadka zbrodni – reportaż

Ekshumacje ofiar zbrodni komunistycznych w Łodziskach

Reportaż TV Trwam opisujący prace ekshumacyjne przeprowadzone przez Fundację Niezłomni w Łodziskach. Świadek egzekucji opowiada o tym co widział 1 marca 1946 r.

Film przybliża to, co działo się w Ostrołęce i okolicach po II wojnie światowej – obejrzyjcie koniecznie!

Jeszcze z ostatniej chwili od: Fundacja Niezłomni

Dotarliśmy do kolejnej informacji potwierdzającej przynależność do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW), zamordowanych, ekshumowanych w Łodziskach, wśród nich dowódca drużyny NZW Bolesław Gnoza.
Kwerenda trwa.

ostroleka1

osstr

Usłyszymy wypowiedzi Wojciecha Łuczaka Prezesa fundacji Niezłomni imienia Zygmunta Szendzielarza Łupaszki oraz Jacka Karczewskiego Dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce.

 film od: Radio Maryja

Henryk Atemborski ps.”Pancerny”

Henryk Atemborski ps.”Pancerny”

Urodził się 10 kwietnia 1928 r. w Łodzi. W okresie wojny związany był z partyzantką ziemi kieleckiej. Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, Brygady Świętokrzyskiej. Po wojnie został aresztowany i w następstwie prześladowany. Od 1954 r. rozpoczął działalność społeczną w dziedzinie sportu i turystyki. Był członkiem, założycielem PTTK WSK Mielec i później kontynuował tę działalność w Nowej Sarzynie. Jest przewodnikiem, przodownikiem i instruktorem krajoznawstwa PTTK.
Był członkiem Zarządu Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność” i delegatem na I Zjazd Krajowy w Gdańsku w 1981 r. W dniach 5.05.2002 – 22.04.2003 odbył samotną rowerową podróż dookoła Europy.

No i teraz przeczytajcie, jak wpadłem na ten film:-) Na profilu mojego serdecznego kumpla ukazało się zdjęcie zawodników i właśnie Pana Henryka. Dzięki Łukasz!

film od: Głos Bohatera

Nasz Polski Bohater!

Wpis osobisty, I`m sorry:-) Jak pewno nie wiecie – zajmowałem się swego czasu i nadal zajmuję [choć już mniej] sportami walki. Wiele, wiele lat temu miałem zaszczyt poznań Mistrza Jerzego Kuleja. Często rozmawialiśmy – oczywiście o boksie. Raz tylko zagadaliśmy się z Mistrzem o polityce, o Polsce, o tajemnicach o których nie słychać w mediach. Zagadaliśmy się do tego stopnia, że ochrona już zamykała halę.

Notabene – było to… po walce Marcina Najmana, którego poznałem jako podopiecznego Mistrza. Jerzy Kulej odszedł do niebieskiej drużyny Feliksa Papy Stamma…

Z Marcinem widujemy się czasami, ale nigdy nie wiedziałem że on zna Pana Sergiusza Papińskiego – Polskiego Bohatera. Dopiero dziś zauważyłem wpis na profilu Marcina, którego z Panem Sergiuszem poznał… Jerzy Kulej.

n2

Oto on:

„A to nasz Polski bohater Cichociemny Sergiusz Papliński . Brał udział w akcjach odbicia więźniów w Kielcach i Końskich. Sam odbity został z więzienia w Radomiu. Człowiek z najbliższej obstawy Generała Hedy „Szarego”. Poznał nas ze sobą przed laty inny nasz wspólny przyjaciel Jerzy Kulej.

Działalność partyzancka Sergiusza i jego oddziałów to również obszar Katowic , Częstochowy, Kielc i Radomia. Trzy z tych miast już dziś zadeklarowały chęć wzięcia udziału w projekcie filmowym o naszym bohaterze. W filmie zawarte będą rozmowy z Sergiuszem, które przeprowadzi najlepsza Polska dziennikarka TVP. Reżyserią , jeżeli się dogadamy , zajmie się najlepszy polski reżyser młodego pokolenia, którego film o służbach w Polsce oglądałem kilkadziesiąt razy. To wszystko jednak po mojej kwietniowej walce o Mistrzostwo Europy na której Sergiusz będzie obecny.

Oczywiście nie sposób będzie pominąć wątki znajomości głównego bohatera z Avą Gardner oraz z Krystyną Skarbek.”

Z tego co wiem – jak Marcin się za coś weźmie – ten film powstanie!

Marcin! Serdeczne pozdrowienia i wpadnij na 8. Pielgrzymkę Kibiców na Jasną Górę. Nie masz daleko:-)

n3

Foto Pana Sergiusza z Jerzym Kulejem, Generałem Andersem, Generałem Hedą „Szarym”

Rodakom na Kresach

Rodakom na Kresach

relacja z profilu organizatorów:

110.000 PLN to bilans II Edycji Akcji „Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach”. 900 świątecznych paczek dotarło przed Bożym Narodzeniem do Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie. Dary pojechały do Turgieli, Solecznik, Rakańców, Ejszyszek, Butrymańców, Koleśnik i Niemenczyna.

Rodacy, którzy otrzymali paczki, nie kryli radości, wzruszenia i łez. Były wspólne spotkania, rozmowy, koncerty oraz msza święta w intencji rodaków. Nie byłoby tego sukcesu gdyby nie ogromne zaangażowanie i praca setek wolontariuszy.

„Takie niespodzianki umacniają tożsamość narodową żyjących na Wileńszczyźnie Polaków”

– mówili rodacy mieszkający w miejscowości Turgiele na Litwie.

„Byli u nas rok temu, są także i w te święta. Dziękujemy za ten piękny gest i jedność z nami. Nasze domy są zawsze dla was otwarte.

Na koncie Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej udało się w tym roku zebrać 63.000, z Wrocławia wyjechała paczka warta 20.000 PLN z markową odzieżą a z ponad 25 punktów zbiórki w Polsce i zagranicą wolontariusze zgromadzili około 3 tony produktów o wartości prawie 20.000 PLN. Dodatkowo za kwotę 10.000 PLN na ferie do Polski zostały zaproszone polskie dzieci z Litwy.

„Cieszymy się, że możemy choć na święta, sprawić naszym rodakom miłą niespodziankę Nie zbawimy świata, ale radość, którą daliśmy zostaje w sercach obdarowanych oraz naszych.”

– mówi Wojciech Woźniak, inicjator Akcji.

Wielkie pakowanie darów w Szkole Podstawowej w Przecławiu zainaugurowała Para Prezydencka. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą przygotowali pierwsze paczki, które pojechały na Litwę. Pan Prezydent z Małżonką przygotowali także osobistą paczkę dla polskich dzieci ze Szkoły Specjalnej w Solecznikach na Litwie oraz dla Pani Aleksandry, bohaterki akcji „Paczki dla Rodaka i Bohatera na Kresach”.

„W obie strony dwa samochody z pomocą pokonały prawie 3000 km”

– mówi Łukasz Szełemej, współorganizator Akcji. To była długa i wyczerpująca droga, jednak z uśmiechem na twarzy. Pamiętamy o naszych Rodakach na Wileńszczyźnie, dajemy im siłę i radość. Jesteśmy jedną wielką polską rodziną.

rodakom na kresach2 rodakom na kresach3 rodakom na kresach5

Podczas uroczystego pakowania, z dedykacją dla Pary Prezydenckiej oraz wszystkich Darczyńców, Wolontariuszy i Kresowiaków, wystąpili uczniowie i nauczyciele Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego w Szczecinie, muzycy Stowarzyszenia Villa Grawitza (w składzie: Kamil Borsuk (akordeon), Szymon Kaczorkiewicz (gitara), Katarzyna Kupny (Wiolonczela), Anna Strycharczyk (Skrzypce), Jakub Strycharczyk (skrzypce), Maciej Strycharczyk (saksofon/klarnet)) oraz uczniowie Szkoły Podstawowej w Przecławiu (Zespoły: “Rozśpiewana gromada”, Flażoleciści “Na fali” i Dzwoneczki).

rodakom na kresach6 rodakom na kresach5

Druga edycja akcji „Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach” rozpoczęła się już w czerwcu. Pierwszym etapem charytatywnej zbiórki było zorganizowanie letnich wakacji dla dzieci z Kresów. Razem z Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej organizatorzy akcji zaprosili w lipcu polonijne dzieci na kolonię z elementami obozu językowego. Wzięło w niej udział 40 dzieci z rodzin polskich mieszkających na Grodzieńszczyźnie na Białorusi oraz 10 dzieci z rodzin polskich z Wileńszczyzny.

W trakcie turnusu dzieci brały udział w lekcjach języka polskiego oraz w integracyjnych zabawach z polskimi rówieśnikami z województwa Zachodniopomorskiego. Przez 12 dni dzieci odpoczywały w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym „Brzózki” w Popielewie k/Nowego Warpna.

rodakom na kresach7

Celami przyjazdu dzieci z Kresów do Polski było pogłębianie umiejętności posługiwania się językiem polskim, przybliżenie tradycji i zwyczajów polskich, stymulowanie rozwoju intelektualnego, emocjonalnego i fizycznego, rozwijanie predyspozycji psychofizycznych dzieci przez gry, konkursy, spotkania z ciekawymi gośćmi oraz umożliwienie kontaktu z rówieśnikami z kraju pochodzenia ich przodków.

„Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach” to akcja szczecinian. Pomysł zrodził się podczas lipcowej XXIV Międzynarodowej Pielgrzymki Pieszej Suwałki-Wilno w 2014 roku. W trakcie marszu do Wilna pielgrzymi spotykali na swojej drodze wielu rodaków mieszkających na Litwie, którzy częstowali wszystkich pątników, czym tylko mogli.

Wtedy, inicjator akcji, Wojciech Woźniak spotkał na swojej drodze panią Aleksandrę, która witała pielgrzymów kilkoma kanapkami oraz marchewkami z przydomowego ogrodu. Wzruszające zdjęcie, które wtedy wykonał, zainicjowało plan pomocy Rodakom na Kresach. W organizację akcji włączył się Łukasz Szełemej, ks. Maciej Szmuc z Caritasu Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, który udostępnił specjalne konto zbiórki oraz Bartłomiej Ilcewicz z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Nazwa akcji „Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach” nawiązuje do poświęcenia Polsce, pamięci polskich korzeni oraz pielęgnowaniu tradycji i narodowego dziedzictwa.

„Jesteśmy wdzięczni naszym Rodakom na Kresach za rozpowszechnianie polskiej mowy, za utrwalanie historii, za trud życia. Naszą akcją oddajemy hołd Rodakom, tym którzy od pokoleń wiernie przestrzegają maksymy „Bóg, Honor, Ojczyzna”. To hołd dla naszych współczesnych Bohaterów zachowujących Polskość w najczystszej postaci”

– mówi Wojciech Woźniak.

Od 20 listopada do 17 grudnia 2014 roku do siedzib Caritasu Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej oraz Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana w Szczecinie mieszkańcy Szczecina i regionu przynosili dary do paczek. Uruchomione zostało także specjalne konto na które wpłynęło ponad 34 000 złotych od darczyńców z Polski i z zagranicy. Akcję wsparło finansowo ponad 360 osób z 200 miejscowości.

20 grudnia 2014 roku do Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie trafiło łącznie 400 paczek z żywnością, chemią gospodarstwa domowego, odzieżą oraz książkami. Dzięki świątecznej zbiórce udało się zebrać ponad 6 ton darów. Paczki przywiezione dwoma autami ze Szczecina trafiły do Turgieli, Jaszun, Solecznik, Rakańców i Ejszyszek. Ostatnim punktem było serdeczne spotkanie z Panią Aleksandrą, od której rozpoczęła się ta niezwykła przygoda.

„Po wielu dniach ciężkiej pracy, tysiącu wykonanych rozmów i pokonaniu 2500 km, jesteśmy dumni, że Polacy pamiętają o naszych Rodakach na Kresach. Była to dla nas wzruszająca podróż, której towarzyszyła Boża opieka. Był to dar Zachodnich Kresów dla Wileńszczyzny – bliskich naszemu sercu Kresów Wschodnich”

– mówi Łukasz Szełemej.

Pomysłodawcą akcji jest Wojciech Woźniak, a współorganizatorami Łukasz Szełemej, ks. Maciej Szmuc z Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej oraz Bartłomiej Ilcewicz z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Szczecinie.

Akcja zadedykowana jest, pochodzącym z Kresów, Żołnierzom Armii Krajowej ze Szczecina – Pani Major Danucie Szyksznian-Ossowskiej, ps. „Sarenka” (Powstaniec Wileński) oraz Panu Kapitanowi Zbigniewowi Piaseckiemu, ps. „Czekolada” (Powstaniec Warszawski).

Od początku drugiej edycji akcję wspierała Pierwsza Dama, Szanowna Pani Agata Kornhauser-Duda.

Dziękujemy wszystkim Ludziom Wielkiego Serca!

Wojciech Woźniak, Łukasz Szełemej, ks. Maciej Szmuc

www.rodakomnakresach.pl
www.fb.com/rodakomnakresach

‪#‎pomagamy‬
‪#‎rodakomnakresach‬

Wileńszczyzna 2015
Fot. Łukasz Szełemej, Tomasz Gontarz, Wojciech Zagaj / wiele więcej zdjęć na stronie Paczka dla Rodaka

film od: Prezydent Andrzej Duda

 

Rotmistrz leży blisko oprawców

Rotmistrz leży blisko oprawców

pasjonujący artykuł Tadeusza Płużańskiego – polecamy fragmenty, całość w GAZETA POLSKA CODZIENNIE, polecamy!

Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych za najbardziej mrocznych, stalinowskich czasów, powinien odpowiedzieć za udział w zbrodni na Witoldzie Pileckim, a także ujawnić, gdzie dokładnie komunistyczni siepacze – jego koledzy – wrzucili zmasakrowane ciało rotmistrza i innych polskich bohaterów. Mógłby pomóc, przyspieszyć prace na Łączce. Jednak przez ćwierć wieku istnienia III RP nie zapukał do niego żaden prokurator. Mnie bez problemu udało się dotrzeć do Mońki w 2012 r.Do Hrubieszowa jechaliśmy w ciemno. Żyje, nie żyje – zastanawialiśmy się. W końcu ma już koło dziewięćdziesiątki.

[…]

Czy Mońko otworzy nam drzwi? – pytaliśmy dalej. Czy mieszka sam? Języka zasięgnęliśmy w restauracji nieopodal zapisanego na kartce adresu. Mońko? – zdziwiła się kelnerka. Oczywiście, że znam. Mieszka dwie przecznice stąd. Pracuje w policji. Od słowa do słowa okazało się, że pani mówi o synu stalinowca. Czyli służby mundurowe to rodzinna tradycja. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

[…]

Nerwy. Nawet jak Mońko nas wpuści, jego syn może zauważyć, że jestem naszpikowany mikrofonami. Co wtedy?

Dzwonię do bramy. Przez godzinę nikt nie otwiera. Syn pewnie w pracy, ale starszy pan? Zniecierpliwieni zaczynamy zbierać się do drogi powrotnej. Aż tu nagle zbliża się do nas człowiek na rowerze. Malutki, zadbany, z rumieńcem zdrowia na twarzy. Przyglądam się – to przecież Mońko. Dziarsko pedałuje z zakupami w koszyku, a potem zatrzymuje się przy bramie do swojej willi. Kamery ukrytej w samochodzie szczęśliwie nie zauważa. Rozmawiać jednak nie chce. To było dawno. Nic nie pamiętam – ucina. Przekonuję go, że jestem historykiem, a w tej chwili trwają prace ekshumacyjne na warszawskiej Łączce. Powinien złożyć relację – dla potomności. I tak zaczęła się nasza rozmowa, która przed bramą jego domu trwała około godziny.

[…]

O Łączce Mońko nie chciał mi nic powiedzieć, twierdząc, że na Mokotowie pracował do 1948 r., kiedy pochówków dokonywano jeszcze na Służewie, ale też… w więzieniu mokotowskim. W tym ostatnim miejscu – na terenie czynnego wciąż aresztu śledczego – też powinniśmy odszukać i ekshumować naszych bohaterów.
Mońko kłamał. Na procesie Łapińskiego zeznawał: „Na Mokotów zostałem skierowany w styczniu 1948 r. ze zlikwidowanej jednostki saperskiej. Jako funkcjonariusz ds. polityczno-wychowawczych uczyłem śledczych zasad polskiego ruchu robotniczego”. Przypomnę tu, że zamordowanych przy ul. Rakowieckiej więźniów grzebano na Służewie do wiosny 1948 r. (szacuje się, że w dołach śmierci leży tam nadal nawet do 3 tys. osób). Od wiosny 1948 r. drugim polem więziennym była Łączka (ok. 300 rozstrzelanych).

[…]

O samych egzekucjach Mońko mówił trochę więcej.

[…]

Mnie szczególnie interesowała egzekucja rotmistrza Witolda Pileckiego, w której – jak wynika z dokumentów – Mońko brał udział.

Przeczytajcie całość w Gazeta Polska codziennie

Historia Roja – premiera w marcu! Patronat Prezydenta RP!

Wiadomość z ostatniej chwili [04.01.16] ze strony Historia Roja:

Nowy Rok zaczynamy od bardzo dobrych wieści, właśnie otrzymaliśmy potwierdzenie, że Prezydent RP Andrzej Duda obejmie film „Historia Roja” honorowym patronatem.

W marcu na ekranach polskich kin pojawi się film fabularny pt. „Historia Roja”. Film jest osnuty na życiu Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. „Rój”. Dziemieszkiewicz mając dwadzieścia lat, po zakończeniu wojny, dołączył do oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych, a następnie Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Gdy komuniści zabili jego brata – poprzysiągł im zemstę. Na czele oddziału walczył przeciw narzuconej Polsce władzy, uwalniał z aresztów więźniów politycznych, wykonywał wyroki za kolaborację. W 1951 roku został zabity w obławie przeprowadzonej przez Ludowe Wojsko i Milicję Obywatelską.

„Mój bohater to też tolkienowski Frodo, który wie, że ma nieść pierścień, ale do końca nie wie gdzie… ”

Najnowszy zwiastun:

W 2007 roku został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

„Oni walczyli po wojnie z nowym, sowieckim okupantem, wiedząc, że istnieje polski rząd w Londynie, że kategorie Bóg, Honor, Ojczyzna nie zostały zawieszone. Młodzi, tacy jak „Rój”, żyli mitologią wojny starszych braci. Nie byli nią zmęczeni. Weszli w drugą okupację, jakby się bawili w berka. Właśnie ta młodość „Roja” powinna być przekonująca dla dzisiejszego młodego widza. „Rój” to taki Piotruś Pan, ale też tolkienowski Frodo, który wie, że ma nieść pierścień, ale do końca nie wie gdzie, bądź nie ma dokąd. A może ma go zanieść do naszej pamięci?”

Jerzy Zalewski, reżyser filmu.

Reżyseria – Jerzy Zalewski

w roli tytułowej – Krzysztof Zalewski

w pozostałych rolach: Mariusz Bonaszewski, Sławomir Orzechowski, Wojciech Żołądkowicz, Piotr Nowak, Tomasz Dedek. Mariusz Kwaśny.

Kino Świat /Materiały prasowe

Płużański o Pileckim!

Płużański o Pileckim!

Spotykamy się tam? Tak! Ja będę, Ty będziesz, Wy będziecie, My będziemy! A „oni” – niech czytają towarzyszkę Tokarczuk:-)

Zaproszenie na premierę książki: Tadeusz Płużański „Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy”

Płużański o Pileckim!

Premiera: 2 grudnia 2015

Serdecznie zapraszamy na spotkanie premierowe z Tadeuszem Płużańskim:

Czas: 10 grudnia (czwartek), godz. 20:10

Miejsce: Kampus Centralny UW, Audytorium Maximum, Aula C (Krakowskie Przedmieście 26/28)

Spotkanie poprowadzi: Wiktor Świetlik

Wstęp wolny

Rotmistrz Witold Pilecki był dowódcą ojca Tadeusza Płużańskiego. Razem konspirowali, w tym samym więzieniu znosili tortury komunistycznych oprawców. Tadeusza Płużańskiego wypuszczono po 9 latach (73 dni przesiedział w celi śmierci), do końca swoich dni nazywał dowódcę „świętym polskiego patriotyzmu”.

Pilecki brał udział w najważniejszych dla Polski wydarzeniach. Żołnierz 1920 roku, potem obywatel odbudowujący z gruzów Ojczyznę, dowódca wojny obronnej 1939 roku. Z misją rozpoznania z własnej woli dostał się do Auschwitz – w piekło niemieckiej fabryki śmierci. Jego powstańcza reduta przy placu Starynkiewicza nigdy nie uległa Niemcom.

Nigdy się nie poddał. Nie dał się złamać. Pozostał Niezłomny.

– Kto torturował rotmistrza w mokotowskim więzieniu?

– Czy w momencie wyprowadzania na egzekucję, więzień jeszcze żył?

– Dlaczego Pilecki podjął grę z szefem wszystkich ubeków Józefem Różańskim?

– Jakie były dalsze losy brutalnych funkcjonariuszy aparatu przymusu i morderców sądowych?

Publikacja zawiera rozmowy z członkami najbliższej rodziny bohatera, a także zdjęcia i dokumenty z rodzinnych zbiorów.

film od: niewygodnaprawdaTV

Kibice na grobie „Bartka”

Kibice Podbeskidzia odwiedzili grób Henryka Flame „Bartka” w rocznicę jego śmierci.

Jakby to napisać?

Nieczęsto bywam w Bielsku-Białej, ale jeśli tam będę – to muszę z Wami przybić piątkę, bo robicie naprawdę taką pracę, podtrzymującą Pamięć Bohaterów, za którą należy się szacunek! A, może spotkamy się już na 8. Patriotycznej Pielgrzymce Kibicowskiej na Jasną Górę 9 stycznia 2016? Pozdrawiam!

f f2

Ochotnik 1936

Był synem Emeryka i Marii z domu Raszyk. W 1919 rodzina Flame przeniosła się do Czechowic (obecnie Czechowice-Dziedzice). Wykształcenie zdobył w miejscowym gimnazjum i w Szkole Przemysłowej w Bielsku. W 1936 wstąpił na ochotnika do wojska rozpoczynając naukę w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, którą ukończył w 1939, w stopniu kaprala pilota, dostając przydział do 123 Eskadry Myśliwskiej 2 Pułku Lotniczego stacjonującego na lotnisku rakowickim w Krakowie.

Pilot 1939

W wojnie obronnej Polski w 1939, jako pilot 123 eskadry myśliwskiej przydzielonej do Brygady Pościgowej, bronił nieba nad Warszawą przed samolotami wroga. 1 września w okolicach Zakroczyna doszło do pierwszej bitwy powietrznej II wojny światowej, w wyniku której maszyna kpr. Flame została zestrzelona, a on sam od tej pory znajdował się w dyspozycji prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego. Z 6 na 7 września 123 eskadra została wycofana z Warszawy na podlubelskie lotniska, a 17 września jej żołnierze przekroczyli granicę rumuńską. W tym czasie Henryk Flame dostał prawdopodobnie przydział do nowo sformowanej Eskadry Rozpoznawczej operującej na linii Lwów – Zaleszczyki.

Po 17 września

Po 17 września został zestrzelony przez Rosjan w okolicach Stanisławowa, po czym zorganizował z luźnych grup żołnierzy z rozbitych jednostek konwój, który pod koniec września przekroczył granicę z Węgrami. Na Węgrzech Flame wraz z innymi żołnierzami został internowany i osadzony w tymczasowym obozie, z którego jednak szybko uciekł. Ukrywając się u węgierskiego gospodarza został zadenuncjowany i przekazany władzom niemieckim, które umieściły zbiega w obozie jenieckim zlokalizowanym na ziemiach austriackich wcielonych do III Rzeszy. W drugiej połowie 1940, dzięki interwencji rodziny, Flame został wypuszczony z obozu. Po powrocie do Czechowic Henryk Flame podjął pracę jako maszynista na miejscowej kolei i związał się jednocześnie z konspiracją niepodległościową.

Założył organizację HAK podległą AK, która zajmowała się wywiadem i sabotażem. Na przełomie 1943 i 1944, zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem, wraz z podkomendnymi uciekł do lasu, gdzie zorganizował samodzielny oddział partyzancki operujący w podbeskidzkich lasach. Zauważony przez dowództwo NSZ otrzymał propozycję wejścia wraz z oddziałem w szeregi tej organizacji, z której to propozycji skorzystał i w październiku 1944 został zaprzysiężony na żołnierza NSZ.

Ujawnienie

12 lutego 1945 do Czechowic wkroczyła Armia Czerwona, a Flame, realizując zalecenia dowództwa NSZ, ujawnił się, i wraz z oddziałem, zachowując struktury konspiracyjne, oddał się do dyspozycji „władzy ludowej” i wbrew protestom miejscowych komunistów, objął stanowisko komendanta miejscowego komisariatu MO. W dalszym ciągu realizując wytyczne dowództwa NSZ, Flame obsadził swoimi ludźmi komisariat i podległe mu jednostki, a także gromadził wokół siebie ludzi opozycyjnie nastawionych do komunistów, gromadząc jednocześnie broń przygotowując się do nieuchronnej konfrontacji z komunistami.

„Bartek”

W kwietniu 1945, kolejny raz, jak za okupacji niemieckiej, zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem, Flame uciekł ze swoimi ludźmi w pobliskie lasy. Od tej pory zaczął występować jako „Bartek”, odtwarzając oddziały partyzanckie VII Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego NSZ rozpoczynając tym samym „drugą konspirację”. Od maja 1945 do lutego 1947 stał na czele największego zgrupowania niepodległościowego na Śląsku Cieszyńskim, którego liczebność, w szczytowym okresie, wynosiła ponad 300 dobrze uzbrojonych i umundurowanych żołnierzy. Składające się z kilku oddziałów zgrupowanie przeprowadziło łącznie ok. 340 akcji zbrojnych. Do największego wystąpienia zgrupowania pod dowództwem Flamego należało zajęcie 3 maja 1946 uzdrowiskowej miejscowości Wisła, w której przeprowadził, na oczach sterroryzowanych komunistów, dwugodzinną defiladę w pełni umundurowanych i uzbrojonych żołnierzy NSZ, co było ewenementem w państwach „władzy ludowej”.

Prowokacja UB

We wrześniu 1946, w wyniku ubeckiej prowokacji, co najmniej 167 żołnierzy zgrupowania „Bartka” zostało wywiezionych na teren dzisiejszego województwa opolskiego i zamordowanych (masowe mordy miały miejsce w lasach w okolicach wsi Barut oraz okolicach lotniska w Starym Grodkowie). Od tego czasu zgrupowanie pod dowództwem Flamego zaczęło tracić inicjatywę na rzecz komunistów, którzy w licznych obławach dziesiątkowali podległe „Bartkowi” oddziały.

W obliczu beznadziejnej sytuacji podjął decyzję o ujawnieniu się przy najbliższej okazji, którą stała się uchwalona przez sejm na dzień 22 lutego 1947 amnestia. Sam „Bartek” z najbliższym otoczeniem ujawnił się dopiero 11 marca 1947 roku w Cieszynie. Był to dla komunistów ogromny sukces, który jednak przyćmiewał fakt, że Flame, ujawniając się na mocy amnestii, był bezkarny, a według nich musiał ponieść karę. Komuniści rozpoczęli więc kolejną prowokację, mającą na celu „ukaranie” Flamego.

Do skrytobójczego zamachu na Flamego doszło 1 grudnia 1947 w Zabrzegu pod Czechowicami. Zamachowcem był miejscowy milicjant Rudolf Dadak, który nigdy nie został osądzony za swoją zbrodnię, tak samo jak inspiratorzy zamachu (m.in. Henryk Wendrowski). Pomimo prowadzonego śledztwa, nie zostali oni ujawnieni ani postawieni przed sądem.

Zamach

1 grudnia 1947 roku o godzinie 14 Henryk Flame przyszedł do warsztatu znajomego Wiktora Cimali z prośbą, żeby zrobił drzwi żelazne do kościoła Św. Katarzyny. Praca nad drzwiami, w której pomagał Flame, trwała do godziny 18. Po skończonej pracy, Cimola zaproponował „Bartkowi”, że odprowadzi go do domu. Po drodze wstąpili do restauracji prowadzonej przez Kozika na piwo. Tam spotkali Wiktora Ryszkę do którego się dosiedli. Później doszło kilku innych znajomych między innymi Rudolf Stafi z żoną i Stefan Kapela. W tym mniej więcej towarzystwie na propozycję Stefana Kapeli cała grupa udała się samochodem do restauracji Czyloka w Zabrzegu.

Zwłoki Henryka Flame

Bartek_04

Pod restaurację prowadzoną przez Józefa Czyloka w Zabrzegu samochód z gośćmi, wśród których był Flame, podjechał między godziną 19 a 20. Z samochodu oprócz wyżej wymienionych gości, wyszło również dwóch funkcjonariuszy MO oraz kilku członków orkiestry, którą wzięto z restauracji Kozika. Całe towarzystwo bez przeszkód weszło do restauracji i zajęło stoliki. W tym czasie około godz. 20 funkcjonariusz MO o nazwisku Drapacz poznawszy wchodzącego do restauracji Henryka Flame poszedł na miejscowy posterunek, gdzie poinformował komendanta placówki Kazimierza Dolacińskiego, że widział jak „Bartek” w towarzystwie znajomych wszedł do restauracji u Czyloka, mówiąc przy tym, że może dojść do „grandy” gdyż kilka dni wcześniej, 29 listopada 1946 roku, Flame strzelał w tej restauracji na wiwat i nieprzychylnie wypowiadał się o „władzy ludowej”. Obaj milicjanci poszli zatem do restauracji, tam zastali już funkcjonariusza MO Całujka a chwilę później przyszli milicjanci, Rudolf Dadak i Multak. Byli tam również czechowiccy milicjanci Stanisław Kopeć i Jan Zygowski, którzy przyjechali w towarzystwie Flamego. W związku z tym, że miejscowy posterunek został bez obstawy, komendant Dolaciński odmeldował Dadaka i Drapacza na placówkę MO. Jednak Dadak został, a zamiast niego na posterunek poszedł Multak.

Około godziny 21.20 do baru, przy którym stali milicjanci, podszedł Flame i zaprosił komendanta Dolacińskiego do stolika, ale ten odmówił mówiąc przy tym, że jest na służbie a zresztą nie pije z nieznajomymi na co Flame przedstawił się podając jednocześnie swój NSZ-owski pseudonim, tak że wszyscy w pobliżu to usłyszeli. W tym czasie w restauracji znajdowało się pięciu milicjantów pilnujących porządku przed ewentualną awanturą, zwłaszcza, że towarzystwo Flamego było już mocno rozbawione. O godzinie 22 Czylok zabrał się do zamykania baru, widząc to Flame podszedł do Dolacińskiego i poprosił o dłuższe pozostanie obecnych na sali, ponieważ ma obawy, że na zewnątrz może dojść do awantury. Dzięki interwencji komendanta posterunku Czylok zrezygnował z zamknięcia restauracji.

Gdy kolejny raz Flame podszedł do baru zaczepił go Rudolf Dadak pytając czy pamięta go z roku 1944 na co zapytany odpowiedział, że jeżeli był w partyzantce to walczyli razem przeciwko okupantowi i na tym rozmowa się skończyła. Według późniejszej relacji samego Dadaka rozmowa przebiegła nieco inaczej, a mianowicie, że „podchmielony” Flame podszedł do niego i mu ubliżył używając przy tym wulgarnych słów. Bezpośrednio po tym incydencie Flame poszedł do osobnego pomieszczenie gdzie przysiadł się do Marii Stafi i do żony Ryszka. Był podłamany, skarżył się, że jego na świecie już nic nie cieszy, żyje tylko dla dzieci i dla matki.

Dochodziła godzina 23 dnia 1 grudnia 1947 roku gdy usłyszano serię strzałów i towarzyszący jej krzyk kobiet. Chwilę później Henryk Flame leżał bez ruchu w kałuży krwi obok krzesła na którym siedział. Strzał oddał funkcjonariusz MO Rudolf Dadak, który stał w drzwiach z karabinem w ręku z lufą skierowaną do pokoju, w którym siedział Flame. Od razu dopadł go funkcjonariusz Całujek, który odebrał Dadakowi broń. Na zapytanie dlaczego to zrobił odparł, że „nie może znosić by tacy wrogowie Demokracji, którzy przed niedawnym czasem strzelali do milicjantów chodzili teraz bezkarnie.”

źródło i foto: podziemiezbrojne.blox.pl / stadionowioprawcy.net / BielskaTwierdza.pl / film od: strzelecbielsko