Śmierć w walce z UB

Na taki artykuł natrafiłem na portalu kresy.pl autor – Marek Trojan. Cytuję fragment tylko, po resztę zajrzyjcie na kresy.pl I… pamiętajcie Drodzy Przyjaciele – uczymy się Polskiej historii pilniej, niż kiedyś w szkole! Uczymy siebie, podajemy innym, czytamy i myślimy – samodzielnie!

To nasz obowiązek patriotyczny!

Zanim przyszedł „Rój”. Feliks Rybarczyk, ps. Siekiera

Żołnierz Wyklęty mazowieckiego podziemia

Gdy w 1946 roku Mieczysław Dziemieszkiewicz, ps. Rój rozpoczynał swoją działalność zbrojną na czele patrolu Pogotowia Akcji Specjalnej NZW, rejon w którym działał był już polem licznych starć pomiędzy podziemiem antykomunistycznym, a funkcjonariuszami komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Już latem 1945 roku w rejonie Ciechanowa przeprowadzono szereg akcji zbrojnych, którymi dowodzili „poprzednicy” Roja. Jednym z nich był Feliks Rybarczyk, ps. Siekiera, którego działalność silnie dała się we znaki komunistom i który walczył z nimi aż do swojej śmierci z rąk ubeków w sierpniu 1946 roku.

Żołnierz w służbie Polski

Feliks Rybarczyk urodził się 11 października 1911 roku we wsi Wicie Podole, gm. Magnuszew, pow. Garwolin. Według przekazów rodzinnych miał ukończyć szkołę wojskową (zapewne podoficerską). Wziął udział w wojnie obronnej Polski w 1939 roku. Dostał się do niewoli i trafił do twierdzy Modlin, skąd udało mu się uciec.

W czasie II wojny światowej Rybarczyk zaangażował się w działalność konspiracyjną, wiążąc się z podziemiem narodowym i Narodowymi Siłami Zbrojnymi. Od 1943 roku był komendantem obwodu Pułtusk NSZ. Świadczy to o tym, że należał do najbardziej zasłużonych żołnierzy w regionie. Brał udział w akcjach przeciwko Niemcom na terenie powiatu Pułtusk, działał w rejonie Ciechanowa. Latem 1944 roku chciał przedostać się do Warszawy i wziąć udział w trwającym Powstaniu Warszawskim, ale okazało się to niemożliwe. W 1945 r. sierżant Rybarczyk był komendantem powiatu NSZ Pułtusk i jednocześnie dowódcą oddziału Akcji Specjalnej (AS) tego powiatu. Na czele Podokręgu NZW „Mazur” stał z kolei Stanisław Borodzicz „Wara”. Nie udało mu się jednak zorganizować tej struktury i dość szybko opuścił teren.

W walce z komunistami

Latem 1945 roku oddział dowodzony przez „Siekierę” brał udział w akcjach przeciwko komunistycznym siłom bezpieczeństwa. 3 czerwca tego roku oddział Rybarczyka opanował osadę Gołymin w pow. Ciechanów, gdzie rozbroił posterunek MO. W trakcie akcji zginął milicjant Stefan Piotrowski. Wykonano również wyrok śmierci na sekretarzu PPR Edmundzie Kędzierskim, który był zarazem funkcjonariuszem UB, odpowiedzialnym za aresztowania na terenie gminy Gołymin. Akcja została przeprowadzona na rozkaz mjr. Stanisława Borodzicza, ps. „Wara”, szefa sztabu Okręgu II Mazowsze Północne.

Już tydzień później, 10 czerwca oddział „Siekiery” przeprowadził akcję likwidacyjną funkcjonariusza UBP w Osieku. Z kolei 18 lipca miała miejsce duża akcja zbrojna. Rybarczyk, dowodzący ok. 40-osobowym oddziałem, zaatakował majątek Moszyn w pow. pułtuskim, który był zarządzany przez UB. Rozbrojono wówczas jednego ubeka. Zabrano także zmagazynowaną tam broń.

Ocenia się, że jako komendant lokalnej struktury organizacyjnej NSZ nie zdołał odbudować scalonej niegdyś z AK organizacji. Zaczął organizować oddział dyspozycyjny, ale najpewniej nie zdołał osiągnąć poważniejszych sukcesów w terenie, na którym poakowski RO AK (Ruch Oporu Armii Krajowej) miał wyraźną przewagę. Z tego powodu działał głównie poza macierzystym powiatem. Największe akcje przeprowadzał w powiecie ciechanowskim. Dokonał łącznie kilku akcji rekwizycyjnych i co najmniej jedną likwidacyjną. Zapewne w okresie zarządzonej przez Delegaturę Sił Zbrojnych „akcji rozładowywania lasów” i po amnestii 1945 roku zadecydował o zmniejszeniu intensywności działań.

Po ogłoszeniu amnestii w sierpniu 1945 roku „Siekiera” miał nosić się z zamiarem ujawnienia się. Jednak tego nie uczynił. Być może, jak tłumaczy jego starsza córka, Urszula, w tym czasie aktywnie działał i faktycznie nie myślał o poddaniu się. W każdym razie, jego oddział po amnestii znacznie zredukował swoją działalność, a on sam bardziej zajął się sprawami rodzinnymi. Miał rodzinę, żonę i dwie małe córki, o które musiał zadbać. A był wówczas właścicielem względnie dużego gospodarstwa, którym musiał zarządzać.

Pod koniec 1945 roku organizacja NSZ na terenie powiatu Pułtusk faktycznie przestała funkcjonować, rozpadając się lub przechodząc w stan uśpienia i magazynując broń. Miało się to odbyć prawdopodobnie na podstawie rozkazów demobilizacyjnych DSZ.

Śmierć w walce z UB

24 sierpnia 1946 roku, według oficjalnego raportu UB, Feliks Rybarczyk został zamordowany przez grupę pozorowaną, złożoną najpewniej z dwóch funkcjonariuszy UB z Ciechanowa. Przybyli oni do wsi Nowe Borza, w której mieszał. „Siekiera” zorientował się jednak, że ma do czynienia z prowokatorami i stawił opór, raniąc jednego z ubeków. Został zastrzelony podczas próby ucieczki na polach wsi Wysocki, w gm. Kozłowo.

Więcej na kresy.pl

Polacy! Poczekajmy na Rotmistrza!

Polacy, Patrioci, Kibice – apel do nas, do wszystkich – poczekajmy na Rotmistrza Witolda Pileckiego!

Akcję „Poczekajmy na Rotmistrza” rozpoczęli Kibice Śląska Wrocław. Dołączyli Noworudzcy Patrioci. Powstała strona. Trzeba, żeby dołączyli wszyscy i dlatego proszę podawać ten apel innym, wszystkim razem i każdemu z osobna!

W skrócie

Sytuacja na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim, na „Łączce” wygląda tak: budowany jest „panteonik”. Miejsca pochówku i szczątki ofiar komunizmu – nie są jeszcze odnalezione.

„Łączka” – nadal jest masowym grobem!

Nadal nie odnaleziono wszystkich Bohaterów. Witold Pilecki, August Emil Fieldorf, Łukasz Ciepliński, to tylko kilka nazwisk.

Zakończenie budowy „panteonu” – zasadniczo utrudni dalsze poszukiwania szczątek Bohaterów!

Dlatego musimy działać!

Prośby są dwie

Pierwsza:

Wyślijcie zamieszczony poniżej apel do Ministra Andrzeja Kunerta!

Druga:

Zróbcie zdjęcie, takie jak prezentujemy w artykule, zamieście na swoich profilach, upowszechniajcie, przyślijcie do nas na adres  na profil Kibole.pl lub na profil Akcja Testament.

Jarek Wąsowicz

poczekajmy zdjecie poczekajmy rotmistrz zdjecie Pilecki 1 zdjecie Pilecki 2 zdjecie Pilecki

To ma być nasz głos w sprawie Bohaterów! Kto, jeśli nie MY upomni się o nich!

Pamiętajcie, że cała sprawa poszukiwania szczątek i godnego upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych, ofiar bezpieki i stalinowskich sądów – jest prowadzona przez obecne władze tak, żeby maksymalnie upokorzyć Polaków, a szczególnie rodziny ofiar.

Rodziny ofiar są to w większości osoby w podeszłym wieku, którym trudno jest aktywnie uczestniczyć w całym tym procesie!

Tymczasem, gdyby ze strony obecnych władz – była dobra wola – wszystko odbyłoby się dostojnie, godnie i cel, jakim jest upamiętnienie Bohaterów zostałby osiągnięty!

Polacy! Walka z czerwonym nadal trwa!

Robert Radwański określił to tak:

„Trzecie pokolenie AK walczy z trzecim pokoleniem UB”

Nie pozwólmy, żeby ubeckie wnuki wygrały tę „Bitwę o Pamięć”!

Część i Chwała Bohaterom! Hańba ich mordercom!

Sekretarz Rady OPWiM
Andrzej Krzysztof Kunert
tel. (22) 628 45 04 , (22) 661 90 60

e-mail: [email protected]

Ja,………………… (Imię Nazwisko) jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej i spadkobierca 1000 letniej spuścizny, jaką jest bohaterstwo i męczeństwo Naszego Narodu uważam za swój święty obowiązek wyrazić swój protest oraz oburzenie przeciwko nieuzasadnionemu pośpiechowi, oraz formie w jakiej zamierza Pan „uhonorować” pomordowanych przez zbrodniczy system komunistyczny.
Moim zdaniem panteon na „Łączce” powinien być dla Nas tym, czym przed wojną był dla Polaków Cmentarz Obrońców Lwowa, swoistym „Santo Campo”. Miejscem inspiracji, narodowej dumy, przemyśleń i refleksji. Tak jak Obrońców Lwowa nie chowano na raty, tak Żołnierzy Niezłomnych należy pochować razem, podczas uroczystego, narodowego święta jakim niewątpliwie będzie Ich wspólny pogrzeb.
W myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego uważam za skandal chowanie jednych, kiedy w ziemi leży jeszcze tylu wielkich: Witold Pilecki, August Emil Fieldorf, Łukasz Ciepliński – tych postaci nie trzeba przedstawiać. Naszym świętym obowiązkiem jest poczekać na wszystkich razem i każdego z osobna!!! Jesteśmy Im to winni, gdyż ludzie Ci za wiarę w najświętsze wartości – Bóg, Honor, Ojczyzna zapłacili najwyższą cenę. Ceną tą były tortury i śmierć w ubeckich katowniach, oraz miejsce w bezimiennych, sypanych wapnem masowych grobach. A takim grobem, masowym grobem jest powązkowska „Łączka”, prawda?
Dlatego domagam się od Pana, jako od de facto urzędnika państwowego, zaprzestania pospiesznej budowy pomnika i uhonorowania wszystkich bohaterów, jak jeden, dokładnie tak jak na to zasłużyli swą wierną i niezłomną służbą „…aż do ofiary życia mego”.

Z poważaniem…………………

Witold Pilecki – ucieczka z Auschwitz!

Polski harcerz, polski oficer, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, oficer Armii KrajowejRotmistrz Witold Pilecki świadomie (w uzgodnieniu z przełożonymi) pozwolił się złapać w ulicznej łapance, skąd trafił do KL Auschwitz-Birkenau.

Przygotował raport o tym, co dzieje się w tym obozie zagłady.

W nocy z 26 na 27 kwietnia uciekł!

Bohatera Polskiego Państwa Podziemnego – komuniści skazali na śmierć. Wyrok wykonano w 25 maja 1948 roku w Areszcie Śledczym w Warszawie.

Musimy sobie uświadomić, że:

  • Przygotowanie tej misji – wymagało wspaniałych cech osobistych Rotmistrza!
  • Doskonalej logistyki (przygotowanie „legendy”) Polskiego Państwa Podziemnego!
  • Dlatego właśnie – do tej pory – nie ma filmu o Pileckim, nie ma nawet takiego miejsca pamięci, które dodawałoby skalę jego bohaterstwa.
  • Dlatego właśnie fikcyjny – Hans Kloss – ma swoje muzeum i fanklub!
  • Dlatego jest, jak jest!
  • Kto „przeniesie” pamięć Bohatera? Kto przekaże ją następnym pokoleniom?

Czy tylko Kibice?

Na filmie oprawa poświęcona Witoldowi Pileckiemu, przygotowana przez Kibiców Śląska Wrocław. Zacytowano w niej słowa Rotmistrza, że: „Oświęcim przy nich [czerwonych/ubekach] to była igraszka.”

Posłuchajcie też Zespołu historyczno-patriotycznego „Forteca” z koncertu podczas VII Patriotycznej Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę.

 

Akcja na ubeckie więzienie!

Dziś (24 kwietnia) przypada 70. rocznica odbicia więźniów w Puławach. Akcją 44-osobowego oddziału WiN dowodził major Marian Bernaciak „Orlik”.

Żołnierze po części odgrywali rolę czerwonoarmistów, po części zatrzymanych przez nich więźniów. Puławskie więzienie przypominało twierdzę. Gdy oddział pojawił się przed nim, strażnicy wykryli podstęp i doszło do pierwszej wymiany ognia.

W tym czasie żołnierze okrążali już budynek więzienia. Na tyłach obiektu udało się uwolnić sześć więzionych kobiet, które pod eskortą ubeka akurat wyszły do toalety. Dosyć szybko zajęto budynek. Ubecy bronili się na piętrze. Zarządzono ewakuację więźniów na przygotowane wcześniej ciężarówki. Rosjanie miotali się po mieście strzelając na oślep.

Żołnierze sprawnie wycofali się do lasu.

Major „Orlik” starannie zaplanował całość akcji. W jej wyniku, sowieci strzelali też do funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, biorąc ich za „bandytów”.

Straty oddziału „Orlika” wynosiły dwóch poległych i kilku rannych. Zginęło również pięciu funkcjonariuszy UB i dwóch milicjantów, pięciu zostało rannych.

Ranny i otoczony przez ubeków major Marian Bernaciak „Orlik” popełnił samobójstwo w 1946 roku.

Miałem zaszczyt w latach 70. spotkać dwóch uczestników tej akcji i wysłuchać ich relacji. Wtedy jeszcze nie wolno było oficjalnie nawet wspominać o organizacji Wolność i Niezawisłość. Pamiętam, jak olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie (wtedy nastolatku) ta sprawa.

Pamiętając o tragicznych losach Wyklętych, pamiętajmy też, jak wspaniale zwyciężali i bądźmy z tego dumni!

Źródło: nowahistoriainteria.pl / „Żołnierze Wyklęci” Jerzy Śląski.