POTRZEBNA POMOC PRZY PRACACH EKSHUMACYJNYCH ŻOŁNIERZY BARTKA!
Profesor Szwagrzyk pilnie potrzebuje pomocy przy pracach ekshumacyjnych w Starym Grodkowie. Znaleźli orzełki i buty, więc jest szansa na odnalezienie żołnierzy ze zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych Henryka Flame ps. „Bartek”. Kto może urwać się na dzień proszę o kontakt i proszę o przekazywanie informacje do ludzi, którzy mogą pomóc.
Prezes Zarządu – Ilona Gosiewska
Stowarzyszenie ODRA – NIEMEN
Organizacja Pożytku Publicznego OPP
ul. Kościuszki 35F, 50-011 Wrocław
telefon kontaktowy w sprawie pomocy: +48 607 440176
Kapitan Henryk Flame ps. „Bartek”, od maja 1945 do lutego 1947 roku, był dowódcą największego zgrupowania niepodległościowego na Śląsku Cieszyńskim. Zgrupowanie wchodziło w skład VII Okręgu Śląskiego Narodowych Sił Zbrojnych i w czasie walki z drugim okupantem przeprowadziło blisko 350 akcji zbrojnych. Najbardziej spektakularną akcją było zajęcie 3 maja 1946 roku miejscowości Wisła, gdzie na oczach licznie zgromadzonych mieszkańców i przerażonych komunistów defilowało kilkuset partyzantów w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu. W tamtym czasie w Wiśle stacjonował oddział Ludowego Wojska Polskiego, oraz Sowieci – zarówno jedni jak i drudzy nie interweniowali. W okolicznych wioskach ubecy i milicjanci barykadowali się na posterunkach, bądź też uciekali. Zabezpieczający akcję w Wiślę Antoni Biegun ps. „Sztubak” tak relacjonuje ten wspaniały dzień:
Ruszyły oddziały za oddziałami, partyzanci „odstawieni” jak na paradę: w mundurach, z przypiętymi orzełkami na mieczu, z ryngrafami z Matką Boską. Wszyscy podnieceni, lecz zdyscyplinowani. Mój oddział, liczący sześćdziesięciu-siedemdziesięciu żołnierzy, jako najlepiej uzbrojony (14 karabinów maszynowych) otrzymał polecenie ubezpieczenia pochodu częścią żołnierzy pod moim bezpośrednim dowództwem.Szliśmy radośni i podnieceni, a na drodze, którą maszerowaliśmy, zaczęły rozgrywać się niezwykłe, wzruszające sceny. Spotykanych po drodze ludzi, kiedy po chwilowym osłupieniu, zorientowali się kogo mają przed sobą, ogarniał szał radości. Kobiety i dziewczęta wybiegały z domów ze smakołykami i kwiatami, często porywając całe doniczki i usiłując je nam wręczyć. Niektóre starsze płakały, gładziły żołnierzy po twarzach i błogosławiły na drogę. Wielu ludzi pytało, podobnie jak niedawno niektórzy spośród nas: „Czy już się zaczęło? Czy idziecie prać komunistów?”
We wrześniu 1946 roku, w wyniku ubeckiej prowokacji znanej jako akcja „Lawina”, zostało zamordowanych co najmniej 167 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania „Bartka”. Jedyny ocalały świadek jednego z mordów, Andrzej Bujok ps. „Jędrek”, tak opisał rozgrywające się wtedy wydarzenia:
Była ciemna noc z 8 na 9 września 1946 roku. Mimo jesiennej pory było bardzo ciepło. Samochody zajechały pod „pałac” i obstawa poleciła im wysiadać na nocleg. Zakwaterowano wszystkich w parterowym budynku dawnej powozowni. Podano kolację, obficie uraczono wódką. Potem wszyscy ułożyli się na słomie rozścielonej na podłodze i zasnęli. Ludzie „Lawiny” trzymali straż. „Jędrek” i Władysław Nowatorski ps. „Lotny” nie mogli usnąć, bo w pomieszczeniu było gorąco, więc wyszli wyspać się na strychu. Nad ranem, gdy się rozwidniło, obudziły ich krzyki i serie wystrzałów z karabinów maszynowych. Zorientowali się, że na dole pod śpiącymi ktoś podpalił słomę. Partyzanci po obudzeniu się wyskakiwali przez okna, gdzie długimi seriami z broni automatycznej zostali wystrzelani wszyscy, oprócz Bujoka i Nowatorskiego, którzy ukryci na strychu obserwowali przebieg wydarzeń.
26 marca 2001 roku, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych złożył do Instytutu Pamięci Narodowej zawiadomienie o zbrodni ludobójstwa na żołnierzach „Bartka”, które można przeczytać tutaj.
Oni za wolną Polskę oddali swoje życia, pomóżmy wrócić pomordowanym Bohaterom, zakopanym gdzieś w leśnych dołach!
Politycznie Niepoprawny B
fot. wrzuta.pl, podziemiezbrojne.blox.pl
Na poniższym zdjęciu żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania „Bartka”.