W ramach działań bieżących, przy okazji meczu z IFK Goeteborg, kibice Śląska Wrocław odwiedzili żydowskiego zbrodniarza Stefana Michnika, brata redaktora naczelnego „żydowskiej gazety dla Polaków” Adama Michnika. Zbrodniarz Stefan Michnik, który skazywał polskich patriotów na wyroki śmierci i kary wieloletniego więzienia, dogorywa w domu spokojnej starości w Goeteborgu. Co miesiąc otrzymuje z Polski emeryturę, ponad 5000 złotych. Pomimo wydania w 2010 roku Europejskiego Nakazu Aresztowania Szwecja nie oddała nam tego zbrodniarza i mordercy Polaków. Poniżej relacja z odwiedzin, piórem Romana Zielińskiego, redaktora naczelnego portalu Fan Śląsk.
ZBRODNIA I KARA
W zasadzie robi się inaczej. Jedzie „z partyzanta”, żeby cię nikt nie zatrzymał, a następnie szybko „znika”. Też, żeby cię nikt nie zatrzymał. Ale było inaczej.
Jak znaleźć zbrodniarza?
Zaczęło się prozaicznie. Od komentarza na Fanie do artykułu „Na IFK”. Wpis naszego stałego Czytelnika 24nadobe „Tam w Szwecji będziecie mogli odwiedzić jednego zbrodniarza żydowskiego pochodzenia, niejakiego Arona S.”
Inny Czytelnik, acab dopisał, że warto byłoby ustalić adres złoczyńcy.
Sprawą zainteresował się „D”. Poszperał w internecie i znalazł adres mordercy. Nawet podał go w komentarzu na naszej stronie. Niestety, wydawało się, że to jakaś komedia, gdyż wpis „Doktor Allards gata D Igh 1102 413 23 Goeteborg” sprawiał wrażenie, że ktoś nas odsyła do lekarza. Komentarz nie przeszedł.
Wystarczyło podkręcić
Podczas jazdy do Goeteborga „D” był nieustępliwy:
„Mam adres Michnika. Nawet niedaleko od stadionu.”
Był nawet pomysł, żeby pod wskazany adres podjechać autobusem, lecz jazda takimi pojazdami ma mnóstwo obostrzeń, o których zwykli kierowcy nie mają pojęcia. A naszym kierowcom właśnie kończył się czas jazdy, po którym autobus musi być unieruchomiony przez 9 godzin. Zatem nic z tego nie wyszło.
Ale uformowała się 12-osobowa „wycieczka” niezbyt przychylnie nastawionych do stalinowskiego mordercy. Brata żydowskiego indoktrynatora Polaków. Na miejsce ekipka szła pieszo. W obcym mieście – trochę ryzyko. Tym większe, że niektórzy poszli w barwach klubowych. Zawsze można trafić na wnerwionych stróżów porządku publicznego lub wnerwionych panoszeniem się obcych – fanów miejscowego klubu.
Kilka kilometrów trzeba było przejść. Po drodze bardzo się nam spodobał budynek kościoła zwieńczony krzyżem celtyckim (fotka u góry). Jak się później okazało, trochę nadłożyliśmy drogi, dzięki czemu na zupełnej nieświadomce ominęliśmy knajpę w której zbierali się fani IFK. Gdybyśmy poszli najkrótszą drogą, różnie mogło być.
„Auto z tą nalepką mija nas już trzeci raz”
– zauważył jeden z bystrzaków w czasie drogi.
Niby mapkę łapaliśmy z internetu, lecz sprawdziło się przysłowie „koniec języka za przewodnika”. Na szczęście dwaj koledzy płynnie operowali językiem angielskim, w którym w Szwecji łatwo się porozumieć z miejscowymi.
Dom niechcianych żydów?
Dom starców, gdzie wylądował u schyłku swoich dni stalinowski morderca jest położony na peryferyjnej, cichej dzielnicy. W spokojnym miejscu. Ośrodek jest ogrodzony, brama wjazdowa – zamknięta. Ale to nie przeszkodziło wykrzyczeć haseł znanych z wszelkich demonstracji niepodległościowych i antykomunistycznych. Ale zaczął „K”, który emocje wyraził najprościej intonując „Stefan Michnik morderca”.
Cieć w jarmułce
Z okien zaczęli wyglądać ludzie. No to po angielsku byli informowani, że mieszkają w sąsiedztwie komunistycznego zbrodniarza, który nazywa się Stefan Michnik.
Pojawił się też cieć – ochroniarz. Nie uwierzycie – w jarmułce. Zaśmierdziało jakimś żydowskim spiskiem. Żyda Michnika umieszczono wśród „swoich”?
Długo tam nie zabawiliśmy nie więcej, niż kwadrans. Porobiliśmy zdjęcia, wszyscy uczestnicy zgodzili się upublicznić swoje oblicza.
Adres mordercy
Teraz rozsyłamy informację o mordercy narodu polskiego.
Aha, gdyby ktoś również chciał „odwiedzić” czerwonego Stefcia. Nieomal pod sam dom starców, których rodziny się na nich wypięły, można podjechać tramwajem linii 10.
W internecie można także znaleźć numer telefoniczny +46313802393 bezpośrednio do jego pokoju.
Zawsze można więcej
Ktoś może powiedzieć, że zrobiliśmy niewiele. Żaden wyczyn. Można było walnąć transparent. Przyjść liczniej. Odpalić race. Nagrać filmiki. Pewnie ma rację.
Śląsk w Szwecji przegrał 0-2 i odpadł z dalszych gier w Lidze Europy, lecz my wróciliśmy z Goeteborga z poczuciem spełnionego obowiązku wobec Polski i Polaków. Ale teraz prośba do naszych Czytelników. Dawajcie linka do tego artykułu, lub do innych wpisów czy notatek na temat całego zajścia – gdzie się tylko da. Niech o stalinowskim mordercy, bracie Aarona będzie jak najgłośniej. Niech dowiedzą się wszyscy. Kim był, gdzie mieszka, kto go kryje.
Roman Zieliński
Oświadczenie autora tekstu
Czekam na reakcję innego śmiecia o tym samym nazwisku. Zechciej mnie, palancie, ponownie postawić przed oblicze tak zwanej sprawiedliwości.
Dostałem wyrok za protestowanie przeciwko bytności na Uniwersytecie Wrocławskim innego twojego czosnkowego ziomka, zbrodniarza wojennego, imć Baumana.
Dostałem (jeszcze nieprawomocny) wyrok za pisanie prawdy o współczesnym świecie w szyderczej książce „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”.
Mogę być sądzony za wykrzykiwanie prawdy pod szwedzkim niebem.
Mój adres i numer telefonu doskonale jest znany służbom, którymi dyrygujecie.
Na razie jest tak, że on mordował patriotów, a ja jestem skazywany przez „polskie” sądy. Przyjdzie jednak czas na was, chamy.
Źródło: Fan Śląsk
Zdjęcie nagłówkowe przedstawia oprawę kibiców Legii Warszawa na meczu w Poznaniu.