1 marca. Czarny sen komuny.

1 marca. Czarny sen komuny. Powiedzmy sobie szczerze, drodzy patrioci, że jeszcze dziesięć czy piętnaście lat temu niewielu z nas wiedziało kto kryje się pod enigmatycznym terminem „Żołnierze Wyklęci”.

1 marca. Czarny sen komuny

W ciągu minionej dekady doszło do niesłychanej kontrrewolucji w mentalności znacznej części Polaków. Młodzież zamieniła koszulki ze zdjęciem z „Che” na te z wizerunkiem Rotmistrza, kibice rozmaitych drużyn odnaleźli wspólny punkt odniesienia, Polacy krzyczą w marszach „Cześć i chwała bohaterom!”, powstają publikacje i artykuły. Facebook pełen jest stron im poświęconych. Na naszych oczach czarny sen komuny stał się rzeczywistością.

Pomimo kontrowersji na prawicy wokół prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego nie można zaprzeczyć, że polityk ten wraz z Januszem Kurtyką, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, w sposób najwybitniejszy przyczynił się w ostatnim ćwierćwieczu do restauracji pamięci o żołnierzach powojennego antykomunistycznego podziemia. Zmarły tragicznie prezydent jako pierwszy odznaczał weteranów z tych czasów, odsłaniał pomniki, rangą swojego urzędu podnosił tę tematykę z praktycznego niebytu. Niedługo przed swoją śmiercią złożył projekt ustawy mającej na celu wprowadzenie Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” na pamiątkę wydarzeń z 1 marca 1951 r., gdy zamordowany został ppłk Łukasz Ciepliński ps. „Pług” wraz z IV Komendą Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Jednocześnie w sposób symboliczny w sferę publiczną wprowadzono w tym momencie nie tylko zażarty antykomunizm partyzantów, ale też ich przywiązanie do świętej wiary katolickiej. Przecież nie kto inny jak „Pług” pisał przed śmiercią do swojego czteroletniego syna:

„Cieszę się, że doczekałem dnia dzisiejszego i miesiąca Matki Bożej. Wierzę, że gdy mnie w nim zamordują, zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego”.

Choć prezydent Bronisław Komorowski podtrzymał ów projekt ustawy i zakończył się on przegłosowaniem (co stanowi pewien chichot historii, również głosami Sojuszu Lewicy Demokratycznej) to jednak zauważalne było, że poprzednia ekipa rządząca nie dostrzegła w tym święcie potencjału, który – zaryzykuję stwierdzenie – w pewnym stopniu przyczynił się także do jej upadku. Wszak również dzięki Żołnierzom Wyklętym młodzież mająca wówczas niewiele poniżej osiemnastu lat skierowała swoje sympatie polityczne nieco w prawą stronę, co poskutkowało sporym poparciem dla Prawa i Sprawiedliwości w zeszłorocznych wyborach wśród grupy wiekowej „18-24”.

Zanim jednak do tego doszło, mieliśmy do czynienia z żenującymi działaniami poprzedniego reżimu, który za cel stawiał sobie zablokowanie rozwoju szacunku wobec Wyklętych. Pamiętamy „wpadkę” – choć niektórzy mają wątpliwości, czy była to aby na pewno wpadka – Bronisława Komorowskiego mówiącego o „ofiarach Żołnierzy Wyklętych”. Pamiętamy uroczystość odsłonięcia Panteonu na Łączce, tak naprawdę uwłaczającą pamięci pomordowanych. Pamiętamy brak zainteresowania organizacją Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, kiedy to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego autorytatywnie stwierdziło, że na taką instytucję „nie ma społecznego zapotrzebowania”. W wielu polskich miejscowościach ówczesna koalicja rządząca w sojuszu z postkomunistami uniemożliwiała fundowanie tablic, budowę pomników, nadawania szkołom, rondom czy ulicom patriotycznych patronów.

Mimo tej nieprzychylności 1 marca ulicami naszych miast i miasteczek maszerowały tłumy. Dziś zauważamy, że aktualna władza znacznie przychylniej spogląda na tematykę powojennego podziemia. Prezydent Andrzej Duda wieczorną porą w dzień zaprzysiężenia odpowiadał na pytania internautów i zadeklarował wówczas, że uczyni wszystko, aby w sposób odpowiedni uhonorować Żołnierzy Wyklętych. Dość wspomnieć, że 5 lutego osobiście odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski jednego z ostatnich żyjących żołnierzy ze Zgrupowania Błyskawica mjr. Józefa Kurasia ps. „Ogień” – Zbigniewa Paliwodę ps. „Jur”.

Takie działania nie mogły spotkać się z pozytywnym przyjęciem ze strony oświeconych mediów. Wytężono zatem ataki na jednego z najodważniejszych Żołnierzy Wyklętych – kpt. Romualda Rajsa ps. „Bury”, dowódcę III Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – próbuje się dzielić powojenne podziemie na „koszerne” i „niekoszerne”. „Gazeta Wyborcza”, celująca w ostatnim czasie w atakach na Żołnierzy Wyklętych, zdaje się mówić społeczeństwu z perspektywy – jakżeby inaczej – koryfeuszy niosących kaganek oświaty „polskiemu motłochowi”: są Żołnierze Wyklęci, których możemy zaakceptować, ale są też tacy, którzy w żaden sposób bohaterami nie byli. Wydawałoby się, że do pierwszej grupy powinien należeć Witold Pilecki, jednakże pamiętamy wydarzenia sprzed kilku lat, gdy Andrzej Romanowski na łamach „Polityki” zarzucał rotmistrzowi współpracę z funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa podczas śledztwa i „sypanie” na kolegów. Wydawałoby się również, że do grona „niewinnych” można zaliczyć Danutę Siedzikównę ps. „Inka”, sanitariuszkę z 5. Wileńskiej Brygady AK zamordowaną na mocy wyroku sądowego gdy miała niespełna osiemnaście lat. A jednak…

W ostatnim czasie środowiska lewicowe odgrzewają propagandowe broszurki z czasów PRL mówiące o „krwawej Ince”. Co więcej na łamach „Gazety Wyborczej” opublikowano wywiad z „autorytetem”, Magdaleną Tulli, której zadano pytanie: „Podczas marszu narodowców jeden z liderów mówił, że dziś wzorem dla młodych Polek powinna być Danuta Inka Siedzikówna, członkini antykomunistycznych oddziałów, która została rozstrzelana w wieku 17 lat. Jej ostatnimi słowami miało być Niech żyje Polska!. Nastolatki mają utożsamiać się z dziewczyną, która nie mogła się uczyć i bawić, tylko zmuszona była mieszkać w lesie i umykać obławom NKWD, a jej największym dokonaniem jest śmierć? To życie zmarnowane, a nie godne naśladowania”. Ileż perfidii i nienawiści do wszystkiego, co polskie, jest w tym „pytaniu”! Pokazuje ono zupełne wyzucie z wszelkich wartości środowisk liberalnych, dla których cnoty są nic nie znaczącym przeżytkiem. O ile jednak bardziej zaskakująca była odpowiedź! „Zdarza się czasem, że trzeba umrzeć, ale nie powinniśmy się tym niezdrowo podniecać. Podniecanie się tym, że zginęła z okrzykiem na ustach, ma w sobie coś dwuznacznego. Możemy się martwić, że została zamordowana, możemy współczuć, możemy szanować wybór, ale ekscytować się? Hitlerowscy zbrodniarze skazani na śmierć też ginęli z okrzykiem Heil Hitler” – czytamy. Mamy do czynienia z porównaniem Żołnierzy Wyklętych do hitlerowców, a zatem bezpośrednią kontynuację długich tradycji komunistycznej propagandy.

Coraz większą niechęcią cieszy się w tych środowiskach mjr Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszka”, gdy niepotrzebnie i bez świadomości kontekstu historycznego szafuje się wydarzeniami z czasów okupacji niemieckiej, w szczególności pacyfikacjami litewskich wiosek w odwecie za liczne mordy, których dokonywali Litwini na Polakach. A więc lista „koszernych” Żołnierzy Wyklętych drastycznie się zmniejsza. Możemy się spodziewać, że w najbliższym czasie dochodzić będzie do kolejnych ataków na naszych bohaterów. Działania te mają na celu zohydzenie patriotycznej czci, jaką cieszą się Żołnierze Wyklęci. Czy przyniesie to pożądany przez nich skutek? Trudno powiedzieć. Środowiska patriotyczne dużą ufność pokładają w aktualnie rządzących, którym wartości wyznawane przez Żołnierzy Wyklętych są bliskie. Miejmy nadzieję, że gra polityczna i sprawy bieżące nie przesłonią im pamięci o powojennych bohaterach, do programów szkolnych wreszcie wkroczy ten temat, wspomagane będą inicjatywy mające na celu ich upamiętnienie, prowadzona będzie odpowiednia i odpowiedzialna polityka historyczna. W przeciwnym razie może okazać się, że ten lawinowy ruch zainteresowania okaże się „słomianym zapałem”, który nie zostanie przekuty na propaństwowe, patriotyczne, a przede wszystkim katolickie cnoty.

Kajetan Rajski Redaktor naczelny Ogólnopolskiego Kwartalnika Poświęconego Żołnierzom Wyklętym „WYKLĘCI”

Strona byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża

Leszek Żebrowski w telewizji publicznej!

Leszek Żebrowski w telewizji publicznej!

Najpierw kilka słów – wybaczcie – ode mnie. Jest 1 marca 2016 roku, godzina 21:12 -dwaj chuje w TVN robią sobie jaja z Żołnierzy Wyklętych. Nie znam ich nazwisk, bo słyszę tylko co mówią z okien sąsiada. Jednak na podstawie tego co mówią, uważam że warto im splunąć pod nogi. Nie w twarz, bo oni twarzy nie mają!

Komuchy nie mają Ojczyzny! Oni przypadkiem mieszkają w Polsce i trzeba ich wygonić!

Szanowni, Drodzy Kibole!

Ebać TVN!

A teraz przechodzimy do tematu…

Nie chodzi tu o sensację, że naszego wspaniałego historyka, naszego Gościa Honorowego i prelegenta Patriotycznych Pielgrzymek Kibiców na Jasną Górę – zaproszono do publicznej po raz pierwszy od dwudziestu kilku lat! Nieważne! Coś się jednak zmieniło i żaden KOD tego nie odwróci!

Polecam Wam te osiem minut wywiadu Leszka Żebrowskiego, bo jest to zwarta i bardzo konkretna wypowiedź. Krótko i na temat, jak to się mówi:-)

Wiele lat pracy naukowej i popularyzatorskiej Leszka Żebrowskiego nie da się oczywiście ująć w kilku minutach, ale na pewno zachęci Was do słuchania innych jego wykładów.

Poniżej kilka linków, polecam dla tych, którzy jeszcze Pana Leszka nie znają.

Cześć i Chwała Bohaterom!

Poniżej też kilka celnych wypowiedzi, świadczących o publicystycznych talentach Leszka Żebrowskiego:

  • A czym my się dzisiaj zajmujemy? Towarzyszką Blidą. Powstała komisja w tej sprawie i idą miliony złotych. Na towarzysza Kalisza, który jest coraz szerszy, bo trzeba było pić wodę i jeść paluszki na komisjach. A dzisiaj postkomuna wrzeszczy, że ekshumacje na Łączce kosztują. Trzeba było zrobić to, co postulował Jan Olszewski w 1992 roku – opodatkować komunę, by zapłacili za to, co ukradli przez ponad pół wieku.
  • Dziwnym trafem dzieje się jakoś tak, że bezpieka traktowana jest – nadal, a szczególnie po dojściu obecnej koalicji do władzy – jak normalna służba państwowa, stojąca na straży ładu i demokracji, co jest już jawną kpiną z jej ofiar. Przede wszystkim – jej zbrodnie nie zostały rozliczone po 1989 roku, co świadczy, że zbudowany „po upadku komunizmu” system nie jest zdrowy. Wprawdzie na skutek pewnego nacisku społecznego doszło do kilkunastu spektakularnych procesów byłych funkcjonariuszy UB (poza sprawą Adama Humera – na ogół resortowych płotek) i kilku z nich skazano nawet na kary więzienia (niezbyt wysokie), jednakże w większości przypadków nawet niezwykle okrutnych i przerażających swą skalą zbrodni, śledztwa albo w ogóle nie zostały wszczęte, albo też – po bardzo powierzchownym postępowaniu – zostały umorzone z bardzo popularnego powodu, jakim jest… niewykrycie sprawców.
  • Jako pracownik Urzędu ds. Kombatantów przesłuchiwałem pewnego „kombatanta”. W przesłuchaniu uczestniczył jego syn, który początkowo krzyczał na mnie: „Ja jestem dyplomatą nowego chowu z naboru ministra Skubiszewskiego i ja sobie nie życzę, żeby pan mojego tatusia męczył”. Jego ojciec służył w NKWD. Był oficerem w punkcie przeładunkowym dla Polaków, a potem nadzorcą w łagrze. Przypomniałem mu to, a także wymieniłem jego sowieckie odznaczenia. Widać było, że syn nic nie wiedział. Jego reakcja była bardzo emocjonalna.
  • Koryfeuszka polskich nauk historycznych Krystyna Kersten w swej bałamutnej pracy „Narodziny systemu władzy” wymyśliła, że Narodowe Siły Zbrojne od lipca 1943 r. wszczęły walki bratobójcze (…). 22 lipca w Stefanowie na Kielecczyźnie został wymordowany oddział GL im. Ludwika Waryńskiego. Kersten uznała to za rozpalenie wojny domowej w Polsce. Zgrabnie to brzmi, jednak nie ma nic wspólnego z prawdą, co w pracach tej autorki, ulubienicy „lewicy laickiej”, zdarza się dość często.
  • Mówi się, że gdyby nie on, umarlibyśmy z głodu i nic by w Polsce nie było. Możemy jednak zauważyć, że są kraje, gdzie Balcerowicza nie było i to są dziś kraje liberalne. Mówi się, że Balcerowicz jest liberałem. A on przecież zaczynał swoją karierę w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR. Przez wiele lat publikował w zeszytach naukowych Szkoły Głównej Planowania i Statystyki. Zachęcam do poczytania jego tekstów z tamtego czasu i zobaczenia, jaki to był „liberalizm”. Taki „liberalizm”, jak u towarzysza Minca.

film od: Xantris

Oni nikogo nie wydali…

„Amerykanie pomylili się zrzucając bombę na Hiroszimę, bo powinni zrzucić ją na Ostrołękę.”

– te słowa przywołuje dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych, rysując sylwetkę zbrodniarza stalinowskiego i kata ostrołęckich żołnierzy podziemia niepodległościowego – Stefana Koca, który, przysłany z Warszawy do Ostrołęki w celu wykonania czystki, tak pisał w raportach do warszawskiej centrali UB.

„Siedziałem w więzieniu w Ostrołęce, jako skazany a teraz ma być tutaj Muzeum Żołnierzy Wyklętych.”

– opowiada świadek historii Wacław Załuska “Sokół”, członek Światowego Związku AK O/ Ostrołęka.

„Po moim resztowaniu, żądano abym wydał, gdzie Oni się ukrywają, ale moim zadaniem było – nie wydać. Za to byłem karany, głodzony, bity i torturowany, z powodu zimna całe ciało się trzęsło. Ale nie wydałem i dlatego siedziałem w więzieniu, jako kilkunastoletni chłopiec.”

– rozpoczyna swą opowieść Franciszek Chrostowski “Mały”.

Świadkowie historii opowiadają o wstrząsających doświadczeniach, które okryły, piętnem wyklętych przez komunizm, całe ich życie.

Józef Poteraj, jako młodociany więzień, Wacław Załuska “Sokół”, członek Światowego Związku AK O/ Ostrołęka, Franciszek Chrostowski “Mały”, Jan Olech – Jaworzniak (młodociani więźniowie), oraz Jacek Karczewski, dyrektor ostrołęckiego Muzeum Żołnierzy Wyklętych, Janusz Kotowski – prezydent miasta Ostrołęki.

film od: Muzeum Żołnierzy Wyklętych

Kibice – Wyklętym!

Kibice – Wyklętym!

Artykuł księdza Jarosława Wąsowicza na portalu niezalezna.pl

Tegoroczne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, z wielu względów okazują się być wyjątkowe. Przede wszystkim patronat nad uroczystościami przyjął Prezydent RP dr Andrzej Duda. Ministrowie rządu pojawiają się na grobach bohaterów, MON przygotowuje ustawę o specjalnym umundurowaniu dla żyjących jeszcze kombatantów konspiracji niepodległościowej, która walczyła z sowietyzacją Polski po zakończeniu II wojny światowej. O Żołnierzach Niezłomnych przygotowane są specjalne programy w polskim radiu i telewizji. To zupełnie nowa jakość, w stosunku do postępowania władz państwowych i samorządowych w ostatnich latach. Dotychczas bowiem większość uroczystości przygotowywana była społecznym wysiłkiem, a władze różnego szczebla, delikatnie mówiąc, średnio były nimi zainteresowane.

Fenomen popularności Żołnierzy Wyklętych, jaką cieszą się oni w gronie zwłaszcza młodego pokolenia Polaków będzie zapewne badany jeszcze przez historyków i socjologów. Warto w tych dniach pamiętać o roli, jaką w przywracaniu pamięci o polskich bohaterach odegrali w ostatnich latach kibice. Dzięki ich zaangażowaniu na naszych stadionach pojawiały się okolicznościowe oprawy. W dziesiątkach miejscowości o tych, których chciano wymazać z naszej historii, przypominają kibicowskie murale. Kibice w całej Polsce zorganizowali setki wykładów z historykami i dziennikarzami zajmującymi się opisywaniem dziejów niepodległościowego podziemia. Dotarli także do kombatantów, w kraju i na dawnych Kresach Rzeczpospolitej, aby im podziękować za ich walkę o wolną Polskę.

Wyjątkowość tegorocznych obchodów polega właśnie i na tym, że to kibicowskie zaangażowanie zostało po raz pierwszy zauważone i docenione. Zostaliśmy zaproszeni na konferencję o Żołnierzach Wyklętych do Sejmu RP, gdzie mogliśmy zaprezentować nasze inicjatywy. Przedstawiciele kibiców kilku klubów, którzy wyróżniali się w działalności patriotycznej, zostali też zaproszeni do programów w telewizji publicznej, gdzie będą brali udział w dyskusjach o pamięci historycznej o niezłomnych. Wielu kibiców weźmie wreszcie udział w premierowym pokazie „Historii Roja”, jaki odbędzie się w poniedziałek 29 lutego w Warszawie. To piękny gest reżysera Jerzego Zaleskiego. Przypomnę, ze dzięki uprzejmości Zaleskiego prapremiera filmu, który miał być skazany na niebyt, podobnie jak bohaterzy, o których on opowiada. Odbyła się podczas tegorocznej Ogólnopolskiej Patriotycznej Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę. Było to podziękowanie, za to że piłkarscy fani wzięli czynny udział w akcji ratowania „Roja”. Pokazy, nielubianego przez poprzednie władze filmu, odbywały się w całej kibicowskiej Polsce. Podczas bieżącej kolejki piłkarskiej ligi, historia kibicowskiego zaangażowania w promocję opowieści o dziejach Mieczysława Dziemieszkiewicza, legendarnego dowódcy oddziału partyzanckiego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, zostanie uwieńczona okolicznościowymi oprawami na kilku stadionach w Polsce. Doczekaliśmy się wreszcie, że od 4 marca film będziemy mogli obejrzeć w kinach.

Lechia uczci Majora Lupaszkę!

Lechia uczci Majora Lupaszkę!

Piłkarze Lechii Gdańsk w koszulkach z podobizną Majora „Łupaszki”. Chcą uczcić Żołnierzy Wyklętych i okazać im swój szacunek. Brawo!

Kiedy czytam takie informacja – wraca chęć do życia, wraca nadzieja na naprawdę Wolną Polskę! Dzięki!

Piłkarze Lechii Gdańsk uczczą Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wystąpią w koszulkach z podobizną Majora „Łupaszki”.

W sobotę 27 lutego, przed meczem z Piastem Gliwice, piłkarze Lechii Gdańsk wyjdą na rozgrzewkę w koszulkach z podobizną Majora „Łupaszki”. Akcja ta jest związana z upamiętnieniem przez klub Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który przypada 1 marca. Okolicznościowe koszulki przekazał na ręce szkoleniowca Lechii Gdańsk Piotra Nowaka doktor Karol Nawrocki z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej

—czytamy na stronie lechia.pl / wpolityce.pl

Dla nas to wielki zaszczyt, że możemy w ten sposób uczcić ten tak istotny dla Polaków dzień

—powiedział trener Biało-Zielonych Piotr Nowak.

Jeszcze raz okazało się, że Lechia Gdańsk to klub wrażliwy historycznie, zarówno na murawie jak i na trybunach

—zaznaczył Karol Nawrocki z IPN.

Klub Lechii Gdańsk sam wyraził chęć włączenia się w obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To ważny gest w kierunku prawdy historycznej ze strony biało-zielonych

—powiedział historyk.

Piłkarze włożą koszulkę z podobizną polskiego bohatera. Będąc idolami dla wielu młodych ludzi popularyzują w ten sposób dokonania tej wyjątkowej postaci oraz wskazują na pewne wzorce zachowań, które warto naśladować!

—zaznaczył Nawrocki.

Ostatnia droga Łupaszki. Uroczysty pogrzeb mjr. Zygmunta Szendzielarza odbędzie się 24 kwietnia

Major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” żył w latach 1910-1951. Był oficerem Wojska Polskiego, uczestnikiem wojny obronnej w 1939 roku. Od 1940 roku w konspiracyjnym Związku Walki Zbrojnej, a następnie w Armii Krajowej. W latach 1943-1944 dowódca oddziału AK na Wileńszczyźnie. Dowódca V Brygady Wileńskiej AK operującej na Pomorzu w latach 1945 – 1947. Został aresztowany 30 czerwca 1948 roku. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie został skazany na śmierć. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 roku. W 2013 roku jego szczątki odnaleziono w kwaterze „Ł”. na wojskowym cmentarzu na Powązkach w Warszawie. Major „Łupaszka” został odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari, a pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Nadzieja wraca…

Bo – 25 sierpień 2015 -sytuacja była inna. Oto mój artykuł z tamtego czasu na stronie Kibole.pl

Piłkarze Wyklęci przez posła SLD!

Szanowni, Drodzy Kibice, Kibole, Fani, Chuligani! Mamy dwie Polski! W jednej wszyscy składamy hołd Żołnierzom Wyklętym, wiemy dlaczego i wiemy o co w tym chodzi.

W drugiej Polsce – nie wiedzą! Lub… nie chcą wiedzieć! Nie chodzi tu o podział geograficzny, jak to dawniej mówiono Polska „A” i Polska „B”. Chodzi o ludzi. O konkretnych ludzi, do których jeszcze nie dotarło, że coś się jednak zmieniło…

A, może… nic się nie zmieniło?

Może nam się tylko wydaje, wydawało, że na trybunach Legii Warszawa, Lecha Poznań, Śląska Wrocław i wielu innych klubów kibice oddają hołd Żołnierzom Wyklętym?

Może nam się tylko przyśniły transparenty, oprawy, murale, akcje?

Pan Tomasz Garbowski (sędzia piłkarski od 1997; magister historii na co prawda kiepskim ale jednak Uniwersytecie; poseł na sejm V, VI, VII kadencji, członek SLD) zakwestionował napis „Żołnierze Wyklęci” i symbol Polski Walczącej na koszulkach piłkarzy Chemika Kędzierzyn. Działo się to przed meczem LZS Starachowice – Chemik Kędzierzyn.

fejs-cenzura

Działał jako obserwator. Powiedział, że w jego mniemaniu jest to:

„Zakazana manifestacja polityczna”

Co zrobić z takim szmaciarzem? Jak można go ukarać? Na pewno publikować opis zdarzenia, jego rolę i podawać dalej. To chyba wszystko, niestety.

Na koniec wrócę jeszcze do tej „drugiej” Polski… z przerażeniem zobaczyłem na profilu Ruch Wkurwionych opublikowali taki oto znak:

hanba

Napisali, że „dość już walczącej, czas na myślącą”. Zabić za to – to za mało!

To nie koniec! Pamiętacie jak fejsik zablokował to zdjęcie?

Cześć i Chwała Bohaterom, hańba ich mordercom! I jeszcze potomkom morderców!

Zakochaj się w Polsce!

Zakochaj się w Polsce to akcja, która nie podoba mi się bardzo. Uważam ją za dziecinną i – niepotrzebnie pseudo nowoczesną. Szczególne w nawiązaniu do rocznicy powstania Armii Krajowej i tych nieszczęsnych walentynek.

Moim zdaniem – ważne rocznice powinno się obchodzić tylko i wyłącznie na nabożeństwach i po wojskowemu (uroczyste zmiany warty, defilady) ewentualnie poprzez uroczyste przemarsze.

To może, być może konserwatywny, pogląd. Uważam, że to co było jest zawsze lepsze od tego, co jest i co będzie.

Nie zmienia to faktu, że akcja Zakochaj się w Polsce może do wielu osób dotrzeć i sprawić, że znajdą chwilę na obywatelską refleksję. Szacunek za to dla organizatorów.

Natomiast wielkie dzięki należą się również organizatorom za to, że udało im się „sprowokować” tego alimenciarza do wypowiedzi. Alimenciarz powiedział dłubiąc w uchu:

„Ja bardzo szanuję Armię Krajową, mój dziadek służył w Armii Krajowej… ”

Panie Kijowski!

W roku 1944 Armia Krajowa liczyła czterysta tysięcy żołnierzy i oficerów. Mógł się w tej grupie znaleźć nawet pański dziadek!

Tylko – którego dziadka ma pan na myśli?

Tradycja w rodzinie nie ginie. Jak mawia p. Leszek Żebrowski: Trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem AK. Portal internetowy Niezwykłe.com dotarł do Biuletynu Informacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, którym o dziadku lidera Komitetu Obrony Demokracji – Józefie Kijowskim czytamy:

Od 1946 r. w SL. 01.09-25.09.1939 uczestnik kampanii wrześniowej w szeregach Wojska Polskiego. Od 02-07.1944 r. żołnierz BCh na Lubelszczyźnie. „Po zakończeniu działań wojennych jako oficer WP walczył z bandami nacjonalistycznymi, zabezpieczał państwowe akcje polityczne i gospodarcze”. Od 06.1948-12.1956 kierownik działu i wykładowca w Centralnej Rolniczej Spółdzielni „SCh” w Warszawie. 12.1956-06.1965 sekretarz ZG Związku Zawodowego Pracowników Handlu i Spółdzielczości. Od 06.1965 do 12.1971 prezes Zarządu Ogólnokrajowej Spółdzielni Turystycznej „Gromada”. Od 12.1965 przewodniczący RG LZS. Od 21.03.1976-18.07.1983 poseł na Sejm PRL VII-VIII kadencji. Wiceprezes WK FJN w Olsztynie, Wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Olsztynie.

Tu Leszek Żebrowski mówi o Kijowskim, pod koniec bardzo dobrego wywiadu:

film od: Telewizja Republika / TV LUBUSZAN

Pilskie Dni Żołnierzy Wyklętych

Pilskie Dni Żołnierzy Wyklętych – program obchodów.

Wielkie święto Wyklętej Armii potrwa od 20 lutego do 11 marca. Zaplanowane są koncerty, turnieje, wystawy, wykłady, projekcje filmów, spotkania, konferencje. Nawet miłośnicy biegania znajdą coś dla siebie.

„Szereg imprez, związanych z uroczystymi obchodami państwowego święta Żołnierzy Wyklętych, zadomowiły się już na dobre w naszym regionie. W ciągu ostatnich lat udało się nam wypracować formułę współpracy różnych środowisk i organizacji, która przynosi wspaniałe owoce”

mówi ks. dr Jarosław Wąsowicz, główny koordynator Pilskich Dni Żołnierzy Wyklętych.

W tym roku pojawiły się nowe inicjatywy, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. Dni Żołnierzy Wyklętych, oprócz w Pile, obecne będą w Chodzieży, Debrznie, Jastrowiu, Kaczorach, Łobżenicy, Margoninie, Pile, Rzepczynie, Szydłowie, Tarnówce, Trzciance, Wysokiej, Złotowie.

W ramach IV PDŻW odbędą się także… zawody sportowe, w tym ogólnopolski bieg „Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Będzie też I Turniej w Kick Boxingu i Boksie kadetów im. Tadeusza Pietrzykowskiego oraz turniej piłki halowej kibiców Lecha Poznań.

Kulminacyjnym momentem będzie III Pilski Marsz ku czci Żołnierzy Wyklętych, który przejdzie spod naszego kościoła pod mural przy ul. Okrzei.

„Nasze uroczystości stanowią podsumowanie szeregu innych inicjatyw, które wraz z wieloma środowiskami staramy się podejmować w Pile i szeroko rozumianym regionie. Zdobyte w ten sposób doświadczenie pokazuje, że razem możemy naprawdę wiele zdziałać, Pomysłów nam nie brakuje”

dodaje ks. Wąsowicz.

Pełen plan IV Pilskich Dni Żołnierzy Wyklętych zajdziecie tutaj:

Mordercy wracają!

Sąd Najwyższy w 2014 r. obchodził swój jubileusz 100-lecia. Z tej okazji na ścianach w holu głównym umieszczono portrety pierwszych prezesów tej instytucji. Podświetlone i wyeksponowane przyciągają wzrok gości.

Co jednak skandaliczne, na ścianach obok sędziów z czasów II RP i późniejszych z III RP umieszczono wizerunki współtwórców totalitarnego aparatu władzy PRL. To właśnie oni słynęli z tłumienia przejawów wszelkiej niezawisłości sędziowskiej, mogącej przeszkodzić w wysługiwaniu się władzy. SN wyróżnił współtwórców reżimu komunistycznego popierającego wyroki śmierci na Żołnierzach Wyklętych i innych bohaterach walczących o niepodległość ojczyzny.

„To szokujące, że w galerii znalazły się osoby, które w ten sposób zasłużyły się dla komunizmu. Świadczy to o chęci odwoływania się do najgorszych czasów, w których sądy funkcjonowały przeciwko polskim bohaterom. Prezesi z czasu komunistycznego państwa byli ważnymi elementami totalitarnego systemu. Stali na straży prawnego sankcjonowania zbrodni komunistycznych”

– mówi historyk Tadeusz Płużański.

W galerii umieszczono Wacława Barcikowskiego, który stanął na czele SN w 1945 r. i pełnił tę funkcję do 1956 r. Zdaniem historyków był on personalnie odpowiedzialny za degradację sądownictwa w okresie stalinizmu. To niejedyny wyróżniony. Wśród zasłużonych zobaczymy PRL-owskich ministrów sprawiedliwości, członków KC PZPR (w czasach komunizmu sędziowie łączyli funkcje polityczne z tymi w wymiarze sprawiedliwości). W galerii nie pominięto Adama Łopatki, ostatniego prezesa w czasach PRL. On również był przedstawicielem wierchuszki partyjnej z KC. W stanie wojennym został ministrem niesławnego Urzędu do spraw Wyznań.

Zapytaliśmy rzecznika SN, jak traktować zestawienie prezesów II i III RP z tymi z okresu PRL.

„Historia działalności SN związana jest nierozerwalnie z osobami, które pełniły funkcje prezesów SN”

– odpowiedział rzecznik.

Według posła PiS Stanisława Pięty, portrety należałoby zdjąć i wysłać ambasadorowi Rosji w Polsce.

„Taka odpowiedź potwierdza, że niestety I prezes SN Adam Strzembosz absolutnie nie miał racji, że sędziowie sami oczyszczą się z przeszłości PRL-owskiej. Ci, którzy stanowili administrację państwa okupacyjnego, powinni swoje miejsce znaleźć na śmietniku historii, a nie ścianach polskich instytucji państwowych”

– mówił poseł PiS‑u Stanisław Pięta.

Źródło i zdjęcie: niezalezna.pl

Tadeusz Płużański w Melbourne

„Naród, który traci pamięć, przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi czasowo zajmujących dane terytorium“

– Józef Piłsudski

Dobrze się dzieje, że do Melbourne coraz częściej przybywają znakomici goście z Polski. Tym razem z inicjatywy „Naszej Polonii” przy udziale ZPWP, Klubu Gazety Polskiej w Sydney, Ojców Paulinów, Towarzystwa Chrystusowego oraz Ruchu Polaków, 30 stycznia w Domu Polskim „Albion” w Melbourne oraz 31 stycznia 2016 r. w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Keysborough odbyły się spotkania z Tadeuszem Płużańskim, synem prof. Tadeusza Płużańskiego, który był więźniem obozu w Stutthofie, bliskim współpracownikiem rtm. Witolda Pileckiego za którą został skazany – przez rząd stalinowski w 1947 r. – na karę śmierci. W celi śmierci spędził dwa miesiące, po czym wyrok został zamieniony na dożywotnie więzienie. Wolność odzyskał w 1956 roku. Prof. Tadeusz Płużański zmarł w 2002 r w Warszawie.

rotmistrz

Jego syn Tadeusz podjął się dzieła przybliżenia wszystkim trudnej i bolesnej prawdy losów ludzi, którzy młodość, życie poświecili i podporządkowali walce o wolną Polskę. Otrzymali w zamian okrutny los, bo zostali w konsekwencji zatrzymywani w więzieniach, w bestialski sposób maltretowani, osądzani w niesprawiedliwych i niezgodnie z prawem procesach, w konsekwencji zostawali mordowani. Spotkanie z Tadeuszem Płużańskim o tematyce: „Pokolenia Żołnierzy Niezłomnych w służbie dla Rzeczpospolitej” oraz „Historia Żołnierzy Niezłomnych, a rozliczenie katów w III RP“ okazały się jednak nie tylko prelekcją czy wykładami historyka, dziennikarza, pisarza lecz było to również niekiedy emocjonalnym opowiadaniem syna, Polaka, człowieka który zna wiele aspektów prawdy historycznej, ma ogromna wiedzę na temat tamtego mrocznego okresu, popartą konkretnymi datami, nazwiskami i faktami.

Wszyscy, którzy przybyli na to spotkanie słuchali w skupieniu o kolejach losu Żołnierzy Niezłomnych, o losach ich rodzin, którzy nigdy nie dowiedzieli się gdzie są groby ich ukochanych dziadków, ojców, mężów. W końcu możemy i musimy poruszyć historię tamtego okresu bez zakłamania, chociaż należy sobie uzmysłowić, że nadal jest to bardzo trudne z prostej przyczyny. Cóż z tego, że znamy nazwiska osób odpowiedzialnych za morderstwa, które miały miejsce w czasach okupacji radzieckiej skoro ci ludzie nie ponieśli absolutnie żadnej odpowiedzialności za czyny, których dokonali. Tadeusz Płużański spotykał się wielokrotnie z osobami, które były oprawcami, katami, mordercami i żaden z tych ludzi nie wykazał jakiejkolwiek skruchy, wręcz przeciwnie są pewni siebie, butni, często przeświadczeni, że dokonali morderstw w słusznej sprawie. Niektórzy tłumaczyli się, że mieli rodziny, żony dzieci, więc chcieli żyć… nie przyjmując argumentów, że rtm. Witold Pilecki również miał rodzinę, żonę, dzieci, ojczyznę i chciał dla nich żyć, ale został zamordowany strzałem w tył głowy, następnie został wrzucony do dołu z wapnem. Do dziś jego dzieci nie wiedzą, gdzie spoczywają szczątki ich ojca, wybitnego patrioty, człowieka niezwykle prawego przez całe swoje życie. W czasie pobytu w komunistycznym więzieniu rtm. Witold Pilecki na widzeniu ze swoją żoną powiedział, cyt.: „Oświęcim przy nich to była igraszka“.

[…] Fundacja „Łączka”, której prezesem jest Tadeusz Płużański została zablokowana dwa lata temu i wstrzymano dalsze prace mające na celu pomoc rodzinom w odnalezieniu ostatniego miejsca spoczynku zamordowanych żołnierzy i bohaterów.

Pamiętajmy jednak, że przed prawdą historyczną nie da się uciec.

[…] coraz więcej młodych ludzi kieruje się w stronę odkrywania prawdy historycznej i po zapoznaniu się z nią okazuje wielki szacunek dla wartości patriotycznych. Postawa i życie rtm. Witolda Pileckiego staje się wzorem i jednocześnie wielkim autorytetem dla młodych osób w świecie i czasach, gdzie prawdziwe autorytety uległy pewnej degradacji. Polska ma Witolda Pileckiego, więc zróbmy wszystko, żeby jego wzór i postawa były propagowane w naszych domach.

artykuł i zdjęcia: Zofia Gosk / całość na Express Australijski

Kibice! Na pomoc!

Kibice i nie tylko kibice z Wrocławia! Jest konkret, trzeba pomóc! Jesteście? No to piszę o co chodzi!

W nocy 4 na 5 lutego br. w mieszkaniu naszego przyjaciela Piotra wybuchł pożar. Kuchnia i przedpokój zostały doszczętnie spalone. Generalnego remontu wymaga jednak całe mieszkanie. Bez Państwa pomocy nie będzie to możliwe, ponieważ Piotr opozycjonista nie ma na taki remont pieniędzy. W 1988 r. skatowany przez funkcjonariuszy aparatu terroru PRL doznał znacznego uszkodzenia wzroku – nie może funkcjonować tak, jak pełnosprawna osoba.

Wpłat prosimy dokonywać na numer konta Stowarzyszenia Odra – Niemen z dopiskiem „Pomoc dla Piotra”.
Nr konta  Bank Zachodni WBK

Piotr – opozycjonista niepodległościowy, działacz Federacji Młodzieży Walczącej (FMW) oraz Solidarności Walczącej (SW), kawaler Złotego Krzyża Zasługi (2012 r.). Od 1982 r. – jeszcze jako uczeń szkoły podstawowej – brał udział w manifestacjach ulicznych i walkach z ZOMO.
Od r. ’83 zajmował się kolportażem młodzieżowej prasy konspiracyjnej oraz wydawnictw RKS „S” i SW. Od roku 1986 należał do Grup Wykonawczych SW: planował i przeprowadzał akcje ulotkowe, pisał na murach antykomunistyczne hasła, niszczył reżimowe napisy propagandowe. Ponadto uczestniczył w manifestacjach Ruchu Wolność i Pokój i happeningach Pomarańczowej Alternatywy, których był współinicjatorem. Często spotykał się z szykanami władzy: aresztowany, zatrzymywany na 48 godzin, przesłuchiwany przez SB, bity. 1 maja 1988 r. po demonstracji został przewrócony i skatowany przez funkcjonariuszy aparatu terroru PRL, w efekcie czego doznał znacznego uszkodzenia wzroku.

W III RP był na przemian doceniany i represjonowany. W r. 2012 został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, zaś w 2014 haniebnym wyrokiem sędziego Pawła Chodkowskiego – skazany na grzywnę w wysokości 2 tys. zł za udział w proteście na Uniwersytecie Wrocławskim przeciwko fetowaniu przez władze miasta i uczelni Zygmunta Baumana, majora zbrodniczego KBW i funkcjonariusza ludobójczej NKWD.

„Ten wyrok to jest kompromitacja polskiego państwa , to także kompromitacja Uniwersytetu i Sądu. Ci ludzie zostali jawnie skrzywdzeni, to jest ich jawna i oburzająca krzywda. Czegoś takiego nie spodziewałem  się 25 lat po transformacji”

– mówił po ogłoszeniu wyroku Kornek Morawiecki, legendarny opozycjonista, założyciel „Solidarności Walczącej”, obecnie poseł Kukiz 15.

Piotr, mimo ograniczenia wynikającego z niedowidzenia, wciąż angażuje się w przedsięwzięcia patriotyczne. Wspomaga organizację Marszu Pamięci, który 1 marca przechodzi ulicami Wrocławia w hołdzie Żołnierzom Niezłomnym. Współpracuje z Grupą Historyczno-Edukacyjną „Młot” im. kpt. Wł. Łukasiuka i Stowarzyszeniem Odra–Niemen.

Autor i foty : Robert Krauz / Źródło: niezalezna.pl