„Chłopak z Targówka!”

„Chłopak z Targówka!”

Pan pułkownik Leszek Mroczkowski ma 85 lat, więc może nie wypada tak go nazywać:-) Ale on sam mówi jasno i wyraźnie:

„Czy ja wyglądam na bohatera? Ja jestem zwykły chłopak z Targówka!”

Panie pułkowniku! Nie możemy się na to zgodzić! Pan jest Bohaterem!

W latach 1948-1951 żołnierz WiN aresztowany przez UB w 1951, w 1952 skazany na karę śmierci. W II instancji wyrok zmieniono na 12 lat więzienia. Zwolniony w 1959 na mocy amnestii. W latach 80. XX wieku był działaczem „Solidarności”.

W piątkowy wieczór odbyło się wyjątkowe spotkanie z ppłk. Leszkiem Mroczkowskim – Żołnierzem Wyklętym, sekretarzem generalnym Komendy Głównej „WiN” Warszawa, więźniem politycznym, pisarzem, autorem wierszy.

Rozmowę prowadzili Tomasz Sakiewicz – redaktor naczelny Gazety Polskiej oraz Agnieszka Zdanowska – przewodnicząca warszawskiego Klubu Gazety Polskiej. Pppłk. Mroczkowski opowiadał o wydarzeniach, które powinien poznać każdy interesujący się historią, każdy patriota. Wykazał się przy tym olbrzymią skromnością.

„Jestem zażenowany, kiedy słyszę „bohater”. Czy ja wyglądam na bohatera. Ja jestem zwykły chłopak z Targówka. I tak trzeba mnie traktować”

– powiedział.

Ten jeden, jedyny raz musimy z Panem się nie zgodzić… Dla nas jest Pan bohaterem.

Spotkanie odbyło się w domu pielgrzyma Amicus. . film od: Krzysztof Sakiewicz

Pułkownik Żurakowski – walka o Pamięć!

Pułkownik Żurakowski – nasz czas na walkę o Jego Pamięć!

Pułkownik Żurakowski walczył o polski Lwów z Ukraińcami. Później uczestniczył w wojnie przeciwko bolszewikom. A jeszcze później, we wrześniu 1939 przeciwko Niemcom.

Teraz trzeba walczyć o Jego Pamięć.

Pułkownik Żurakowski – walka o Pamięć!

Na zdjęciu od lewej: pułkownik Józef Liwacz – dowódca 50 pułku piechoty, pułkownik Antoni Żurakowski – dowódca 24 pułku piechoty, Prezydent RP Ignacy Mościcki, generał brygady Juliusz Drapella – dowódca 27 Dywizji Piechoty, podpułkownik Andrzej Juliusz Uthke – dowódca 27 pułku artylerii lekkiej, podpułkownik Jerzy Wroczyński – dowódca 23 pułku piechoty

Przywróćmy pamięć o pułkowniku Żurakowskim!

Pułkownik Antoni Jan Żurakowski urodził się 19 grudnia 1889 roku w Sołotwinie a zmarł 26 listopada 1974 roku w Nowej Rudzie-Słupcu. Był dyplomowanym pułkownikiem piechoty Wojska Polskiego. Po ukończeniu Wydziału Prawa Uniwersytetu Lwowskiego został zmobilizowany jako podchorąży do armii austriackiej i wysłany na front gdzie został ranny 9 września 1914 i trafił do niewoli rosyjskiej.

Wojsko Polskie

Uwolniony w 1918 roku wrócił do Polski i wstąpił do Wojska Polskiego. Został wysłany na front jako dowódca kompanii w stopniu podporucznika w Baonie Radomskim Odsieczy Lwowa. W 1919 roku awansował na kapitana, a od lipca 1921 pełnił funkcję dowódcy III batalionu w 82 Pułku Piechoty w Brześciu. Od 1922 roku posiadał stopnień majora. 3 maja 1926 roku awansował na podpułkownika ze starszeństwem. 26 kwietnia 1928 roku został wyznaczony na stanowisko zastępcy dowódcy 6 Pułku Strzelców Podhalańskich w Stryju. 18 czerwca 1930 roku został mianowany dowódcą 24 Pułku Piechoty w Łucku.

Na pułkownika awansował ze starszeństwem z 1 stycznia 1933 roku w korpusie oficerów piechoty. W styczniu 1939 roku został wyznaczony na stanowisko komendanta miasta Grodna. W lipcu 1939 roku mianowany dowódcą Chełmińskiej Brygady Obrony Narodowej w Toruniu, która brała udział w działaniach wojennych we wrześniu 1939 w składzie Armii Pomorze. W walkach nad Bzurą odniósł rany.

Niewola niemiecka

22 września 1939 roku dostał się do niewoli niemieckiej u wylotu Puszczy Kampinoskiej koło Leszna.

Ponadto płk Antoni Żurakowski był członkiem Zarządu Głównego Związku Obrony Kresów Zachodnich w Warszawie, przewodniczącym Zarządu Okręgu Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej w Łucku, członkiem Zarządu Polskiego Czerwonego Krzyża w Łucku, przewodniczącym Zarządu Okręgu Ligi Morskiej w Łucku, przewodniczącym Aeroklubu Wołyńskiego, zastępcą przewodniczącego Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej w Łucku i wreszcie prezesem klubu sportowego WKS Grodno.

W niewoli przebywał w Oflagu XIB Braunschweig (Brunszwik), Oflagu VIIC Schloss Laufen, Oflagu IIC Woldenberg oraz w Oflagu X B Sandbostel, gdzie 29 kwietnia 1945 roku został wyzwolony przez wojska brytyjskie.

Za zasługi otrzymał:
Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari V klasy
Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski
Krzyż Walecznych trzykrotnie
Krzyż Niepodległości
Złoty Krzyż Zasługi
Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918 – 1921
Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości
Medal Międzysojuszniczy „Médaille Interalliée”

W stanie spoczynku zamieszkał w Nowej Rudzie wraz z żoną Eustolią. Zmarł 26 listopada 1974 roku i został pochowany na cmentarzu w Nowej Rudzie-Słupcu. Dwa lata wcześniej, 13 lutego 1972 roku zmarła jego żona.

Jego grób zrównano z ziemią!

W latach 80. PRL-u grób pułkownika został zrównany z ziemią ponieważ „nikt się nim nie opiekował i nie opłacał miejsca”.

Wraz ze zniszczonym grobem zniszczona została pamięć o zasłużonym pułkowniku, który walczył w I Wojnie Światowej, Wojnie polsko-bolszewickiej i Kampanii Wrześniowej.

W tej chwili na cmentarzu w Nowej Rudzie-Słupcu stoi zniszczony i zaniedbany nagrobek żony pułkownika Eustolii Żurakowskiej.

Rozpoczynamy zbiórkę środków finansowych na nowy nagrobek dla Eustolii Żurakowskiej, na którym odpowiednią tablicą upamiętnimy pułkownika Żurakowskiego i przywrócimy pamięć o zasłużonym człowieku, który walczył o wolną Polskę.

Prosimy wszystkich, którym tak jak nam, zależy na przywracaniu pamięci o bohaterach, o pomoc w sfinansowaniu nowego nagrobka dla Eustolii i Antoniego Żurakowskich. Każda złotówka się liczy.
Koszt wykonania nagrobka to około 2000 zł. Zbiórka potrwa do 1 lipca.
Wpłaty prosimy wysyłać:
Fundacja Odnowy Ziemi Noworudzkiej
ul. Strzelecka 2A
57-400 Nowa Ruda
Numer konta: 21102051120000790200428854
Z dopiskiem: pułkownik Żurakowski nagrobek

Pod tym linkiem można śledzić postępy akcji – https://www.facebook.com/events/1320411574641417/
Noworudzcy Patrioci

Obóz w Holiszowie – wyzwolenie

Obóz w Holiszowie – wyzwolenie

Uroczystości 71. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Holiszowie przez Brygadę Świętokrzyską NSZ.

Główne uroczystości –  6 maja

Główne uroczystości odbędą się 6 maja w Holiszowie oraz 6 i 7 maja w Pilznie. Organizatorami uroczystości jest Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Uczcimy wyzwolenie niemieckiego obozu koncentracyjnego przez oddział podziemnego Wojska Polskiego z formacji Narodowe Siły Zbrojne.

Maj 1945

W maju 1945 r. do wyzwalających zachodnie Czechy wojsk amerykańskich (3 Armia gen. Pattona) dołączyła polska jednostka partyzancka – Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych (1000 żołnierzy), która wycofywała się przed wkraczającym do Polski nowym okupantem – sowiecką Armią Czerwoną. W maju 1945 r. polscy partyzanci, ramię w ramię z żołnierzami amerykańskimi, uczestniczyli w walkach z Niemcami w rejonie Pilzna, Holysova i Vsekar. Symbolem braterstwa broni było przyznanie żołnierzom polskim prawa noszenia odznak amerykańskich jednostek, z którymi współdziałali – m. in. 2 Dywizji Piechoty „Indian Heads”.

5 maja 1945 r. żołnierze Brygady Świętokrzyskiej wyzwolili niemiecki obóz koncentracyjny Holleischen (filia KL Flossenbürg) w Holiszowie k. Pilzna. Oswobodzono około 1000 kobiet: 400 Francuzek, 280 Żydówek, 167 Polek oraz Czeszki, Holenderki, Belgijki, Rumunki, Jugosłowianki i kobiety innych narodowości. Niemieckie dowództwo planowało zniszczenie obozu oraz likwidację więźniarek przed wejściem wojsk amerykańskich. Pod baraki podłożono substancje łatwopalne i czekano na rozkaz podłożenia ognia. Udana akcja Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych ocaliła więźniarkom obozu życie.

Oprócz wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Holiszowie, Brygada Świętokrzyska oswobodziła około 10.000 cudzoziemskich robotników przymusowych, których Niemcy zmuszali do pracy w przemyśle i traktowali jak niewolników. Polska brygada rozbijała także niemieckie jednostki wojskowe i likwidowała organizowane przez Niemców zasadzki na żołnierzy amerykańskich. Na przykład wzięła do niewoli sztab jednego z korpusów niemieckich, a następnie przekazać jeńców Amerykanom.

Wyzwolenie niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holysovie w dniu 5 maja 1945 r. przez Brygadę Świętokrzyską NSZ było jedynym takim wydarzeniem w historii drugiej wojny światowej, kiedy oddział partyzancki wyzwolił niemiecki obóz koncentracyjny. Przypominanie o tym wydarzeniu ukazuje faktyczny stosunek Polskiego Państwa Podziemnego i Polaków do polityki III Rzeszy i Holokaustu.

Co roku w Pilźnie odbywają się wielkie uroczystości upamiętniające wyzwolenie tego miasta i okolic przez wojska amerykańskie, ale dopiero rok temu pojawili się tam pierwszy raz przedstawiciele z Polski ze Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. W tym roku przypada 71. rocznica tego wydarzenia. Jest to wyjątkowa okazja do ukazania obecnym tam licznym rzeszom uczestników uroczystości i turystom z całej Unii Europejskiej oraz USA tradycji i dorobku polskiego podziemia niepodległościowego w walce z oboma wrogami: nazistowskimi Niemcami i komunistyczną Rosją.

PLAN UROCZYSTOŚCI:

4.05.2016 – Holiszów (środa)

10:00 – objazd z przewodnikiem po miejscach stacjonowania BŚ NSZ, np.: zwiedzanie Domu Dziejów Holiszowa (zdjęcia BŚ NSZ, eksponaty z II wojny światowej w Holiszovie), ruin kościoła, w którym ślub wziął Leonard Zub-Zdanowicz „Ząb” i Maria Poraj-Wybranowska, Vszekar oraz Kviczovic. Spotkania mieszkańcami i ze świadkami pobyty żołnierzy Wojska Polskiego z Brygady Świętokrzyskiej.

16:00 – zwiedzanie Bernartic, gdzie Brygada Świętokrzyska NSZ była dyslokowana ze Vsekar i okolic.

5.05.2016 – Pilzno (czwartek)

10:00 – zwiedzanie Pilzna z przewodnikiem z naszymi flagami narodowymi. Zwiedzimy Rynek z katedrą. nowoczesnymi fontannami, Ratuszem oraz Słupem morowym. Na zewnątrz obejrzymy także stary i nowy teatr. Odwiedzenie muzeum Patton Memorial Pilsen.

16:45 – składanie kwiatów pod pomnikiem 2. Dywizji Piechoty USA

17:00 – prezentacja książki Juri Fredla o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ w Pilznie w Bibliotece Wojewódzkiej

17:30 – składanie kwiatów pod pomnikiem 16. Dywizji Pancernej USA

6.05.2016 – Holiszów-Pilzno (piątek)

9:00 – Msza święta w kościele Piotra i Pawła w Holiszowie

10:00 – uroczystości wyzwolenia obozu w Holiszowie: przemarsz ze sztandarami i GRH pod tablicę upamiętniającą wyzwolenie niemieckiego obozu koncentracyjnego przez BŚ NSZ (odśpiewanie 2 hymnów narodowych, okolicznościowe przemówienia, złożenie wiązanek, zapalenie zniczy, Apel Poległych, Modlitwa NSZ)

12:00 – spotkanie w Domu Kultury w Holisovie z Burmistrzem, ks. Proboszczem i mieszkańcami (przemówienia gospodarzy i gości, wręczenie Medali Pro Patria i okolicznościowych krzyży pamiątkowych, przekazanie Muzeum w Holiszowie munduru żołnierza BŚ NSZ, obiad, integracja z mieszkańcami Holiszowa)

16:00-18:00 – uroczyste obchody pod pomnikiem gen. George’a S. Pattona w Pilznie

7.05.2016 – Pilzno (sobota)

10:00-13:00 – spotkanie z weteranami z USA, Belgii i Polski w Pilznie – weterani będą dawali autografy po spotkaniu (rzutnik z biografiami, przemówienia, pytania od publiczności)

15:30-18:00 – „Konwój Wolności” w Pilznie – przejazd zabytkowymi pojazdami (polscy weterani, flagi, koszulki patriotyczne)

– powrót autokarów do Polski

Kontakt w sprawach organizacyjnych: Karol Wołek, tel.: 691-018-871

Skandal w TVN!

Skandal w polskojęzycznej stacji TVN!

Dziś, około godziny 19:30 odbyła się rozmowa. Widziałem tylko kilka sekund, ale zdążyłem zrobić zdjęcie. Wyszło dobrze, popatrzcie!

Ten pan, weteran NSZZ Solidarność (nie znam nazwiska) przyszedł w Polsce do telewizji, rozmawiać o polskich sprawach, z polską flagą wpiętą „do góry nogami”!

Nikt w polskojęzycznej stacji nie zwrócił na to uwagi! Nie dziwię się! Nawet tej „chodzącej reklamie niedomytych włosów”, która z nim rozmawiała. W końcu – skąd ma wiedzieć?

On jednak powinien wiedzieć, że flagi się nie ogląda. Flagę się „czyta”!

Czyta – od góry do dołu i jest biało-czerwona;

Czyta – od lewej do prawej i wtedy też jest biało-czerwona!

Pomylić się może jedynie… lewo, lewo… leworęczny:-)

To wiedzą małe polskie dzieci, które wczoraj były na uroczystościach pogrzebowych Pułkownika Zygmunta Szendzielorza „Łupaszki”!

One miały barwy przypięte prawidłowo.

Niech pan, panie „demokrato” spojrzy na nasze ubrania kibicowskie, na czapki, na kurtki. Nas – Kiboli – proszę traktować, jako wzór patriotyzmu!

Żołnierze Wyklęci! Rzeczpospolita pamięta!

Żołnierze Wyklęci! Rzeczpospolita o Was pamięta!

List Gratulacyjny dla „Żołnierza Wyklętego”!

23 kwietnia 2016 roku o godz. 12,00 do wsi Łąkociny koło Ostrowa Wielkopolskiego dotarli przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, do żyjącego tam bohaterskiego „Wyklętego”.

To ppor. Mieczysław Zimniak ps. „Szofer”, urodzony w 1923 roku, ostatni żyjący żołnierz oddziału por. Jana Kempińskiego „Błyska”, walczącego na terenach wschodniej Wielkopolski.

IMG_7333 IMG_7334

Wydarzenie to zgromadziło spore grono osób starszych i młodzieży, m. in. rodzinę „Szofera”, przedstawicieli Księgarni Niezależnej w Ostrowie Wlkp., kibiców z FC Ostrów i rekonstruktorów z Grupy Rekonstrukcji Historycznej „BŁYSK”, którzy oklaskami i słowami uznania dali wyraz szacunku, że wreszcie pamięta się o tych weteranach.

Minister Obrony Narodowej Antonii Macierewicz honoruje każdego żyjącego Żołnierza Wyklętego specjalnym listem gratulacyjnym, w którym w imieniu Rzeczypospolitej dziękuje za oddanie sprawie narodowej. W imieniu Szefa MON wręczają go delegowani oficerowie Wojska Polskiego.

IMG_7354 IMG_7347

W poszukiwania najbardziej zapomnianych bohaterów we współpracy z MON i Kancelarią Prezydenta RP było włączonych wiele środowisk i osób na czele z Wojciechem Boberskim z Warszawy i doktorem Dariuszem Kucharskim z Poznania. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu społecznemu udało się odszukać pośród nas Żołnierzy Wyklętych. Obecnie żyje Ich w Polsce około 300 osób, a na Kresach blisko 80.

Zgodnie z rozkazem Szefa MON każdy z nich otrzyma list honorowy – podziękowanie za oddanie i wierność Polsce.

Cześć i Chwała Bohaterom!

oprac. Księgarnia Niezależna w Ostrowie Wlkp., GRH „BŁYSK”, FC Ostrów.

Pogrzeb Łupaszki. Kibice – obecni!

Pogrzeb Łupaszki. Kibice – obecni!

Warszawa 24.04.2016 Uroczystości pogrzebowe płk. „Łupaszki”. Wśród odprowadzających Pana Pułkownika w ostatnią drogę byli kibice z całej Polski, grupy rekonstrukcyjne, stowarzyszenia i organizacje patriotyczne, wiele osób zasłużonych dla propagowania pamięci Żołnierzy Wyklętych. Były osoby starsze, weterani i – co bardzo cieszy – małe dzieci z biało-czerwonymi barwami.

Kolejne filmy będę dodawał na bieżąco, zapraszam!

Kolejne filmy będę dodawał na bieżąco, zapraszam!

Kolejne filmy będę dodawał na bieżąco, zapraszam!

Kolejne filmy będę dodawał na bieżąco, zapraszam!

Kolejne filmy będę dodawał na bieżąco, zapraszam!

Kolejne filmy będę dodawał na bieżąco, zapraszam!

Czyny Żołnierzy Niezłomnych zasługują na pamięć i wdzięczność całego narodu

– powiedział w niedzielę podczas mszy żałobnej w intencji Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” biskup polowy Józef Guzdek.

Podczas uroczystości odczytano decyzję ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza o awansowaniu Zygmunta Szendzielarza na stopień pułkownika.

Cześć i Chwała Bohaterom!

Pogrzeb „Łupaszki” – obecność obowiązkowa!

Pogrzeb „Łupaszki” – obecność obowiązkowa!

Posłuchajcie nagrania – Andrzej Turkowski:

W najbliższą niedzielę 24 kwietnia z kościoła pod wezwaniem św. Karola Boromeusza w Warszawie w asyście najwyższych władz państwowych, na lawecie i w asyście posterunku honorowego i spieszonego ułana z koniem, w swą ostatnią drogę wyruszy ppłk Zygmunt Szendzielarz, legendarny „Łupaszka”, zamordowany przez komunistów dowódca V Wileńskiej Brygady AK. Wrzucony do zbiorowej mogiły, dzięki staraniom IPN odnaleziony i zidentyfikowany. Zostanie pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w grobie rodzinnym.

Msza żałobna pod przewodnictwem biskupa polowego WP Józefa Guzdka rozpocznie się o godz. 15. Około godz. 16. ruszy kondukt, który poprzedzi pododdział konny w barwach 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

W sobotę w godzinach od 10.30 do 19 w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu będzie wystawiona trumna wraz księgą kondolencyjną.”
muzyka: Andrzej Kołakowski
realizacja: chłopcy z lasu / film od: chłopcy z lasu & komitet figli

Wyrzućmy morderców!

Wyrzućmy tych, który mordowali Polaków z cmentarza na Powązkach!

To jest polska nekropolia narodowa!

Pogrzeb Majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” będzie wydarzeniem wyjątkowym. Wyjątkową manifestacją dla nas – Patriotów! Będzie też ciosem w tych, którzy wierzą w czterech pancernych, psa i kapitana Klossa.

Na temat wagi tego wydarzenia wywiadu dla wpolityce.pl udzielił Leszek Żebrowski. Poniżej wybrane fragmenty, do całości zapraszamy na wpolityce.pl

„Gdyby takich dowódców było więcej, to powstanie antykomunistyczne trwałoby dłużej i zlikwidowano by więcej czerwonych bandziorów!”

Leszek Żebrowski: To jest niewątpliwie satysfakcja i wszyscy na to czekaliśmy. Ale to tylko satysfakcja częściowa. Ona będzie pełna, gdy z Cmentarza Powązkowskiego wyrzucimy tych, którzy Polaków mordowali, którzy mają na rękach krew!

— mówi Leszek Żebrowski w rozmowie z wpolityce.pl przed pogrzebem Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.

wpolityce.pl: 24 kwietnia odbędzie się uroczysty pogrzeb major Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Dlaczego ten dzień jest tak ważny?

Leszek Żebrowski, historyk, publicysta: Ten dzień jest symboliczny i nie jest to tylko kwestia pogrzebu majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Tak naprawdę dotyczy to całej tamtej formacji. Odszukując tamtych bohaterów, identyfikując ich, udowadniając, że są to ich szczątki rzeczywiście, mamy świadomość, że jest to bardzo niewielka skala. Komuniści po wojnie zamordowali nawet sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi. A nawet tego nie jesteśmy pewni, możemy podawać tylko przybliżone liczby. Dlatego, jeżeli znajdujemy na Powązkach szczątki doczesne, kilka-kilkadziesiąt tamtych ofiar, z czego mała część jest identyfikowana , to mamy świadomość, że reszty możemy nie znaleźć lub nie zidentyfikować. Każdy taki przypadek, osoby tak zasłużonej, tak nieprzeciętnej jak „Łupaszko” jest dla nas szczególnie ważny.

Na czym polegała wyjątkowość „Łupaszki”?

Wyróżniał się wieloma przymiotami. Nie tylko odwagą, nie tylko skalą dowódczą. Był to człowiek, który przewodził oddziałowi partyzanckiemu w skrajnych warunkach i to w kilku miejscach. To Wileńszczyzna, to Białostocczyzna, to Pomorze. Czyli tereny bardzo trudne. Często dawał radę bez żadnego oparcia. Gdyby takich dowódców było więcej, to powstanie antykomunistyczne trwałoby dłużej i zlikwidowano by więcej czerwonych bandziorów. Dlatego „Łupaszko” jest symbolem.

Czy to prawda, że żołnierze majora „Łupaszki” nie przegrali żadnej bitwy?

To prawda. „Łupaszka” był bardzo rozważny. Dobry dowódca to nie taki, który prowadzi swoich żołnierzy w bój na czele szarży. Było bardzo wielu dowódców, którzy zupełnie niepotrzebnie byli „bohaterscy” i tracili życie i ludzi. Bohaterstwo jest wtedy, gdy człowiek kalkuluje, wie jakimi siłami atakować, wie jak zabezpieczyć swoich ludzi, by ograniczyć straty. I takimi kategoriami myślał major Szendzielarz. W partyzantce dowódca zostaje sam i to on decyduje o życiu i śmierci swoich podwładnych. Jeżeli popełni błędy, będzie źle dowodził, to traci ludzi, traci oddział i nie będzie miał żadnych osiągnięć. I właśnie „Łupaszko” był urodzonym dowódcą. Niewielu takich było, ale dzięki temu, że byli, są dzisiaj tak przez nas doceniani. Gdyby powstała taka Rzeczpospolita o jakiej marzyli „Wyklęci”, to Zygmunt Szendzielarz osiągnąłby wysokie stanowisko dowódcze.

Czuje Pan satysfakcję, że po latach wreszcie major „Łupaszko” spocznie na Powązkach?

To jest niewątpliwie satysfakcja i wszyscy na to czekaliśmy. Ale to tylko satysfakcja częściowa. Ona będzie pełna, gdy z Cmentarza Powązkowskiego wyrzucimy tych, którzy Polaków mordowali, którzy mają na rękach krew. Pochowanie tam naszych bohaterów jest jak najbardziej słuszne. Ale musi być zrobiony kolejny krok. Trzeba zrobić wszystko, by ich przeciwnicy, wrogowie, którzy odpowiadali za masowe zbrodnie, zostali stamtąd wyrzuceni. Niech rodziny ich sobie zabierają i robią co chcą. To jest polska nekropolia narodowa.

Rozmawiał Tomasz Karpowicz

Major Hubal odnaleziony?

szczątki majora Hubala?

Już niedługo się o tym przekonamy. Na podstawie wstępnej oceny trudno to stwierdzić. Jak podaje Dariusz Szymanowski, na podstawie wstępnej oceny antropologicznej, można stwierdzić, że wśród ekshumowanych szczątków znajdują się kości mężczyzny w wieku ok. 40-50 lat. Wszystkie odnalezione fragmenty zostały przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej w celu przeprowadzenia badań genetycznych.

Czy tym razem znaleziono Bohatera?

Ciała majora Hubala szukano w różnych miejscach Polski przez wiele lat, m. in. w okolicach Anielina, gdzie zginął, a także w Tomaszowie Mazowieckim, w lesie niedaleko Cekanowa i w Chorzęcinie.

Jak czytamy w polskatimes.pl:

Na cmentarzu rzymskokatolickim przy kościele św. Idziego w Inowłodzu w pow. toma­szo­w­skim zakończono w sobotę (17 kwietnia) prace sondażowe, mające na celu ustalić domniemane miejsce spoczynku majora Henryka Dobrzańskiego, pseudonim Hubal.

„Szczątków Hubala szukaliśmy tam po raz trzeci i ostatni. Znaleźliśmy kilka kości długich, grubych, a także kości czaszki. Znaleźliśmy to, czego szukaliśmy. Teraz z napięciem czekać będziemy na wyniki specjalistycznych badań. Może to potrwać dwa lub trzy miesiące, a może krócej. Odnalezione fragmenty kostne zostały zebrane do specjalnej trumny przez zakład pogrzebowy, poświęcone przez przybyłego na miejsce księdza z tamtejszej parafii i przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej w celu przeprowadzenia badań genetycznych.”

– mówi Dariusz Szymanowski, prezes Stowarzyszenia ”Wizna 1939”.

„Od śmierci majora Hubala minęło już 76 lat i każda hipoteza wymaga przebadania, gdyż niczego nie można wykluczyć.”

– uważa Łukasz Ksyta, autor książki „Major Hubal – historia prawdziwa”, obecny podczas poszukiwań.

Fragment książki „Major Hubal – historia prawdziwa”

„Hubal – czyli major Henryk Dobrzański – to postać na pozór znana: ostatni żołnierz Rzeczypospolitej Polskiej, który w mundurze chciał przetrwać do przyjścia odsieczy z zachodu. Olimpijczyk – był świetnym jeźdźcem, wielkim znawcą koni. Z temperamentu zagończyk i indywidualista. Jego postawa do dziś wywołuje spory. Wiele sądów i opinii, nierzadko diametralnie różnych, wypowiadali o nim historycy i publicyści, poczynając od samego Melchiora Wańkowicza. Narosła przez lata legenda przesłaniała życie Hubala.”

Jan Podhorski – NASZ Generał!

Cześć i Chwała Bohaterom!

Posłuchajcie wypowiedzi Generała Brygady Jana Podhorskiego! Sejm 25 luty 2016. Posłuchajcie uważnie!

Generał!

Płk. Jan Podhorski „Zygzak”, żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, powstaniec warszawski, został mianowany generałem brygady.

30 grudnia odpowiednie dokumenty w tej sprawie podpisał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Później trafiły one do prezydenta.

Jan Podhorski – pseudonim Zygzak – ma dziś 95 lat.

„Gdy usłyszał informację o awansie – po prostu zaniemówił” – mówi Andrzej Churski prezes wielkopolskiego Okręgu Związku Żołnierzy NSZ – to właśnie związek wnioskował o awans na generała brygady – podaje Radio Merkury.

Portal wolnypoznan24.pl tak opisuje generała Podhorskiego:

Mimo sędziwego wieku Pułkownika Podhorskiego można spotkać na wszystkich uroczystościach patriotycznych w naszym mieście. Co ciekawe, jest wielkim autorytetem dla młodzieży, zarówno członków grup rekonstrukcyjnych, jak i kibiców piłkarskich. To oni witają go na stojąco przy okazji patriotycznych rocznic, czy dyskusji na tematy związane z naszą historią. Klaszczą i skandują „Chwała bohaterom”. Dzięki temu, że nagrywają te spotkania i umieszczają je w internecie, pułkownik stał się osobą znaną tym, którzy interesują się historią. On swoje losy opisał i wydał drukiem dopiero trzy lata temu. Można nimi obdzielić kilkunastu ludzi.

Jan Podhorski przed wojną mieszkał w Rakoniewicach koło Wolsztyna. Walczył w Powstaniu Warszawskim – w oddziale zwanym Pułkiem Sikory. Później był żołnierzem Narodowych Sił Zbrojnych. Po wojnie – prześladowany przez Urząd Bezpieczeństwa – trafił do więzienia. Dziś Jan Podhorski jest aktywnym działaczem poznańskiego środowiska kombatantów.

Poniżej biogram generała Podhorskiego – za wolnypoznan24.pl:

Jan Podhorski urodził się 21 czerwca 1921 r. w Budzyniu w powiecie chodzieskim. Był synem Maksymiliana, który w czasie I wojny światowej, tak jak wielu wielkopolan w tym czasie, walczył w armii niemieckiej. Ojciec, ciężko ranny na froncie niemiecko-francuskim, w 1918 r. walczył w powstaniu wielkopolskim, otrzymując za męstwo Krzyż Walecznych. W odrodzonej Polsce został komendantem Policji Państwowej w Budzyniu. W maju 1926 r. bronił wraz z wielkopolskimi oddziałami policji legalnego rządu prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, czego następstwem była dymisja z urzędu i emerytura na przełomie 1926/27. Matką Pana Jana była Magdalena, pochodziła z zasobnej rodziny rolników. To ona wpoiła mu systematyczność, porządek i dokładne wykonywanie poleceń. W 1927 r. rodzina przeprowadziła się do Rakoniewic w powiecie wolsztyńskim. Tam tez Jan rozpoczął naukę w szkole podstawowej. Tam też rozpoczęły się jego kontakty z organizacjami młodzieżowymi. W 1933 r. wstąpił do ZHP – Drużyny Harcerskiej im. T. Kościuszki. Do 1939 r. zdobył 33 sprawności i funkcję przybocznego w 30 osobowej drużynie. Naukę gimnazjalną i licealną kontynuował w Wolsztynie. Tam tez dał się poznać jako działacz społeczny należąc do sześciu z ośmiu organizacji szkolnych – Ligi Morskiej i Kolonialnej, Ligi Obrony Powietrznej, Szkolnej Kasy Oszczędnościowej, Towarzystwa Tomasza Zana (która m.in. zbierała informacje o miejscowych Niemcach), ZHP oraz Sejmiku szkolnego. W połowie sierpnia 1939 r. zgłosił się jako ochotnik do placówki Obrony Narodowej, będąc już wówczas przeszkolonym wojskowo w ramach zajęć z przysposobienia wojskowego.

Na ziemi wielkopolskiej

Kampanie 1939 r. rozpoczął 1 września w plutonie Obrony Narodowej . Uczestniczył m.in. w akcji internowania Niemców w Rakoniewicach. 12 września w walkach pod Sompolnem brał udział w walce na bagnety. W pięć dni później wraz z otoczona pod Sannikami jednostką dostał się do niewoli. Okres jeniecki trwał kilka miesięcy, zakończył się w Poznaniu, na Cytadeli, gdzie dzięki fortelowi powrócił do domu. Do Rakoniewic wkrótce przyjechało po niego gestapo, a jak się okazało najważniejszym powodem aresztowania był jego udział w internowaniu Niemców na początku wojny. Podczas przesłuchania w Wolsztynie odbito mu nerki, bito„bykowcem” – pejczem wypełnionym stalowymi kulkami. Ale gdy wychodził po przesłuchaniu, zmaltretowany i półprzytomny, zamiast skręcić do celi , poszedł w drugą stronę i ku swojemu zdumieniu niezatrzymywany przez nikogo wyszedł na zewnątrz. Po krótkiej rekonwalescencji uciekł na rowerze do Koźmina. W styczniu 1940 r. wraz z innym harcerzami założył tam organizacje „Orły”. Pod pseudonimem „Marciniak”, był w grupie redagującej i drukującej gazetkę „Orły” i działającej w małym sabotażu.

NSZ-towiec i powstaniec warszawski

Po dwóch latach działalności w kwietniu 1942 r. przedostał się do Generalnej Guberni. Tam złożył przysięgę w Organizacji Wojskowej Związek Jaszczurczy. Po scaleniu organizacji jako żołnierz już Narodowych Sił Zbrojnych trafia do Grójca. Tam kontynuuje przerwaną naukę w tajnym Liceum Ogólnokształcącym. Angażuje się w działalność wywiadowczo-sabotażową na kolei jako NSZ, wspiera miejscową placówkę AK w akcjach przeciwko bimbrownikom, bierze udział w odbiorze zrzutów alianckich.

W odwecie za zabójstwo niemieckiego żandarma, zostaje aresztowany i w trybie doraźnym skazany na śmierć. Doskonale podrobione dokumenty ratują mu wówczas życie. Kiedy w 2013 r. Pan Jan przyjeżdża po 70 latach od zdania konspiracyjnej matury do Grójca, próbuje odnaleźć owo feralne miejsce pod drzewem, gdzie całe życie przemknęło mu przed oczyma na krótka chwilę. Bez powodzenia, „przeżyłem to drzewo” – kwituje z uśmiechem nieudane poszukiwania. Po maturze „Zygzak” bo nosił taki konspiracyjny pseudonim rozpoczyna naukę w szkole podchorążych NSZ, specjalność – dywersja. W myśl założeń Komendy Głównej NSZ, żołnierze tej formacji mieli walczyć o piastowskie ziemie zachodnie. Po ukończeniu szkoły wojskowej wraz z wieloma mu podobnymi miał być przerzucony w Bory Tucholskie. Ostatnie egzaminy przypadło mu zdawać na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. w Warszawie. Ale już nie zdążył.

Po wybuchu powstania warszawskiego trafił na punkt kontaktowy w Domu Technika przy ul. Czackiego 3/5. Zostaje częścią pułkuNSZ im. Gen. Władysława Sikorskiego. „Prawie wszyscy zgłaszający się byli bez broni – wspomina pan Jan – bowiem magazyny broni oddziałów NSZ znajdowały się w większości na terenach nieobjętych powstaniem, czyli zajętych przez Niemców”. Po ataku na Pocztę Główną jednostka otrzymuje sporo broni, mundury, płaszcze, hełmy i buty. „Zygzak” bierze udział w walkach. Dowódca pułku mjr Lucja Trzebiński „Dowoyna” tworzy grupę szturmową z podległych mu żołnierzy. Dowódca oddziału zostaje plut. pchor. „Zygzak”.

Bierze udział w walkach i zdobyciu Komendy Policji. Na początku września 1944 r. dowódca pułku nakazuje jednostce „Zygzaka” przebicie się i wyjście z Warszawy. Nie było to jednak możliwe. „Zaproponowałem zgłoszenie się do najbliżej położonego zgrupowania liniowego – wspominał Podhorski. Z ul. Kruczej przez Plac Trzech Krzyży dotarliśmy do Al. Ujazdowskich i za sklepami Meindla, przechodnimi podwórzami, dotarliśmy do kwater batalionu „Miłosz” przy ul. Wiejskiej 11. (…) Włączono nas do drugiej kompanii o kryptonimie „Ziuk” dowodzonej przez por. Józef Roman. Działania liniowe i pomocnicze wykonywano w dwóch zespołach traktowanych teoretycznie jako dwie drużyny. Dowodzili nimi przemiennie ppor. „Mirski” (Henryk Czapczyk – późniejszy kapitan piłkarskiego Lecha Poznań – przyp.RS ) i ja. Walczy w okolicach ul. Wiejskiej. Gdy powstanie upadło podpisano akt o zakończeniu walk, jego podstawie utworzono kompanie osłonowe, pełniące funkcje żandarmerii, który miał działać do wyjścia ostatniego mieszkańca z Warszawy. Zbierano ochotników do batalionu, pluton „Zygzaka” zgłosił się w komplecie. „Mieliśmy dobre wyposażenie,(…) Nasz pluton znalazł się w kompanii A u porucznika A. Ładkowskiego ps. „Kulawy”, pełniliśmy funkcję patrolową. Jako jednostce w pełni jednolitej, a domyślano się, że jest to grupa NSZ, powierzono zadanie rejestru i opisu zniszczeń, stąd miałem dokładny opis Śródmieścia i zdjęcia zniszczonej stolicy. Śródmieście w trakcie walk powstańczych nie było tak zniszczone, jak w czasie tygodnia po powstaniu, kiedy saperzy z „Brennkomando”, wyposażeni w miotacze ognia, rabowali i podpalali domy. – wspominał „Zygzak”. Po 70 dniach walk jego oddział trafił do stalagu IVB w Muehlbergu nad Łabą koło Drezna. 23 kwietnia 1945 r. obóz wyzwoliły wojska sowieckie. Z pośród kolegów tylko on zdecydował się na powrót do Polski, jego przyjaciele zostali za żelazną kurtyną.

Wyklęty

Po powrocie do Polski i rekonwalescencji postanowił kontynuować naukę. Początkowo wybrał medycynę na Uniwersytecie Poznańskim i co trzeba podkreślić na 2000 zgłaszających się przyjęto wówczas tylko ok. 400, ale w tym i pana Jana. Wkrótce zmienił jednak specjalizację na leśnictwo. Do dziś ma w swoich zbiorach indeks studenta Wydziału Rolno-Leśnego Uniwersytetu Poznańskiego nr 11 z 1945 r. Pułkownik został też szybko starostą roku – w pierwszym okresie tak leśników jak i rolników. Jako przeciwnik sowietyzacji Polski wstępuje do konspiracyjnej Młodzieży Wszechpolskiej. Zostaje szefem zakonspirowanego pionu wojskowego tej młodzieżówki. W maju 1946 r. w związku z wydarzeniami w Krakowie pułkownik Podhorski inicjuje wybuch pierwszego strajku studenckiego w Poznaniu. Strajkujący żądali wtedy uwolnienia aresztowanych w dniu 3 maja w Krakowie. Strajk kończy się pochodem i aresztowaniami. Tajniacy zabierają „Zygzakowi” legitymację studencką, ale on sam ucieka z posterunku milicji znajdującego się w byłym gmachu gimnazjum Adama Mickiewicza. W grudniu 1946 r. został wraz z kolegami aresztowany za działalność konspiracyjna w MW. Rozpoczęły się wielotygodniowe przesłuchania.

Zdumienie mnie ogarnęło, gdy przesłuchującym okazał się prokurator UB Lendzion, – wspominał Pan Jan – który był kolegą z niższej klasy wolsztyńskiego gimnazjum, a pochodził ze Zbąszynia. Zaczął od tego, że też był w AK i po co mi „płynąć pod prąd”. Liczył na współpracę, lecz po mojej odpowiedzi, że „tylko zdechłe ryby płyną z prądem” zamilkł i natychmiast wyszedł. W wyniku procesu Jan Podhorski został skazany na 7 lat więzienia, zmienioną w wyniku amnestii na 3 lata więzienia. Trafił do więzienia we Wronkach. Po wyjściu z więzienia studiował zaocznie na Wydziale Prawa, a w 1956 r. , po zniesieniu relegowania, powrócił na studia dzienne, które ukończył w 1959 r. W okresie PRL pracował w spółdzielczości, jest rzecznikiem patentowym pracującym do dnia dzisiejszego. Raz po raz jako „wrogiem ludu” interesowała się nim bezpieka. Jego nazwisko znajdowała się na wykazach osób podejrzanych przez komunistów jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych. Do 1989 r. nie ujawniał swojej NSZ-towskiej przeszłości. „Przez lata umniejszano znaczenie naszej walki, – wspominał – zmniejszano liczbę żołnierzy NSZ walczących w powstaniu. Trzeba pamiętać, że większość oddziałów NSZ była w AK, wszyscy mieliśmy legitymacje AK. Mam jedną z nielicznych legitymacji powstańczych z oryginalną pieczątką NSZ i podpisem komendanta NSZ, płka „Topora”. Gdy pokazałem tą legitymację w latach osiemdziesiątych, po stanie wojennym, kiedy zaczęły powstawać organizacje kombatanckie środowisk powstańczych AK, na spotkaniu żołnierzy batalionuAK „Miłosz”, mojego oddziału z końcowego okresu powstania, to pułkownik Perdzyński ps. „Towmir” z dowództwa AK powiedział – Lepiej niech Pan tej legitymacji nie pokazuje, bo można rozpoznać żołnierza NSZ”. Od 1 czerwca 1993 r. był prezesem Okręgu „Wielkopolska” Związku Żołnierzy NSZ w Poznaniu, obecnie jest prezesem Rady Naczelnej Związku Żołnierzy NSZ, aktywnym działaczem organizacji kombatanckich. Mieszka w Poznaniu.

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!

ascotv / info od: Antykomuna / artykuł wpolityce.pl