Gdybym był wrogiem Polski-Roman Dmowski

Gdybym był wrogiem Polski-Roman Dmowski

Fragmenty artykułu Romana Dmowskiego z 1925 roku

Poniżej przedstawiam fragmenty artykułu, którego autorem jest Roman Dmowski, opublikowanego pod koniec 1925 roku. Wielki Polak opisuje w nim ówczesną sytuację Polski, tuż przed zamachem Piłsudskiego (12 V 1926) w wyniku którego zginęło 379 Polaków. Po przeczytaniu można ze zdziwieniem stwierdzić, że po ponad 90. latach, nic w kwestii otumaniania Polaków się nie zmieniło. No może poza tym, że teraz dzięki telewizji polskie mózgi są bombardowane i dezinformowane z dużo większą mocą.
Przeczytaj, wyłącz telewizor, włącz myślenie i zastanów się co byś robił dzisiaj, gdybyś był wrogiem Polski. Potem rozejrzyj się i wyciągnij wnioski.

„Uważam to za rzecz bardzo pożyteczną zastanowić się od czasu do czasu, co bym zrobił, gdybym był wrogiem Polski, gdyby odbudowanie Polski było mi niedogodne i gdyby mi chodziło o jej zniszczenie.

Otóż przede wszystkim używałbym wszelkich wysiłków i nie żałował bym żadnych ofiar na to, ażeby nie dopuścić do zapanowania w tym kraju zdrowego rozsądku, ażeby postępowaniem Polaków nie zaczęła kierować trzeźwa ocena stosunków i położenia ich państwa. Utrzymywałbym w Polsce na swój koszt legion ludzi, których zajęciem byłoby szerzenie zamętu pojęć, puszczanie w obieg najrozmaitszych fałszów, podsuwanie najbardziej wariackich pomysłów. Ilekroć bym zauważył, że Polacy zaczynają widzieć jasno swe położenie i wchodzić na drogę naprawy stosunków i do wzmocnienia państwa, natychmiast bym robił wszystko, żeby odwrócić ich uwagę w inną stronę, wysunąć im przed oczy jakieś nowe idee, nowe plany, wytworzyć jakiś nowy ruch, w którym by rodząca się myśl zdrowa utonęła.
W obecnej chwili wielce by mnie zaniepokoiło to, że w polityce polskiej zapanowały nad wszystkim zagadnienia skarbowe i gospodarcze, że Polacy zaczynają naprawdę zdawać sobie sprawę z tego, iż dotychczas szli do ruiny finansowej i gospodarczej, a tym samym utraty niezawisłości, że zaczynają widzieć błędy dotychczasowego sposobu rządzenia, otwarcie i śmiało do tych błędów się przyznają, chcą się z nich otrząsnąć i objawiają w tym kierunku wyraźną wolę […]
I zacząłbym się obawiać, czy te słabe początki nie rozwiną się w coś mocniejszego, czy te objawy otrzeźwienia, postępu pojęć i poczucia odpowiedzialności za losy kraju nie staną się wyraźniejsze i czy Polska nie zaczyna istotnie wchodzić na drogę naprawy. Uważałbym to za rzecz tym bardziej niepożądaną, że obecnie stan finansowy i gospodarczy państw europejskich w ogóle psuje się, że rządy i parlamenty coraz mniej wykazują zdolności zaradzania złemu i że gdyby Polska zdobyła się na wysiłek i gospodarkę swą jako tako uporządkowała, mogło by to utrwalić jej pozycję w Europie i nawet uczynić ją wcale mocną.

Postanowiłbym temu zapobiec za wszelką cenę. Ale jak?
Przede wszystkim rozwinąłbym swoimi środkami i przez swoich agentów agitację w Polsce, odwracającą uwagę społeczeństwa od spraw gospodarczych i skarbowych. Nie to jest nieszczęściem Polski, że za mało wytwarza, a za wiele spożywa, że skarb państwa ma za małe dochody – a większych mieć nie może, bo z ubogiego społeczeństwa więcej nie wyciśnie – a zbyt wielkie wydatki, że i obywatel kraju i państwo samo jest obdzierane przez niecną spekulację… Dziś głównym zadaniem jest zmienić zły ustrój polityczny państwa. Ten ustrój trzeba przede wszystkim zmienić. Rzucić wszystko i tym się zająć.
I tu bym zmienił swoje radykalne stanowisko: gdy dawniej byłem za tym, aby Polska miała najdemokratyczniejszą konstytucję w Europie, gdym starał się, ażeby miał wszechwładzę sejm, który jak spodziewałem się nigdy nie pozwoli na utworzenie rządu kierującego się zdrowym rozsądkiem, prowadzącego rozumną gospodarkę państwową – dziś, widząc w sejmie pierwsze objawy, świadczące, że ludzie się czegoś nauczyli, że zaczynają sobie zdawać sprawę z położenia kraju, z twardej rzeczywistości, że zaczynają nieśmiało wstępować na drogę, na której jedynie można stworzyć trwałe podstawy bytu państwowego, dziś powiadam, stałbym się bezwzględnym przeciwnikiem konstytucji demokratycznej, sejmu, dziś zacząłbym głosić potrzebę zamachu stanu, dyktatury czy nawet autokratycznej monarchii.
A gdyby jeszcze udało mi się znaleźć jakiegoś militarystę śniącego o czynach wojennych i czekającego na sposobność wpakowania Polski w jakąś awanturę, np. wojnę z Sowietami obsypałbym go złotem i wszystkimi środkami pomógłbym mu do pokierowania polityką polską według swej woli. Wtedy już byłbym pewny, że wszystko będzie dobrze.
Na to wszystko, gdybym był wrogiem, nie żałowałbym wysiłku ani ofiar.
Co prawda, wrogowie Polski, bliżsi i dalsi mają tyle kłopotów dzisiaj u siebie w domu, te kłopoty z dnia na dzień rosną, złoto które jeszcze posiadają tak szybko topnieje, że za wiele uwagi Polsce poświęcić nie mogą i nie mogą się silić na zbyt wielkie ofiary dla doprowadzenia jej do ostatecznej zguby.

Na szczęście dla nich w samej Polsce jest sporo ludzi, którzy starają się za nich tą robotę robić.”

Oprac. Marek Toczek, źródło: „Tylko Polska” nr 17/2016 str. 15, fot. 3obieg.pl, pogrubienia tekstu: PNB

No Comments

Post a Comment