Śmierć w walce z UB

Na taki artykuł natrafiłem na portalu kresy.pl autor – Marek Trojan. Cytuję fragment tylko, po resztę zajrzyjcie na kresy.pl I… pamiętajcie Drodzy Przyjaciele – uczymy się Polskiej historii pilniej, niż kiedyś w szkole! Uczymy siebie, podajemy innym, czytamy i myślimy – samodzielnie!

To nasz obowiązek patriotyczny!

Zanim przyszedł „Rój”. Feliks Rybarczyk, ps. Siekiera

Żołnierz Wyklęty mazowieckiego podziemia

Gdy w 1946 roku Mieczysław Dziemieszkiewicz, ps. Rój rozpoczynał swoją działalność zbrojną na czele patrolu Pogotowia Akcji Specjalnej NZW, rejon w którym działał był już polem licznych starć pomiędzy podziemiem antykomunistycznym, a funkcjonariuszami komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Już latem 1945 roku w rejonie Ciechanowa przeprowadzono szereg akcji zbrojnych, którymi dowodzili „poprzednicy” Roja. Jednym z nich był Feliks Rybarczyk, ps. Siekiera, którego działalność silnie dała się we znaki komunistom i który walczył z nimi aż do swojej śmierci z rąk ubeków w sierpniu 1946 roku.

Żołnierz w służbie Polski

Feliks Rybarczyk urodził się 11 października 1911 roku we wsi Wicie Podole, gm. Magnuszew, pow. Garwolin. Według przekazów rodzinnych miał ukończyć szkołę wojskową (zapewne podoficerską). Wziął udział w wojnie obronnej Polski w 1939 roku. Dostał się do niewoli i trafił do twierdzy Modlin, skąd udało mu się uciec.

W czasie II wojny światowej Rybarczyk zaangażował się w działalność konspiracyjną, wiążąc się z podziemiem narodowym i Narodowymi Siłami Zbrojnymi. Od 1943 roku był komendantem obwodu Pułtusk NSZ. Świadczy to o tym, że należał do najbardziej zasłużonych żołnierzy w regionie. Brał udział w akcjach przeciwko Niemcom na terenie powiatu Pułtusk, działał w rejonie Ciechanowa. Latem 1944 roku chciał przedostać się do Warszawy i wziąć udział w trwającym Powstaniu Warszawskim, ale okazało się to niemożliwe. W 1945 r. sierżant Rybarczyk był komendantem powiatu NSZ Pułtusk i jednocześnie dowódcą oddziału Akcji Specjalnej (AS) tego powiatu. Na czele Podokręgu NZW „Mazur” stał z kolei Stanisław Borodzicz „Wara”. Nie udało mu się jednak zorganizować tej struktury i dość szybko opuścił teren.

W walce z komunistami

Latem 1945 roku oddział dowodzony przez „Siekierę” brał udział w akcjach przeciwko komunistycznym siłom bezpieczeństwa. 3 czerwca tego roku oddział Rybarczyka opanował osadę Gołymin w pow. Ciechanów, gdzie rozbroił posterunek MO. W trakcie akcji zginął milicjant Stefan Piotrowski. Wykonano również wyrok śmierci na sekretarzu PPR Edmundzie Kędzierskim, który był zarazem funkcjonariuszem UB, odpowiedzialnym za aresztowania na terenie gminy Gołymin. Akcja została przeprowadzona na rozkaz mjr. Stanisława Borodzicza, ps. „Wara”, szefa sztabu Okręgu II Mazowsze Północne.

Już tydzień później, 10 czerwca oddział „Siekiery” przeprowadził akcję likwidacyjną funkcjonariusza UBP w Osieku. Z kolei 18 lipca miała miejsce duża akcja zbrojna. Rybarczyk, dowodzący ok. 40-osobowym oddziałem, zaatakował majątek Moszyn w pow. pułtuskim, który był zarządzany przez UB. Rozbrojono wówczas jednego ubeka. Zabrano także zmagazynowaną tam broń.

Ocenia się, że jako komendant lokalnej struktury organizacyjnej NSZ nie zdołał odbudować scalonej niegdyś z AK organizacji. Zaczął organizować oddział dyspozycyjny, ale najpewniej nie zdołał osiągnąć poważniejszych sukcesów w terenie, na którym poakowski RO AK (Ruch Oporu Armii Krajowej) miał wyraźną przewagę. Z tego powodu działał głównie poza macierzystym powiatem. Największe akcje przeprowadzał w powiecie ciechanowskim. Dokonał łącznie kilku akcji rekwizycyjnych i co najmniej jedną likwidacyjną. Zapewne w okresie zarządzonej przez Delegaturę Sił Zbrojnych „akcji rozładowywania lasów” i po amnestii 1945 roku zadecydował o zmniejszeniu intensywności działań.

Po ogłoszeniu amnestii w sierpniu 1945 roku „Siekiera” miał nosić się z zamiarem ujawnienia się. Jednak tego nie uczynił. Być może, jak tłumaczy jego starsza córka, Urszula, w tym czasie aktywnie działał i faktycznie nie myślał o poddaniu się. W każdym razie, jego oddział po amnestii znacznie zredukował swoją działalność, a on sam bardziej zajął się sprawami rodzinnymi. Miał rodzinę, żonę i dwie małe córki, o które musiał zadbać. A był wówczas właścicielem względnie dużego gospodarstwa, którym musiał zarządzać.

Pod koniec 1945 roku organizacja NSZ na terenie powiatu Pułtusk faktycznie przestała funkcjonować, rozpadając się lub przechodząc w stan uśpienia i magazynując broń. Miało się to odbyć prawdopodobnie na podstawie rozkazów demobilizacyjnych DSZ.

Śmierć w walce z UB

24 sierpnia 1946 roku, według oficjalnego raportu UB, Feliks Rybarczyk został zamordowany przez grupę pozorowaną, złożoną najpewniej z dwóch funkcjonariuszy UB z Ciechanowa. Przybyli oni do wsi Nowe Borza, w której mieszał. „Siekiera” zorientował się jednak, że ma do czynienia z prowokatorami i stawił opór, raniąc jednego z ubeków. Został zastrzelony podczas próby ucieczki na polach wsi Wysocki, w gm. Kozłowo.

Więcej na kresy.pl

Zapora – 67. rocznica mordu

Hieronim Dekutowski „Zapora” – 67. rocznica mordu

7 marca 1949 roku poprzebierani w polskie mundury zbrodniarze zamordowali majora Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora. Dekutowski był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na zachodzie, cichociemnym, dowódcą oddziałów partyzanckich (AK, DSZ, WIN), oraz harcerzem. 30 letni Hieronim Dekutowski w chwili śmierci wyglądał jak starzec – miał powybijane zęby, zerwane paznokcie, połamane kończyny, żebra i nos. Zapora został zamordowany o godzinie 19.00, a po nim, w pięciominutowych odstępach, zostali zamordowani jego podwładni: Stanisław Łukasik, Roman Groński, Edmund Tudruj, Tadeusz Pelak, Arkadiusz Wasilewski i Jerzy Miatkowski. Ostatnie słowa Hieronima Dekutowskiego brzmiały:

Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!

Powstańcom antykomunistycznym w tył głowy strzelał ledwo piśmienny prymityw, morderca rotmistrza Pileckiego i wielu innych Polaków, kat UB – starszy sierżant Piotr Śmietański. Według IPN Śmietański zmarł w 1950 roku na gruźlicę – ciężko coś ustalić, ponieważ zniknęły wszystkie dokumenty na jego temat. Historyk Tadeusz Płużański uważa, że zbrodniarz uciekł do Izraela. Nie byłby to odosobniony przypadek, ponieważ wielu morderców Polaków i „biznesmenów” pochodzenia żydowskiego wybrało właśnie ten kierunek. Izrael nie wydaje zbrodniarzy i przestępców posiadających podwójne obywatelstwo.

Politycznie Niepoprawny B

fot. natemat.pl, doomedsoldiers.com, thisiszionism.com

Na poniższych zdjęciach: morderca Polaków Piotr Śmietański, oraz odprawa będącej na niemieckich usługach policji żydowskiej.

śmietański101105_126_b

Razem przeciw Polsce – napad na archiwum

17 lutego 1944 roku miała miejsce akcja rozbicia archiwum Wydziału Bezpieczeństwa Delegatury Rządu na Kraj. Delegatura Rządu na Kraj była tajnym, naczelnym organem władzy administracyjnej w okupowanej Polsce. Napad na znajdujące się w Warszawie archiwum został przeprowadzony wspólnie przez członków komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej i niemieckiej policji politycznej Gestapo. Antyniemiecką część archiwum przejęli Niemcy, natomiast najważniejsze materiały dotyczące polskiego podziemia i polskich antykomunistów zostały przekazane do Moskwy. Plan akcji przygotowali: współpracujący z Gestapo polski komunista, agent NKWD – Bogusław Hrynkiewicz „Alek”, ze strony Armii Ludowej Marian Spychalski – późniejszy, ostatni jak do tej pory, marszałek Polski. Gestapo reprezentował rozpracowujący polskie podziemie kapitan SS Wolfgang Birkner. W 1941 roku Birkner dowodził Kommando Bialystok, oraz brał udział w niemieckiej zbrodni na Żydach w Jedwabnem, która przez polakożercę Grossa i polskojęzyczną wikipedię wciąż jest przypisywana Polakom.

Wspólny napad na archiwum nie był pierwszym, ostatnim, ani odosobnionym przypadkiem współpracy Polskiej Partii Robotniczej (PPR), Gwardii Ludowej (GL), czy też Armii Ludowej (AL) z Gestapo. Współpracy nastawionej na likwidację polskiego podziemia niepodległościowego.

Politycznie Niepoprawny B

Zdjęcie nagłówkowe pochodzi z portalu Polonia Christiana i przedstawia funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa, Stanisława Wałacha, szefa Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Chrzanowie, Limanowej i Nowym Sączu, naczelnika Wydziału III Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Ubek ten z wyjątkową gorliwością zwalczał polskie podziemie niepodległościowe (między innymi brał udział w akcjach przeciwko „Ogniowi”), pisał również paszkwilanckie książki na temat żołnierzy drugiej konspiracji. Wałach jest posądzany o współpracę z Gestapo.

Śmierć żyda i śmierć Polaka!

Śmierć żyda i śmierć Polaka! – analizuje różnicę pani profesor! Robi się słabo…

Na wpis natrafiłem na profilu Marcin Rola MIKROBLOG. Komentarz cytuję w całości. Później poszukałem w necie i wpadłem na nagranie z datą 29.11.2012. Nie wiem kiedy padły te słowa, ale ni to jest ważne. Ważne jest to, co zostało powiedziane!

Pokażcie mi jeden, jedyny kraj prócz Polski, gdzie wyemitowany by został taki program!

Obejrzałem przed chwilą program Moniki Olejnik „Kropka nad i”…..i jestem w SZOKU!

Gościem była Barbara Enkelking – Boni, prywatnie żona Michała Boniego.

Ta pani jest UWAGA, „profesorem” Centrum badań nad zagładą Żydów. W programie mówiła krótko:

„Polacy mordowali Żydów, dla Polaka to była zwykła śmierć, dla Żyda, Tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…”

Wcześniej ta pani powiedziała, cytuje:

„nie mamy liczb, nie mamy dowodów, nie wiemy ilu Żydów przeżyło, poruszamy się na samych domysłach, czy było 200 tysięcy czy 250 tysięcy, ale Polacy ich mordowali…”

Ja się pytam, kto takim ludziom daje tytuł „profesora”? Ja nie mówię, że patologii nie było, ale do jasnej cholery, na takie stwierdzenia potrzeba jasnych konkretnych dowodów, zeznań świadków, papierów, zestawień, liczb…. a nie domysłów! To mają być badania naukowe? Widzę, że szkalowanie Polaków przyjęło lewel hard!

Pokażcie mi jeden, jedyny kraj prócz Polski, gdzie wyemitowany by został taki program! ABSOLUTNY SKANDAL I SZOK!

PS. czekam na idiotyczne zarzuty, że jestem antysemita, bo nie zgadzam się na ten wstrętny bełkot, zaniżajcie poziom bardziej…

film od: Kanał rodziny Koryckich

Szlak Wyklętych w Lublinie

Projekt autorstwa Karola Wołka, Wiceprezesa Zarządu Głównego Związku Żołnierzy NSZ i prezesa Fundacji im. Kazimierza Wielkiego, pt. „Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie”, został wybrany do realizacji przez mieszkańców Lublina w Budżecie Obywatelskim Miasta Lublin w 2014 roku. Projekt został zrealizowany w 2015 roku przez Fundację im. Kazimierza Wielkiego i Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Oddział Miejski w Lublinie i finansowany z dotacji w ramach Budżetu Obywatelskiego Gminy Lublin.

Link do przewodnika po szlaku w PDF: Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie.

Fundacja im. Kazimierza Wielkiego odpowiada za stronę historyczną projektu: treść tablic informacyjnych i przewodnik po Szlaku Pamięci Żołnierzy Wyklętych. PTTK odpowiada za wyznaczenie w przestrzeni Miasta Lublin szlaku turystycznego i uzyskanie zgód administracyjnych na jego oznakowanie. Wielkie podziękowania należą się członkom PTTK Oddziału Miejskiego w Lublinie, na czele z Wiceprezes Zarządu Panią Katarzyną Komisarczuk, którzy pomimo nieprzewidzianych trudności administracyjnych doprowadzili to zadanie do końca.

Trasa szlaku obejmuje kilkadziesiąt miejsc w przestrzeni miasta Lublina związanego z polskim podziemiem niepodległościowym i aparatem represji ustanowionym po II wojnie światowej przez okupanta sowieckiego. Integralną częścią Szlaku jest przewodnik turystyczny, który w przystępnej formie opisuje cały szlak pamięci Żołnierzy Wyklętych i rzeczywistość w czasie pierwszych lat okupacji sowieckiej Polski.

Sam przewodnik nie rości sobie prawa do tego, żeby być traktowanym jak wydawnictwo naukowe, choć jego twórcy dołożyli wszelkich starań, by zaprezentować najbardziej aktualną, dostępną historykom wiedzę o pierwszych latach okupacji sowieckiej Lublina. Przewodnik ma ułatwić poruszanie się po „Szlaku Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Niestety do tej pory nie wyszło żadne inne wydawnictwo, ani naukowe, ani popularne, w którym zostałyby opisane szczegółowo siedziby, areszty i katownie stworzone przez okupanta sowieckiego w Lublinie.

Celem przewodnika jest dostarczenie informacji na temat Żołnierzy Wyklętych i ich komunistycznych prześladowców z okresu okupacji sowieckiej na terenie Miasta Lublin. Codziennie ulicami Lublina tuż obok miejsc kaźni i tortur przechodzą dziesiątki tysięcy ludzi, bardzo często nie mając świadomości, że 70 lat temu mordowano tam polskich patriotów za to, że wykazali się postawą obywatelską i niepodległościową poprzez służbę dla dobra ogółu społeczeństwa.

Przewodnik ma pomóc w odnalezieniu tych miejsc i w dotarciu do podstawowych informacji o ich historii. Mamy nadzieję, że dzięki niemu liczba osób, których wiedza o miejscach pamięci w Lublinie znacznie wzroście, a samo miasto zyska dodatkową atrakcję turystyczną.

Długotrwały opór przeciwko okupacji sowieckiej na Lubelszczyźnie jest fenomenem na skalę całej Polski, z którego mieszkańcy Lublina mają prawo być dumni. Ich przodkowie dzięki wybitnym zdolnościom, postawom patriotycznym i zorganizowaniu, stworzyli konspirację, która trwała najdłużej, pomimo że w okolicy Lublina nie ma dużych kompleksów leśnych i gór, które naturalnie sprzyjają utrzymaniu się działalności konspiracyjnej i partyzanckiej.

Mieszkańcy Lublina mają prawo odczuwać zasłużoną dumę z postawy swoich przodków, którzy brali udział w Powstaniu Antykomunistycznym (1944-1953). Pomimo licznych prześladowań, konspiracja niepodległościowa utrzymywała się dzięki wsparciu tysięcy polskich rodzin z Lubelszczyzny aż do 1963 roku, kiedy to został zamordowany przez funkcjonariuszy SB i MO sierżant Wojska Polskiego Józef Franczak „Lalek”. Po wielu latach pamięć o wyklętych przez komunistów Bohaterach wraca i stają się oni wzorami godnymi naśladowania.

Przewodnik po Szlaku zostanie przekazany nieodpłatnie do wszystkich lubelskich szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych oraz do bibliotek w Lublinie, żeby ułatwić organizację wycieczek edukacyjnych. Zachęcamy do przeczytania przewodnika po Szlaku Pamięci Żołnierzy Wyklętych i do samodzielnego poznawania historii najnowszej Lublina. Do zobaczenia na szlaku.

Karol Wołek

Fundacja Kazimierza Wielkiego

Uroczystości „wyzwolenia” Warszawy!

To jest demokracja!

To jest demokracja! To się odbyło naprawdę! Popatrzcie i posłuchajcie bardzo uważnie! Posłuchajcie o „rzekomych historykach”, cytatów z Marszałka, o cenie za nieznajomość historii!

Posłuchajcie o dokonaniach! O ich dokonaniach! O… I`m sorry – likwidacji analfabetyzmu! „Oni” szykują się do przetrwania, choćby w konspiracji! Zapamiętajcie nazwy stowarzyszeń i organizacji, które biorą w tym udział.

To się działo naprawdę!

film od: jan jankow

Rodakom na Kresach

Rodakom na Kresach

relacja z profilu organizatorów:

110.000 PLN to bilans II Edycji Akcji „Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach”. 900 świątecznych paczek dotarło przed Bożym Narodzeniem do Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie. Dary pojechały do Turgieli, Solecznik, Rakańców, Ejszyszek, Butrymańców, Koleśnik i Niemenczyna.

Rodacy, którzy otrzymali paczki, nie kryli radości, wzruszenia i łez. Były wspólne spotkania, rozmowy, koncerty oraz msza święta w intencji rodaków. Nie byłoby tego sukcesu gdyby nie ogromne zaangażowanie i praca setek wolontariuszy.

„Takie niespodzianki umacniają tożsamość narodową żyjących na Wileńszczyźnie Polaków”

– mówili rodacy mieszkający w miejscowości Turgiele na Litwie.

„Byli u nas rok temu, są także i w te święta. Dziękujemy za ten piękny gest i jedność z nami. Nasze domy są zawsze dla was otwarte.

Na koncie Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej udało się w tym roku zebrać 63.000, z Wrocławia wyjechała paczka warta 20.000 PLN z markową odzieżą a z ponad 25 punktów zbiórki w Polsce i zagranicą wolontariusze zgromadzili około 3 tony produktów o wartości prawie 20.000 PLN. Dodatkowo za kwotę 10.000 PLN na ferie do Polski zostały zaproszone polskie dzieci z Litwy.

„Cieszymy się, że możemy choć na święta, sprawić naszym rodakom miłą niespodziankę Nie zbawimy świata, ale radość, którą daliśmy zostaje w sercach obdarowanych oraz naszych.”

– mówi Wojciech Woźniak, inicjator Akcji.

Wielkie pakowanie darów w Szkole Podstawowej w Przecławiu zainaugurowała Para Prezydencka. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą przygotowali pierwsze paczki, które pojechały na Litwę. Pan Prezydent z Małżonką przygotowali także osobistą paczkę dla polskich dzieci ze Szkoły Specjalnej w Solecznikach na Litwie oraz dla Pani Aleksandry, bohaterki akcji „Paczki dla Rodaka i Bohatera na Kresach”.

„W obie strony dwa samochody z pomocą pokonały prawie 3000 km”

– mówi Łukasz Szełemej, współorganizator Akcji. To była długa i wyczerpująca droga, jednak z uśmiechem na twarzy. Pamiętamy o naszych Rodakach na Wileńszczyźnie, dajemy im siłę i radość. Jesteśmy jedną wielką polską rodziną.

rodakom na kresach2 rodakom na kresach3 rodakom na kresach5

Podczas uroczystego pakowania, z dedykacją dla Pary Prezydenckiej oraz wszystkich Darczyńców, Wolontariuszy i Kresowiaków, wystąpili uczniowie i nauczyciele Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego w Szczecinie, muzycy Stowarzyszenia Villa Grawitza (w składzie: Kamil Borsuk (akordeon), Szymon Kaczorkiewicz (gitara), Katarzyna Kupny (Wiolonczela), Anna Strycharczyk (Skrzypce), Jakub Strycharczyk (skrzypce), Maciej Strycharczyk (saksofon/klarnet)) oraz uczniowie Szkoły Podstawowej w Przecławiu (Zespoły: “Rozśpiewana gromada”, Flażoleciści “Na fali” i Dzwoneczki).

rodakom na kresach6 rodakom na kresach5

Druga edycja akcji „Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach” rozpoczęła się już w czerwcu. Pierwszym etapem charytatywnej zbiórki było zorganizowanie letnich wakacji dla dzieci z Kresów. Razem z Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej organizatorzy akcji zaprosili w lipcu polonijne dzieci na kolonię z elementami obozu językowego. Wzięło w niej udział 40 dzieci z rodzin polskich mieszkających na Grodzieńszczyźnie na Białorusi oraz 10 dzieci z rodzin polskich z Wileńszczyzny.

W trakcie turnusu dzieci brały udział w lekcjach języka polskiego oraz w integracyjnych zabawach z polskimi rówieśnikami z województwa Zachodniopomorskiego. Przez 12 dni dzieci odpoczywały w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym „Brzózki” w Popielewie k/Nowego Warpna.

rodakom na kresach7

Celami przyjazdu dzieci z Kresów do Polski było pogłębianie umiejętności posługiwania się językiem polskim, przybliżenie tradycji i zwyczajów polskich, stymulowanie rozwoju intelektualnego, emocjonalnego i fizycznego, rozwijanie predyspozycji psychofizycznych dzieci przez gry, konkursy, spotkania z ciekawymi gośćmi oraz umożliwienie kontaktu z rówieśnikami z kraju pochodzenia ich przodków.

„Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach” to akcja szczecinian. Pomysł zrodził się podczas lipcowej XXIV Międzynarodowej Pielgrzymki Pieszej Suwałki-Wilno w 2014 roku. W trakcie marszu do Wilna pielgrzymi spotykali na swojej drodze wielu rodaków mieszkających na Litwie, którzy częstowali wszystkich pątników, czym tylko mogli.

Wtedy, inicjator akcji, Wojciech Woźniak spotkał na swojej drodze panią Aleksandrę, która witała pielgrzymów kilkoma kanapkami oraz marchewkami z przydomowego ogrodu. Wzruszające zdjęcie, które wtedy wykonał, zainicjowało plan pomocy Rodakom na Kresach. W organizację akcji włączył się Łukasz Szełemej, ks. Maciej Szmuc z Caritasu Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, który udostępnił specjalne konto zbiórki oraz Bartłomiej Ilcewicz z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Nazwa akcji „Paczka dla Rodaka i Bohatera na Kresach” nawiązuje do poświęcenia Polsce, pamięci polskich korzeni oraz pielęgnowaniu tradycji i narodowego dziedzictwa.

„Jesteśmy wdzięczni naszym Rodakom na Kresach za rozpowszechnianie polskiej mowy, za utrwalanie historii, za trud życia. Naszą akcją oddajemy hołd Rodakom, tym którzy od pokoleń wiernie przestrzegają maksymy „Bóg, Honor, Ojczyzna”. To hołd dla naszych współczesnych Bohaterów zachowujących Polskość w najczystszej postaci”

– mówi Wojciech Woźniak.

Od 20 listopada do 17 grudnia 2014 roku do siedzib Caritasu Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej oraz Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana w Szczecinie mieszkańcy Szczecina i regionu przynosili dary do paczek. Uruchomione zostało także specjalne konto na które wpłynęło ponad 34 000 złotych od darczyńców z Polski i z zagranicy. Akcję wsparło finansowo ponad 360 osób z 200 miejscowości.

20 grudnia 2014 roku do Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie trafiło łącznie 400 paczek z żywnością, chemią gospodarstwa domowego, odzieżą oraz książkami. Dzięki świątecznej zbiórce udało się zebrać ponad 6 ton darów. Paczki przywiezione dwoma autami ze Szczecina trafiły do Turgieli, Jaszun, Solecznik, Rakańców i Ejszyszek. Ostatnim punktem było serdeczne spotkanie z Panią Aleksandrą, od której rozpoczęła się ta niezwykła przygoda.

„Po wielu dniach ciężkiej pracy, tysiącu wykonanych rozmów i pokonaniu 2500 km, jesteśmy dumni, że Polacy pamiętają o naszych Rodakach na Kresach. Była to dla nas wzruszająca podróż, której towarzyszyła Boża opieka. Był to dar Zachodnich Kresów dla Wileńszczyzny – bliskich naszemu sercu Kresów Wschodnich”

– mówi Łukasz Szełemej.

Pomysłodawcą akcji jest Wojciech Woźniak, a współorganizatorami Łukasz Szełemej, ks. Maciej Szmuc z Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej oraz Bartłomiej Ilcewicz z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Szczecinie.

Akcja zadedykowana jest, pochodzącym z Kresów, Żołnierzom Armii Krajowej ze Szczecina – Pani Major Danucie Szyksznian-Ossowskiej, ps. „Sarenka” (Powstaniec Wileński) oraz Panu Kapitanowi Zbigniewowi Piaseckiemu, ps. „Czekolada” (Powstaniec Warszawski).

Od początku drugiej edycji akcję wspierała Pierwsza Dama, Szanowna Pani Agata Kornhauser-Duda.

Dziękujemy wszystkim Ludziom Wielkiego Serca!

Wojciech Woźniak, Łukasz Szełemej, ks. Maciej Szmuc

www.rodakomnakresach.pl
www.fb.com/rodakomnakresach

‪#‎pomagamy‬
‪#‎rodakomnakresach‬

Wileńszczyzna 2015
Fot. Łukasz Szełemej, Tomasz Gontarz, Wojciech Zagaj / wiele więcej zdjęć na stronie Paczka dla Rodaka

film od: Prezydent Andrzej Duda

 

Historia Roja – premiera w marcu! Patronat Prezydenta RP!

Wiadomość z ostatniej chwili [04.01.16] ze strony Historia Roja:

Nowy Rok zaczynamy od bardzo dobrych wieści, właśnie otrzymaliśmy potwierdzenie, że Prezydent RP Andrzej Duda obejmie film „Historia Roja” honorowym patronatem.

W marcu na ekranach polskich kin pojawi się film fabularny pt. „Historia Roja”. Film jest osnuty na życiu Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. „Rój”. Dziemieszkiewicz mając dwadzieścia lat, po zakończeniu wojny, dołączył do oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych, a następnie Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Gdy komuniści zabili jego brata – poprzysiągł im zemstę. Na czele oddziału walczył przeciw narzuconej Polsce władzy, uwalniał z aresztów więźniów politycznych, wykonywał wyroki za kolaborację. W 1951 roku został zabity w obławie przeprowadzonej przez Ludowe Wojsko i Milicję Obywatelską.

„Mój bohater to też tolkienowski Frodo, który wie, że ma nieść pierścień, ale do końca nie wie gdzie… ”

Najnowszy zwiastun:

W 2007 roku został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

„Oni walczyli po wojnie z nowym, sowieckim okupantem, wiedząc, że istnieje polski rząd w Londynie, że kategorie Bóg, Honor, Ojczyzna nie zostały zawieszone. Młodzi, tacy jak „Rój”, żyli mitologią wojny starszych braci. Nie byli nią zmęczeni. Weszli w drugą okupację, jakby się bawili w berka. Właśnie ta młodość „Roja” powinna być przekonująca dla dzisiejszego młodego widza. „Rój” to taki Piotruś Pan, ale też tolkienowski Frodo, który wie, że ma nieść pierścień, ale do końca nie wie gdzie, bądź nie ma dokąd. A może ma go zanieść do naszej pamięci?”

Jerzy Zalewski, reżyser filmu.

Reżyseria – Jerzy Zalewski

w roli tytułowej – Krzysztof Zalewski

w pozostałych rolach: Mariusz Bonaszewski, Sławomir Orzechowski, Wojciech Żołądkowicz, Piotr Nowak, Tomasz Dedek. Mariusz Kwaśny.

Kino Świat /Materiały prasowe

Kibice na grobie „Bartka”

Kibice Podbeskidzia odwiedzili grób Henryka Flame „Bartka” w rocznicę jego śmierci.

Jakby to napisać?

Nieczęsto bywam w Bielsku-Białej, ale jeśli tam będę – to muszę z Wami przybić piątkę, bo robicie naprawdę taką pracę, podtrzymującą Pamięć Bohaterów, za którą należy się szacunek! A, może spotkamy się już na 8. Patriotycznej Pielgrzymce Kibicowskiej na Jasną Górę 9 stycznia 2016? Pozdrawiam!

f f2

Ochotnik 1936

Był synem Emeryka i Marii z domu Raszyk. W 1919 rodzina Flame przeniosła się do Czechowic (obecnie Czechowice-Dziedzice). Wykształcenie zdobył w miejscowym gimnazjum i w Szkole Przemysłowej w Bielsku. W 1936 wstąpił na ochotnika do wojska rozpoczynając naukę w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, którą ukończył w 1939, w stopniu kaprala pilota, dostając przydział do 123 Eskadry Myśliwskiej 2 Pułku Lotniczego stacjonującego na lotnisku rakowickim w Krakowie.

Pilot 1939

W wojnie obronnej Polski w 1939, jako pilot 123 eskadry myśliwskiej przydzielonej do Brygady Pościgowej, bronił nieba nad Warszawą przed samolotami wroga. 1 września w okolicach Zakroczyna doszło do pierwszej bitwy powietrznej II wojny światowej, w wyniku której maszyna kpr. Flame została zestrzelona, a on sam od tej pory znajdował się w dyspozycji prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego. Z 6 na 7 września 123 eskadra została wycofana z Warszawy na podlubelskie lotniska, a 17 września jej żołnierze przekroczyli granicę rumuńską. W tym czasie Henryk Flame dostał prawdopodobnie przydział do nowo sformowanej Eskadry Rozpoznawczej operującej na linii Lwów – Zaleszczyki.

Po 17 września

Po 17 września został zestrzelony przez Rosjan w okolicach Stanisławowa, po czym zorganizował z luźnych grup żołnierzy z rozbitych jednostek konwój, który pod koniec września przekroczył granicę z Węgrami. Na Węgrzech Flame wraz z innymi żołnierzami został internowany i osadzony w tymczasowym obozie, z którego jednak szybko uciekł. Ukrywając się u węgierskiego gospodarza został zadenuncjowany i przekazany władzom niemieckim, które umieściły zbiega w obozie jenieckim zlokalizowanym na ziemiach austriackich wcielonych do III Rzeszy. W drugiej połowie 1940, dzięki interwencji rodziny, Flame został wypuszczony z obozu. Po powrocie do Czechowic Henryk Flame podjął pracę jako maszynista na miejscowej kolei i związał się jednocześnie z konspiracją niepodległościową.

Założył organizację HAK podległą AK, która zajmowała się wywiadem i sabotażem. Na przełomie 1943 i 1944, zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem, wraz z podkomendnymi uciekł do lasu, gdzie zorganizował samodzielny oddział partyzancki operujący w podbeskidzkich lasach. Zauważony przez dowództwo NSZ otrzymał propozycję wejścia wraz z oddziałem w szeregi tej organizacji, z której to propozycji skorzystał i w październiku 1944 został zaprzysiężony na żołnierza NSZ.

Ujawnienie

12 lutego 1945 do Czechowic wkroczyła Armia Czerwona, a Flame, realizując zalecenia dowództwa NSZ, ujawnił się, i wraz z oddziałem, zachowując struktury konspiracyjne, oddał się do dyspozycji „władzy ludowej” i wbrew protestom miejscowych komunistów, objął stanowisko komendanta miejscowego komisariatu MO. W dalszym ciągu realizując wytyczne dowództwa NSZ, Flame obsadził swoimi ludźmi komisariat i podległe mu jednostki, a także gromadził wokół siebie ludzi opozycyjnie nastawionych do komunistów, gromadząc jednocześnie broń przygotowując się do nieuchronnej konfrontacji z komunistami.

„Bartek”

W kwietniu 1945, kolejny raz, jak za okupacji niemieckiej, zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem, Flame uciekł ze swoimi ludźmi w pobliskie lasy. Od tej pory zaczął występować jako „Bartek”, odtwarzając oddziały partyzanckie VII Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego NSZ rozpoczynając tym samym „drugą konspirację”. Od maja 1945 do lutego 1947 stał na czele największego zgrupowania niepodległościowego na Śląsku Cieszyńskim, którego liczebność, w szczytowym okresie, wynosiła ponad 300 dobrze uzbrojonych i umundurowanych żołnierzy. Składające się z kilku oddziałów zgrupowanie przeprowadziło łącznie ok. 340 akcji zbrojnych. Do największego wystąpienia zgrupowania pod dowództwem Flamego należało zajęcie 3 maja 1946 uzdrowiskowej miejscowości Wisła, w której przeprowadził, na oczach sterroryzowanych komunistów, dwugodzinną defiladę w pełni umundurowanych i uzbrojonych żołnierzy NSZ, co było ewenementem w państwach „władzy ludowej”.

Prowokacja UB

We wrześniu 1946, w wyniku ubeckiej prowokacji, co najmniej 167 żołnierzy zgrupowania „Bartka” zostało wywiezionych na teren dzisiejszego województwa opolskiego i zamordowanych (masowe mordy miały miejsce w lasach w okolicach wsi Barut oraz okolicach lotniska w Starym Grodkowie). Od tego czasu zgrupowanie pod dowództwem Flamego zaczęło tracić inicjatywę na rzecz komunistów, którzy w licznych obławach dziesiątkowali podległe „Bartkowi” oddziały.

W obliczu beznadziejnej sytuacji podjął decyzję o ujawnieniu się przy najbliższej okazji, którą stała się uchwalona przez sejm na dzień 22 lutego 1947 amnestia. Sam „Bartek” z najbliższym otoczeniem ujawnił się dopiero 11 marca 1947 roku w Cieszynie. Był to dla komunistów ogromny sukces, który jednak przyćmiewał fakt, że Flame, ujawniając się na mocy amnestii, był bezkarny, a według nich musiał ponieść karę. Komuniści rozpoczęli więc kolejną prowokację, mającą na celu „ukaranie” Flamego.

Do skrytobójczego zamachu na Flamego doszło 1 grudnia 1947 w Zabrzegu pod Czechowicami. Zamachowcem był miejscowy milicjant Rudolf Dadak, który nigdy nie został osądzony za swoją zbrodnię, tak samo jak inspiratorzy zamachu (m.in. Henryk Wendrowski). Pomimo prowadzonego śledztwa, nie zostali oni ujawnieni ani postawieni przed sądem.

Zamach

1 grudnia 1947 roku o godzinie 14 Henryk Flame przyszedł do warsztatu znajomego Wiktora Cimali z prośbą, żeby zrobił drzwi żelazne do kościoła Św. Katarzyny. Praca nad drzwiami, w której pomagał Flame, trwała do godziny 18. Po skończonej pracy, Cimola zaproponował „Bartkowi”, że odprowadzi go do domu. Po drodze wstąpili do restauracji prowadzonej przez Kozika na piwo. Tam spotkali Wiktora Ryszkę do którego się dosiedli. Później doszło kilku innych znajomych między innymi Rudolf Stafi z żoną i Stefan Kapela. W tym mniej więcej towarzystwie na propozycję Stefana Kapeli cała grupa udała się samochodem do restauracji Czyloka w Zabrzegu.

Zwłoki Henryka Flame

Bartek_04

Pod restaurację prowadzoną przez Józefa Czyloka w Zabrzegu samochód z gośćmi, wśród których był Flame, podjechał między godziną 19 a 20. Z samochodu oprócz wyżej wymienionych gości, wyszło również dwóch funkcjonariuszy MO oraz kilku członków orkiestry, którą wzięto z restauracji Kozika. Całe towarzystwo bez przeszkód weszło do restauracji i zajęło stoliki. W tym czasie około godz. 20 funkcjonariusz MO o nazwisku Drapacz poznawszy wchodzącego do restauracji Henryka Flame poszedł na miejscowy posterunek, gdzie poinformował komendanta placówki Kazimierza Dolacińskiego, że widział jak „Bartek” w towarzystwie znajomych wszedł do restauracji u Czyloka, mówiąc przy tym, że może dojść do „grandy” gdyż kilka dni wcześniej, 29 listopada 1946 roku, Flame strzelał w tej restauracji na wiwat i nieprzychylnie wypowiadał się o „władzy ludowej”. Obaj milicjanci poszli zatem do restauracji, tam zastali już funkcjonariusza MO Całujka a chwilę później przyszli milicjanci, Rudolf Dadak i Multak. Byli tam również czechowiccy milicjanci Stanisław Kopeć i Jan Zygowski, którzy przyjechali w towarzystwie Flamego. W związku z tym, że miejscowy posterunek został bez obstawy, komendant Dolaciński odmeldował Dadaka i Drapacza na placówkę MO. Jednak Dadak został, a zamiast niego na posterunek poszedł Multak.

Około godziny 21.20 do baru, przy którym stali milicjanci, podszedł Flame i zaprosił komendanta Dolacińskiego do stolika, ale ten odmówił mówiąc przy tym, że jest na służbie a zresztą nie pije z nieznajomymi na co Flame przedstawił się podając jednocześnie swój NSZ-owski pseudonim, tak że wszyscy w pobliżu to usłyszeli. W tym czasie w restauracji znajdowało się pięciu milicjantów pilnujących porządku przed ewentualną awanturą, zwłaszcza, że towarzystwo Flamego było już mocno rozbawione. O godzinie 22 Czylok zabrał się do zamykania baru, widząc to Flame podszedł do Dolacińskiego i poprosił o dłuższe pozostanie obecnych na sali, ponieważ ma obawy, że na zewnątrz może dojść do awantury. Dzięki interwencji komendanta posterunku Czylok zrezygnował z zamknięcia restauracji.

Gdy kolejny raz Flame podszedł do baru zaczepił go Rudolf Dadak pytając czy pamięta go z roku 1944 na co zapytany odpowiedział, że jeżeli był w partyzantce to walczyli razem przeciwko okupantowi i na tym rozmowa się skończyła. Według późniejszej relacji samego Dadaka rozmowa przebiegła nieco inaczej, a mianowicie, że „podchmielony” Flame podszedł do niego i mu ubliżył używając przy tym wulgarnych słów. Bezpośrednio po tym incydencie Flame poszedł do osobnego pomieszczenie gdzie przysiadł się do Marii Stafi i do żony Ryszka. Był podłamany, skarżył się, że jego na świecie już nic nie cieszy, żyje tylko dla dzieci i dla matki.

Dochodziła godzina 23 dnia 1 grudnia 1947 roku gdy usłyszano serię strzałów i towarzyszący jej krzyk kobiet. Chwilę później Henryk Flame leżał bez ruchu w kałuży krwi obok krzesła na którym siedział. Strzał oddał funkcjonariusz MO Rudolf Dadak, który stał w drzwiach z karabinem w ręku z lufą skierowaną do pokoju, w którym siedział Flame. Od razu dopadł go funkcjonariusz Całujek, który odebrał Dadakowi broń. Na zapytanie dlaczego to zrobił odparł, że „nie może znosić by tacy wrogowie Demokracji, którzy przed niedawnym czasem strzelali do milicjantów chodzili teraz bezkarnie.”

źródło i foto: podziemiezbrojne.blox.pl / stadionowioprawcy.net / BielskaTwierdza.pl / film od: strzelecbielsko

„Katyń” zakazany!

„Katyń” zakazany!

„Katyń” film Andrzeja Wajdy zakazany w Rosji! W centrum informacyjnym stowarzyszenia Memoriał w Petersburgu – prokurator i policja sprawdzali, czy film nie jest wyświetlany! To informacja z dziś [27.11.2015] sprzed godziny! Rosyjskie Ministerstwo Kultury obwarowało możliwość wyświetlania tego filmu i uzależniło je od specjalnych zezwoleń.

Memoriał to rosyjska organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka i dokumentująca stalinowskie zbrodnie. Wizyta prokuratora i policji zbiegła się w czasie, gdy w Memoriale odbywała się prezentacja tzw. Księgi Pamięci zatytułowanej „Zabici w Katyniu”.

„Zabici w Katyniu” to książka wydana 17 września przez stowarzyszenie Memoriał przy współpracy z polskim Ośrodkiem Karta.

W sumie trudno się dziwić…

W Polsce musieliśmy czekać aż do 2007 roku, żeby zobaczyć pełnometrażowy film o zbrodni katyńskiej. Ponoć został on pokazany w jednej z rosyjskich stacji telewizyjnych. Nie jest to zresztą film, który spełnia pokładane w nim nadzieje. Albo, raczej – za mało jest filmów o tej zbrodni i jej konsekwencjach.

Poniżej zwiastun i kilka fragmentów filmu Andrzeja Wajdy oraz film „Katyń Prawda i kłamstwo o zbrodni”. Jak ktoś nie widział – warto obejrzeć, warto też poszukać innych dokumentów na temat Katynia.

źródło: rmf24.pl / film od: lukszew17 / Viet Gian / morfeusz orfeusz